Po motto Mendelsohn, ceniony amerykański krytyk literacki, sięgnął do Prousta: „Kiedyśmy przekroczyli pewien wiek, dusza dziecka, którym byliśmy niegdyś, i dusze zmarłych, z których się wiedziemy, rzucają nam garściami swoje bogactwa i złe uroki...”. Kiedy autor miał sześć lat, zorientował się, że rodzina dziwnie reaguje na jego obecność. Czasami bliscy nie potrafili opanować wzruszenia na widok chłopca, jakby kogoś im przypominał. Zagadka domagała się wyjaśnienia. Po latach poświęcił jej „Zagubionych” – rodzinną historię z autobiograficznym rysem.
Mendelsohn, urodzony na Long Island w Nowym Jorku, wychował się w żydowskiej rodzinie, która przez trzy stulecia zamieszkiwała Bolechów. Miasteczko znajdowało się na terytorium cesarsko-królewskiej monarchii austro-węgierskiej, później Polski, zajęli je Sowieci, a następnie Niemcy. Teraz Bolechów leży w granicach Ukrainy. Dziadek narratora śpiewał wnukowi „Majn sztetele Belz”, przywoływał wspomnienia, wyjaśniał, jak to się stało, że na początku XX wieku rodzina wyruszyła do Ameryki. „Dziadek mówił o wszystkim – pisze Mendelsohn – ale nigdy nie wspominał o bracie, bratowej oraz ich czterech córkach, którzy wydali mi się nie tyle zmarli, ile zagubieni; zniknęli nie tylko z tego świata, ale – co jest według mnie jeszcze straszniejsze – także z opowieści dziadka”. Byli ofiarami Zagłady.
Genealogią rodziny autor zainteresował się w wieku kilkunastu lat. Hobby stało się obsesją. Mendelsohn korespondował z członkami rodziny, wypytywał ich o dane biograficzne. Jedna z ciotek powiedziała mu przez telefon: „Nie podaję ci dokładnej daty urodzenia, ponieważ byłoby lepiej, gdybym się w ogóle nie urodziła”. W końcu jedyną niewiadomą stanowił los wuja Szmila. Z jego powodu często płakano podczas rodzinnych spotkań w Miami Beach na Florydzie. To właśnie jego przypominał młody Daniel.
Wuj Szmil – „najprzystojniejszy z siedmiorga rodzeństwa, książę rodziny” – przybył do Nowego Jorku w 1913 r. Szybko doszedł do wniosku, że bardziej odpowiada mu Bolechów. Wrócił tam, by prowadzić rodzinny interes – ubojnię i firmę spedycji mięs. W 1939 r., gdy sytuacja w Europie stawała się dramatyczna, a widmo wojny coraz bardziej realne, prosił o pomoc rodzinę z Ameryki. Daniel Mendelsohn postanawia wyjaśnić, z jakich przyczyn nie zdołano mu pomóc.
„Zagubieni” są medytacją na temat istoty wiedzy. Niesie ona radość z gromadzenia informacji. Z drugiej strony – dowodzi autor – gdy się czegoś dowiemy, nie sposób już tego cofnąć. A możemy przecież dowiedzieć się rzeczy bolesnych. Książka Mendelsohna jest wyzwaniem rzuconym zapomnieniu, które oznacza ostateczną śmierć. Pisarz postanowił ocalić krewnych przed uogólnieniami w rodzaju „ofiary Holokaustu”. Przywraca im indywidualność, a przez to powołuje na nowo do życia. „Zagubieni” to kronika wyprawy do świata, który zdawał się nie istnieć od dziesięcioleci. A przecież trwał we wspomnieniach kilkudziesięciu Żydów, którzy uniknęli Zagłady i rozproszyli się po świecie. W książce Mendelsohn dowodzi, jak ważna jest wiedza o tym, skąd przychodzimy. Uczy szacunku wobec przeszłości.