Ella Fitzgerald utonęła w morzu szczegółów

Nigdy nie myślałam, że spotkanie z nią może być tak nudne. Oczywiście nie z winy wokalistki

Publikacja: 22.09.2008 01:28

Stuart Nicholson, Ella Fitzgerald, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008

Stuart Nicholson, Ella Fitzgerald, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008

Foto: Rzeczpospolita

To autor fascynującą biografię i nietuzinkową osobowość utopił w morzu dat, nazwisk i adresów. Zaskakujące, bo Stuart Nicholson jest cenionym recenzentem muzycznym związanym z BBC i „The Observer”, więc na jazzie i pisaniu się zna. Zbrodni pomógł mu dokonać polski tłumacz, który swoją pracę wykonał bez znajomości sztuki interpretacji, a co gorsza – bez wyobraźni.

Redaktorzy też się nie popisali, wątpię, by ktoś tę książkę uważnie przed drukiem przeczytał. Zawiera tyle błędów językowych, logicznych i gramatycznych, że ta lektura, zamiast wzbogacać nasz język, może mu tylko szkodzić.

Za to w warstwie faktograficznej należy autorowi wierzyć na ślepo. Sprawdził bodaj każde dostępne nagranie, przeczytał stosy archiwalnych recenzji i wywiadów. Tyle że ta detaliczna wiedza wzięła górę i zaoferował nam szczegółowe kalendarium. To książka wydana przedwcześnie: jest jedynie brudnopisem, z którego powinna się wyłonić wciągająca historia.

Zamiast niej mamy wyliczankę sporządzoną z obsesyjną i nic niewnoszącą dokładnością – znamy dzień tygodnia, nazwę sali, liczbę osób na widowni, skład towarzyszącego artystce zespołu i wysokość gaży, jaką otrzymała za występ.

Wątpię, by tę skrupulatność docenili nawet oddani wielbiciele Elli Fitzgerald. Sterta szczegółów nie układa się w wiarygodny portret, a cytowane gęsto opinie muzyków i recenzentów nie pomagają zrozumieć, kim była pierwsza dama swingu.

Zdania innych są albo wiązanką banalnych komplementów, albo efektowną grafomanią. Szkoda, że autor nie zdecydował się opowiedzieć, jak sam postrzega artystkę. Potężnie napracował się, badając jej karierę – musiał mieć powód. Dowiedziałam się tylko, że pozostała bardzo nieśmiała, prowadziła raczej samotniczy tryb życia, nawiązywała nietrwałe romanse, a nerwy rozładowywała jedzeniem.

O jej stosunku do śpiewania Stuart pisze: „Muzyka była dla niej wszystkim”. Równie dobrze mógłby nie napisać nic.

Stuart Nicholson, Ella Fitzgerald, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008

To autor fascynującą biografię i nietuzinkową osobowość utopił w morzu dat, nazwisk i adresów. Zaskakujące, bo Stuart Nicholson jest cenionym recenzentem muzycznym związanym z BBC i „The Observer”, więc na jazzie i pisaniu się zna. Zbrodni pomógł mu dokonać polski tłumacz, który swoją pracę wykonał bez znajomości sztuki interpretacji, a co gorsza – bez wyobraźni.

Redaktorzy też się nie popisali, wątpię, by ktoś tę książkę uważnie przed drukiem przeczytał. Zawiera tyle błędów językowych, logicznych i gramatycznych, że ta lektura, zamiast wzbogacać nasz język, może mu tylko szkodzić.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski