Jako pierwsza dziś ukazuje się „Dr House. Biografia Hugh Lauriego i przewodnik po serialu” autorstwa Paula Challena, na początku października kolejna: „Dr House. Całkowicie bez autoryzacji” – cykl esejów pod redakcją Leah Wilson.
Paul Challen stawia słuszną diagnozę: ani świetny scenariusz, pisany głównie przez Kanadyjczyka Davida Shore’a, pomysłodawcę serialu, ani sprawna reżyseria, ani nawet nietypowy jak na medyka bohater – zrzęda i mizantrop, nie wyniosłyby „Doktora House’a” na szczyty popularności, gdyby nie udało się znaleźć idealnego odtwórcy głównej roli – brytyjskiego komika Hugh Lauriego. On tchnął życie w papierową postać. I nie jest to wyłącznie zasługa aktorskiego warsztatu – uważa Challen. Lauriego z House’em po prostu wiele łączy.
Ciekawą drogę przebył chłopiec z dobrego domu, wychowanek „Oxbridge” (od nazw dwóch najbardziej renomowanych brytyjskich uczelni: Oxfordu i Cambridge), by zostać hollywoodzką gwiazdą. Urodzony się w 1959 r. w Oxfordzie Laurie jest... synem lekarza (i mistrza olimpijskiego w wioślarstwie w 1948 r.). W jednym z wywiadów aktor tłumaczy się z pewnego dyskomfortu: „paraduję z trzydniowym zarostem, bo wymaga tego rola, i udaję, że jestem lekarzem, podczas gdy mój ojciec był nim naprawdę, do tego bardzo dobrym”.
[srodtytul]Kawałek Lauriego [/srodtytul]
Laurie senior chciał, oczywiście, żeby Hugh poszedł w jego ślady i studiował medycynę. Junior uznał jednak, że studia medyczne są zbyt wymagające, za to ze znakomitymi rezultatami podtrzymał rodzinną tradycję w sportach wodnych. Na uniwersytecie w Cambridge wybrał archeologię i antropologię, bo – jak wspomina – tylko tam mógł spędzać większość dnia w łódce. Wioślarstwo było jego pierwszą wielką pasją, ale świetnie zapowiadającą się karierę przerwał atak mononukleozy (mimo wszystko Hugh ze sportu całkiem nie zrezygnował, dziś uprawia boks i kocha szybką jazdę motocyklem).