W historii literatury zapisał się „Szkicami piórkiem”, które Jerzy Giedroyc uważał za jedną z najważniejszych książek opublikowanych przez Instytut Literacki. To nie tylko wspomnienia z Francji czasu niemieckiej okupacji, ale także oda do wolności, którą niszczy każda ideologia. To protest przeciw oportunizmowi i wzniosłemu zakłamaniu. „Szkice” przesłoniły pozostały dorobek Bobkowskiego (1913 – 1961). Najwyższa pora, by przyjrzeć się tej prozie.
Autor „Zmierzchu” wierzył, że stać nas na godność, że możemy żyć prosto i nazywać rzeczy po imieniu. Kształcić się, by lepiej służyć innym i lepiej kochać. Wystrzegał się tonu kaznodziejskiego. Pewną ręką kreślił postacie bohaterów i stawiał ich w sytuacjach krytycznych. Badał moment, w którym decydują się wartość człowieka i siła jego charakteru.
„Punkt równowagi” przynosi liczne dowody zdecydowanie antykomunistycznych poglądów Bobkowskiego. Łączył je z krytyczną oceną świata Zachodu. W znakomitym opowiadaniu „Nekyia” (1947 r.) bohater staje naprzeciw zjaw gigantów francuskiej kultury: Balzaca, Flauberta, Le Bona. Ten ostatni czyni niezwykłą uwagę, że w religii, jak i w polityce powodzenie jest zawsze po stronie wierzących, a nigdy sceptyków. „Jeżeli przyszłość wydaje się należeć do komunistów – pomimo niepokojącej absurdalności ich dogmatów, to dlatego że poza nimi nie ma nikogo, kto wierzyłby w cokolwiek”.
Bobkowski miał odwagę pytać o kondycję cywilizacji zachodniej. Nie zadowalał się prościutkimi odpowiedziami, wedle których lekarstwem na całe zło są kultura i wolność.
Nie zestarzało się opowiadanie „Coco de Oro” (1951 r.). Pisarz pokazuje w nim, co się stało z moralnością ludzi Zachodu. Przestrzegają zasad, gdy jest to wygodne. Zdobywają się na szlachetne gesty, jeśli te nic nie kosztują. Bobkowski zastanawia się nad istotą chrześcijaństwa.