A dzieje ludzkości pokazali niczym jedną wielką gazetę, która w niedługich, często wręcz bardzo lapidarnych, newsach referuje naszą codzienność: tę z wczoraj, z przedwczoraj, sprzed stuleci. Ta rzeka codzienności – czytamy we wstępie – „płynie i nawet jeśli nie potrafimy ogarnąć jej nurtu w całości, to jest on częścią nas, tak jak my jesteśmy jego częścią”.
Fotografie na obwolucie, m.in. Jana Pawła II, Lecha Wałęsy czy krakowskiego Wawelu, wskazują na polskie akcenty publikacji. Naprawdę jest ich niewiele; rzecz powstała w Australii, opracowana przez międzynarodowe grono specjalistów pod kierownictwem dr. Geoffreya Wawro. Tekst podzielony został na cztery działy: kamienie milowe, sztukę, naukę i technikę oraz styl życia. Poszczególne fragmenty książki obejmują najpierw okresy 100-letnie (od roku 1000 do 1500), potem 50-letnie (1500 – 1800), 25-letnie (1800 – 1900), wreszcie dziesięcioletnie (1900 – 2000) i pięcioletnie (2000 – 2005). Oczywiście, można dyskutować, czy wszystkie dziedziny aktywności człowieka zostały tu zaprezentowane proporcjonalnie do ich znaczenia. Na szczęście tej wielkiej księgi nie zdominowała polityka; autorzy konsekwentnie przestrzegali zasady, że „jedynym możliwym bohaterem historii jest człowiek i jego zmagania z naturą, losem czy wreszcie innymi ludźmi”.
A jak w tym czasie, jako ludzkość, zmieniliśmy się? Ta swoista opowieść o prawdziwym człowieku zaczyna się w czasach, gdy nasi przodkowie w zdecydowanej większości żyli na wsi, przemieszczali się konno, oświata była dostępna tylko dla chłopców z zamożnych rodzin, role życiowe rozdawane były przy urodzeniu, decydowała o nich bowiem pozycja społeczna. A jaki był stan wiedzy? Sądzono np., że hieny potrafią zmieniać płeć, a słonie boją się tylko smoków.
Nasze poczucie wyższości wobec antenatów zmniejsza się, gdy przypomnimy sobie, jak to w 1938 r. po nadaniu w Ameryce słuchowiska radiowego według „Wojny światów” Wellsa mieszkańcy Nowego Jorku wpadli w panikę, bojąc się najazdu Marsjan na Ziemię. A w 1957 r. – przypominają autorzy mniej znaną historię – angielska BBC wyemitowała primaaprilisowy reportaż telewizyjny o corocznych „żniwach spaghetti” w południowej Europie. W stacji rozdzwoniły się telefony z prośbami o informację, gdzie można kupić sadzonki makaronowe... To działo się zaledwie pół wieku temu w Wielkiej Brytanii! I czy wszystko tłumaczy fakt, że spaghetti było wówczas egzotyczne, podobnie jak kuskus, kebab czy sushi. I jak pizza!
Momentami ujawnia się anglocentryzm „Historii...”, ale dzięki temu dowiadujemy się o sprawach niekoniecznie dobrze znanych. Na przykład o tym, że w 1190 r. w Yorku na zamku wymordowano całą miejscową społeczność żydowską, masakrując 150 wyznawców judaizmu obwinianych o lichwę. Król Ryszard nie pochwalił przemocy, ale i nie uczynił nic w obronie prześladowanych. Dokładnie 100 lat później Żydzi musieli opuścić Anglię i był to pierwszy kraj, który wydał takie rozporządzenie – przy populacji żydowskiej liczącej od 4 tys. do 15 tys. osób. Wygnańcy udali się do Francji i Niemiec, a niektórzy Żydzi zaczęli udawać chrześcijan, by pozostać na Wyspach.