Szejnert opowiada o bramie Ameryki

Znakomita reporterka przedstawia historię nowojorskiej Ellis Island, gdzie trafiali emigranci ze Starego Świata

Publikacja: 30.03.2009 01:11

Emigranci stłoczeni na pokładzie statku płynącego w stronę Ellis Island

Emigranci stłoczeni na pokładzie statku płynącego w stronę Ellis Island

Foto: Znak

Książka napisana pięknym, powściągliwym językiem opowiada o skrawku ziemi, przez który przewinęło się kilkanaście milionów ludzi. Sceną wielu dramatów stała się wysepka, która „leży płasko na wodach zatoki, jest mała jak liść”. W 1630 r. Indianie Lenni Lenape sprzedali ją Holendrom z Kompanii Zachodnioindyjskiej za „kilka paczek różnych towarów”. Tam właśnie w 1892 r. otwarto stację przyjmującą emigrantów.

Małgorzata Szejnert w zajmujący sposób pisze o jej załodze. Wyjaśnia, jak wyglądała kontrola nowo przybyłych i jakie warunki musieli oni spełniać, by zostać wpuszczeni na terytorium Stanów. Dowiemy się o nieuczciwych pośrednikach, tłumaczach i urzędnikach.

– W latach 70. przeczytałam „Listy emigrantów z Ameryki i Brazylii”, jedną z najbardziej poruszających książek, jakie znam – powiedziała „Rz” Małgorzata Szejnert. – Pod koniec XIX wieku ludność z ziem Imperium Rosyjskiego i Cesarstwa Austro-Węgierskiego zaczęła szeroką falą płynąć do Nowego Świata. W pewnej chwili władze carskie postanowiły zahamować ten proces. Jednym ze sposobów było zatrzymywanie korespondencji wysyłanej z Ameryki przez emigrantów do ich rodzin. Nigdy niedoręczone listy są świadectwem ludzkiej tragedii. Stanowią przy tym bogaty materiał etnograficzny i językowy.

W stanie wojennym autorka wyjechała do Ameryki i stanęła przed dylematem: „zostać czy wracać”. Wybrała Polskę, zwłaszcza że sytuacja polityczna w kraju zaczęła się zmieniać.

– Potem przyjeżdżałam do Stanów co pewien czas i, będąc na dolnym Manhattanie, widziałam zarys Ellis Island – mówi Małgorzata Szejnert. – Gdy dowiedziałam się, że otwarto tam muzeum, postanowiłam je zobaczyć. Było to silne przeżycie, zwłaszcza że pamiętałam „Listy emigrantów”.

Gdy dziennikarka skończyła poświęcony Śląskowi „Czarny ogród”, książkę wyróżnioną w 2008 r. Nagrodą Mediów Publicznych Cogito, zaczęła szukać nowego tematu.

– W Internecie natrafiłam na stronę poświęconą Ellis Island, gdzie można otrzymać informacje o tym, kto, kiedy i na pokładzie jakiego statku przypłynął do Ameryki – wspomina Małgorzata Szejnert. – Pomyślałam, że w ten sposób można by sprawdzić, czy ludzie rozdzieleni przez carskich urzędników kiedykolwiek się spotkali. Tak narodził się pomysł książki.

W ciągu dwóch lat Małgorzata Szejnert dwukrotnie podróżowała do Stanów. Spędzała wiele godzin w muzeum na wyspie, przeglądając dokumenty i przesłuchując relacje.

– Dziś w kolejce do urzędnika imigracyjnego na lotnisku Kennedy’ego stoję bez lęku – mówi reporterka. – Ale widzę przecież, że niektórzy ludzie czekający obok są spoceni ze strachu. Stację imigracyjną na Ellis Island zamknięto w 1954 roku, ale temat trwa.

„Wyspa klucz” – tak jak „Czarny ogród” – opowiada o zetknięciu się ludzi różnych kultur.

– Z pisarskiego punktu widzenia pogranicze jest zawsze ciekawsze niż ustabilizowane centrum – wyjaśnia Małgorzata Szejnert. – Życie na pograniczu, które może mieć charakter geograficzny, etniczny lub moralny, wymaga od człowieka podejmowania trudnych wyborów. A moment decyzji to dla reportera najciekawszy temat.

Truman Capote, autor „Z zimną krwią” – książki, którą nazwał powieścią non fiction, powiedział , że przyszłość należy do literatury faktu. Pisarza pociągały historie już zamknięte i czekające na odkrycie, ujęcie w słowa.

– Nie mam wyobraźni potrzebnej do tworzenia fikcji – mówi Małgorzata Szejnert. – Niewykluczone jednak, że nawet gdybym miała, i tak zdecydowałabym się na reportaż. Ten gatunek zyskuje na znaczeniu, chyba Capote miał rację. Ludzie, którzy czują, że za sprawą reklamy czy politycznych matactw oddalają się od tego co rzeczywiste, prawdy o świecie szukają w literaturze faktu.

Zdaniem autorki reporterzy stoją dziś przed nowym, zaskakującym wyzwaniem.

– Internet stwarza ogromne możliwości, ale jest też śmiertelnym zagrożeniem – uważa. – Sprytny i bystry dziennikarz mógłby dziś napisać ciekawą historię nawet z końca świata, nie wstając zza biurka. A przecież naszym podstawowym obowiązkiem jest poznać, zobaczyć, doświadczyć na własnej skórze. Jesteśmy to czytelnikowi winni.

[i]Małgorzata Szejnert, Wyspa klucz, SIW Znak, Kraków 2009[/i]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=b.marzec@rp.pl]b.marzec@rp.pl[/mail][/i]

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski