Reklama

Dentysta męczący, ale uczciwy

Eduardo Mendoza zdobył czytelniczą przychylność zabawnymi opowieściami fryzjera z Barcelony. Tym razem bohaterem uczynił stomatologa rodem, oczywiście, ze stolicy Katalonii

Publikacja: 08.04.2008 02:04

Dentysta męczący, ale uczciwy

Foto: Rzeczpospolita

Akcję powieści pisarz usytuował w połowie lat 80. zeszłego wieku, gdy Barcelona zabiegała o prawo organizacji letnich igrzysk olimpijskich, które – jak wiadomo – przeprowadziła w 1992 roku.

„Mauricio, czyli wybory” to w pierwszym planie historia miłosna. Niespecjalnie interesujący główny bohater zakochuje się w ładnej, błyskotliwej prawniczce Clotilde, w tym samym czasie sypia jednak z Porritos, śpiewającą agitatorką partii socjalistycznej, byłą narkomanką, jak się okaże – chorą na AIDS.

Szczęśliwie, nie zarazi Mauricia, a Clotilde, która – o czym jesteśmy przekonani od pierwszych stron powieści – w końcu zostanie żoną stomatologa, na co zresztą nie ma specjalnej ochoty. I nie dziwota, bo facet jest trochę męczący.

Męczący, ale uczciwy. To dlatego opiekować się będzie do śmierci chorą Porritos. I choć nic do tej dziewczyny poza litością nie czuł, dokonał takiego wyboru.

Stanął też do wyborów politycznych, samorządowych, jako kandydat z listy Socjalistycznej Partii Katalonii. Zawsze miał poglądy lewicowe, nawet trochę komunizował, tyle że od partii komunistycznej trzymał się z daleka, bo leninizm wydawał mu się nadto ponury.

Reklama
Reklama

Mauricio ma świadomość końca pewnej epoki, ale widzi też, że „partia socjalistyczna opiera się na braku ideałów. Ani uświęcona tradycja, ani permanentna rewolucja, tylko zarządzanie i dystrybucja”.

I wszechwładna, zdawałoby się, korupcja. A jego narzeczona jest zdania, że w Katalonii polityka to „cyrk pcheł dla publiczności otumanionej futbolem i hymnem do Matki Boskiej z Montserrat”.

Na szczęście wciąż jest taka sama aleja Rambla, park Güell, kościół Sagrada Familia.

Fascynujące miejsce – Barcelona, które po igrzyskach w 1992 roku jeszcze wypięknieje.

Co, na razie, bohater powieści Eduardo Mendozy dopiero przeczuwa.

Eduardo Mendoza, Mauricio, czyli wybory, Przeł. Marzena Chrobak, Znak, Kraków 2008

Akcję powieści pisarz usytuował w połowie lat 80. zeszłego wieku, gdy Barcelona zabiegała o prawo organizacji letnich igrzysk olimpijskich, które – jak wiadomo – przeprowadziła w 1992 roku.

„Mauricio, czyli wybory” to w pierwszym planie historia miłosna. Niespecjalnie interesujący główny bohater zakochuje się w ładnej, błyskotliwej prawniczce Clotilde, w tym samym czasie sypia jednak z Porritos, śpiewającą agitatorką partii socjalistycznej, byłą narkomanką, jak się okaże – chorą na AIDS.

Reklama
Literatura
Ewa Woydyłło i jej szczęśliwa trzynastka
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Literatura
„Zmora” Roberta Małeckiego, czyli zanim zobaczymy Magdę Cielecką jako Kamę Kosowską
Literatura
Noblista László Krasznahorkai, krytyk „gulaszowego komunizmu" i Orbána, lekceważony w Polsce
Literatura
„Nie ma już obywateli świata, bo do tego potrzebny byłby świat, a świata nie ma – są tylko rynki”. Wywiad z László Krasznahorkaiem
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Literatura
Literacka Nagroda Nobla 2025. Poznaliśmy nazwisko laureata
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama