– „Kup kota w worku. Dzieło w toku” to tom świetnie wyreżyserowany, przypominający spektakl teatralny – powiedział literaturoznawca prof. Jacek Łukasiewicz podczas premiery, która w środę odbyła się w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu.
– Książkę czyta się znakomicie, co wcale nie znaczy, że treść jest lekka i przyjemna – mówił. – Całości dopełniają reprodukcje rękopisów Tadeusza Różewicza. To nie tylko ozdobnik, świadectwo długotrwałej obróbki słowa. Manuskrypty należy czytać ze szczególną uwagą, bo są często odrębnymi utworami. Podobnie istotną rolę odgrywają rysunki poety i jego zdjęcia. Wymowna jest fotografia na okładce pokazująca Tadeusza Różewicza stojącego przy rzeźbie z brązu – szkielecie krowy. Podpis brzmi: „Poeta polski bada kondycję złotego cielca w roku 2008”.
Różewicz podziękował za te słowa, po czym spojrzał na wypełnioną po brzegi salę.
– Szukam wśród was nie tylko tych, którzy mnie darzą sympatią, a może nawet i cenią, ale także tych, którzy za mną nie przepadają. To zawsze dodaje wigoru – wyjaśnił z uśmiechem. – Pewnych wierszy autor nie lubi. Nie żeby się od razu wstydził, lecz stosunek ma do nich niechętny. Ale ten wiersz to lubię. Po czym przeczytał: „wyszła i przeszła. wzór do naśladowania” – pierwszy utwór z tomu zaczynający się od słów:
„Mariola weszła/ usiadła wstała przeszła/ wyszła/ ja leżałem milczałem/ nie wstałem”.