W przeddzień odpłynięcia Napoleona na Wyspę św. Heleny wywiązała się rozmowa między nim a Emanuelem de Las Casasem, członkiem nielicznej świty towarzyszącej cesarzowi. – Cóż będziemy w stanie zdziałać w tej samotni – pytał Napoleon. – Sire, będziemy żyli przeszłością. Mamy powody do satysfakcji – odpowiedział Las Casas. – Będziemy pisać pamiętniki – zadecydował cesarz. Obszerny „Memoriał ze św. Heleny”, ukazujący się pierwszy raz po polsku, jest dziennikiem Las Casasa, zawierającym relację z 15 miesięcy spędzonych u boku Napoleona, w pierwszym roku jego internowania. Autor zapisywał zarówno bieżące wydarzenia, jak i treść rozmów z Napoleonem, w tym jego wspomnienia, szczególnie z kampanii włoskiej.
Jak pisze we wstępie Mariusz Olczak, „Memoriał” był jedną z najbardziej popularnych książek pierwszej połowy XIX wieku, tłumaczoną na niemal wszystkie języki europejskie: „Zaszczepiał optymizm, pokazywał chwałę zwycięstwa, koił dusze pokonanych wielu czynnych i biernych zwolenników Bonapartego. Pokazywał także Napoleona jako ofiarę intryg swoich wrogów (...) Kult i legenda Napoleona wynikały w dużej mierze właśnie z »Memoriału«, tej »Biblii bonapartyzmu«”.
Napoleon wypowiadał się na najróżniejsze tematy: od tych związanych z warunkami internowania i szykanami angielskimi, poprzez sprawy osobiste i rodzinne, do ocen swych współpracowników i meandrów wielkiej polityki.
Wspominając, Napoleon pracował nad kształtem swojej legendy. Nie tylko jako wodza i zdobywcy. Podkreślał znaczenie wprowadzonego przez siebie kodeksu praw (obowiązywał także na ziemiach polskich) oraz reform oświatowych. Snując rozważania o polityce, stwierdzał: „Należy z godnością służyć ludziom, a nie starać się im przypodobać. Najlepsza wiodąca ku temu droga to liczenie się z dobrem człowieka. Nie ma nic niebezpieczniejszego niż schlebianie narodowi, bo jeśli się okaże, że nie otrzyma on tego wszystkiego, czego żąda, burzy się, utrzymując, że nie dotrzymano słowa. A jeśli wówczas władza mu się przeciwstawia, zaczyna jej nienawidzić, bowiem poczuł się oszukany”.
Część wypowiedzi Cesarza ma bardzo osobisty ton, jak wtedy, gdy wspomina swój energiczny udział w porodzie rodzinnym, kiedy musiał ośmielać do działania lekarzy przestraszonych komplikacjami przy przyjściu na świat jego syna, lub wtedy, gdy opowiada o psie na pobojowisku nad trupem swego pana. „Na przemian lizał twarz poległego i rzucał się w naszym kierunku, jak gdyby prosił nas o pomoc i szukał zemsty zarazem. Nigdy na żadnym polu bitwy nic nie wywarło na mnie takiego wrażenia. Bez mrugnięcia okiem posyłałem na śmierć wielu naszych żołnierzy. A tu czułem wzruszenie przejęty skowytem jakiegoś psa”.