Ostatnie słowa Kapuścińskiego

Notatki, sporządzone przez Ryszarda Kapuścińskiego w szpitalu na Banacha, to świadectwo jego walki z nadchodzącą śmiercią. Ukazują się razem z pięknym, osobistym wspomnieniem poety i tłumacza Jarosława Mikołajewskiego

Publikacja: 13.10.2008 11:08

Ryszard Kapuściński

Ryszard Kapuściński

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

W jednym z wierszy Kapuściński pytał: „Jakże mogłaś mnie/ tak opuścić/ siło tajemna/ zwana życiem?”. W szpitalu, dokąd trafił po świętach Bożego Narodzenia 2006 r. i gdzie zmarł 23 stycznia, pisał natomiast: „Jakże nie doceniamy tego mechanicznego aspektu natury ludzkiej! Aż w końcu podłączony do różnych rurek, pojemników, przewodów i zegarów człowiek widzi, że stał się tylko elementem, i to często drugorzędnym, tego wielkiego świata maszyn”.

[srodtytul]Dopóki starczy sił[/srodtytul]

Są na tych stronach ślady niepokoju - „Chwile zwątpienia. Odsuwaj je na ile można”. Lub: „Czuję, że uszły ze mnie resztki, sił, że zapadam się w czeluść, oblepia mnie czarna mgła Straszne uczucie bezradności, tracę kontakt ze światłem, z otoczeniem, z rzeczywistością, wszystko oddala się, znika”. Ale zapiski reportera to także dowód heroicznych zmagań z chorobą, słabością i nadchodzącą śmiercią: „Jestem krańcowo wymęczony, ale ciągle, dopóki starczy sił chcę walczyć”. Kilka stron dalej: „Ucz się robić rzeczy małe, ruchy małe, drobne, ale jednak ruszaj się, zmuszaj się do działania, czyń wysiłek”. „Poprawił mi się nastrój i prawie zniknęły czarne obrazy – widoki cmentarzy, grobów, kwiatów na grobach”.

Do szpitala Kapuściński zabrał ze sobą „Pana Tadeusza”. Jak tłumaczył jednemu z odwiedzających go przyjaciół, po to by się „dosycić” pięknem języka. Nie przestał być reporterem – pisał więc: „Nie ma śniegu, nie ma mrozu, nie ma zimy. Niebo – na przemian – albo błękitno-włoskie, albo ponure skandynawskie, północne”. Nie uszło jego uwagi polecenie salowej: „Wiesia, załaduj picie!”.

Mikołajewski, który odwiedził reportera na początku stycznia, usłyszał, że zebranych obserwacji starczyłoby na napisanie kontynuacji „Buszu po polsku”.

[srodtytul]Marzenie o południu[/srodtytul]

Przyjaźń poety i reportera trwała sześć lat. Kapuściński odwiedzał Mikołajewskiego we Włoszech, gdzie odbierał liczne nagrody literackie i gdzie cieszył się popularnością co najmniej równą tej w Polsce. W 2005 r. wyznał, że któregoś dnia mógłby zamieszkać we Friuli, w Udine. „Na emeryturze, jak wszyscy starzy ludzie, również friulańczycy cierpią na bezsenność i wstają wcześnie, ale mają co robić o świcie. Mogą iść na skwerek przy barze, od siódmej rano pić grappę i grać z kolegami w bocce. W kamizelce i w czapce, z podwiniętymi rękawami koszuli”.

- Alicja – mówił pan Ryszard o żonie – jeździłaby sobie po mieście na rowerze, jak te panie. W eleganckim płaszczyku wybierałby na targu warzywa albo piła kawę u Caucigha.

Mikołajewski zapamiętał Kapuścińskiego jako człowieka wiernego swemu reporterskiemu powołaniu, w najbardziej niepojętej chwili nękanego poczuciem, że jest nie na swoim miejscu. W 2006 r. panowie siedzieli w kawiarni „Don Chisciotte”, naprzeciw kościoła Świętej Agnieszki na Piazza Navona w Rzymie. Pan Ryszard cieszył się słonecznym dniem, Wiecznym Miastem. Patrzył na eleganckich przechodniów. I nagle wybucha płaczem. Okazuje się, że niespodziewanie pamięć podsuwa obrazy afrykańskiej nędzy, skrajnego ubóstwa. „Wstydzi się i rozkłada ręce. Przeprasza, bo czuje, że sto lat po Apollinairze głupio ulegać wciąż temu samemu poruszeniu na myśl, iż równocześnie dzieją się rzeczy sprzeczne, jak choćby ta, że ludzkie nogi po jednym kontynencie chodzą w miękkich mokasynach, a po drugim – boso”.

Mikołajewski wspomina przyjaciela bez patosu i wielkich słów. W przywołanych obrazach, w utrwalonych scenach widzimy reportera u kresu drogi. Zmęczonego podróżami, niebezpieczeństwem, przebytymi chorobami ale wciąż pełnego nadziei i ciekawego spotkania z drugim człowiekiem.

[i]Jarosław Mikołajewski „Sentymentalny portret Ryszarda Kapuścińskiego”. Ryszard Kapuściński „Zapiski szpitalne”. Słowo wstępne Alicja Kapuścińska. Wydawnctwo Literackie. Kraków 2008 [/i]

W jednym z wierszy Kapuściński pytał: „Jakże mogłaś mnie/ tak opuścić/ siło tajemna/ zwana życiem?”. W szpitalu, dokąd trafił po świętach Bożego Narodzenia 2006 r. i gdzie zmarł 23 stycznia, pisał natomiast: „Jakże nie doceniamy tego mechanicznego aspektu natury ludzkiej! Aż w końcu podłączony do różnych rurek, pojemników, przewodów i zegarów człowiek widzi, że stał się tylko elementem, i to często drugorzędnym, tego wielkiego świata maszyn”.

Pozostało 87% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski