Dostaliśmy tuzin lepszych i gorszych biografii – m.in. Góreckiego, Kantora, Kuronia, Jarockiego. Do wyboru, do koloru, a tylko biografii kobiet jak na lekarstwo. I choć udał się Magdalenie Grzebałkowskiej „Komeda", a Aleksandrowi Kaczorowskiemu „Ota Pavel", to chyba tylko „Herbert" Andrzeja Franaszka był wydarzeniem porównywalnym do ubiegłorocznego „Gombrowicza" Klementyny Suchanow.
Co jeszcze? Kolejne kryminały solidnych jak zawsze Marka Krajewskiego, Mariusza Czubaja, Wojciecha Chmielarza oraz długich zastępów aspirujących do ich poziomu średniaków i niemałej liczby grafomanów.