Ta książka budzi respekt objętością. Kto jeszcze wydaje opasłe tomiszcza, liczące ponad 1200 stron, które trudno wziąć do ręki? Dziś cenimy rzeczy podręczne, do szybkiej lektury, tu musimy z mozołem przedzierać się przez gąszcz zdań. I choć znajdziemy ciekawe fakty, niebanalne opinie, a także plotki, są niczym rodzynki zagubione w cieście, które nadmiernie wyrosło.
Pora przedstawić autorkę i jej dzieło. Basia Jakubowska to nasz człowiek w Metropolitan Opera w Nowym Jorku, Polka na widowni najsłynniejszego teatru operowego. To, co zobaczyła i usłyszała, omawia od ponad dziewięciu lat w miesięczniku „Muzyka 21”. Teraz kilkaset swoich recenzji zebrała w książce.
Najzagorzalsi operowi fani będą zachwyceni. Nie bywają w Metropolitan, a po lekturze poczują, jakby mieli do niej stały abonament. Basia Jakubowska im wszystko opowiedziała, ale też siada tam na widowni niemal co wieczór. To samo przedstawienie ogląda po kilka razy, a potem porównuje. Potrafi dostrzec każdy interpretacyjny niuans w arii zaśpiewanej przez tego samego artystę w kolejnych dniach. A ponieważ na nowojorskiej scenie występują najlepsi, wiemy zatem, co każda z aktualnych gwiazd naprawdę potrafi.
Mniej zagorzałych wielbicieli Dominga czy Floreza przestrzegam: ta książka przedstawia kobiece spojrzenie na świat opery. Feministki oburzą się, ale to prawda. Żaden mężczyzna nie wdawałby się w tak drobiazgowe analizy, dążyłby do syntezy i uogólnień. Basia Jakubowska – wręcz przeciwnie. Z każdym rokiem jej recenzje stają się bardziej szczegółowe, ale autorka nie wykorzystuje doświadczenia i wiedzy, by wyjść poza standard kronikarskiego zapisu. Wydawca zrobił jej krzywdę. Należałoby dokonać wyboru tekstów, usunąć te mniej istotne, albo nakłonić Basię Jakubowską do napisania innej książki. Stać ją na to, o czym świadczą rozsiane między recenzjami portrety artystów czy fascynująca rozmowa z Martą Eggerth o życiu z Janem Kiepurą. Niestety, trzeba włożyć nieco trudu, by takie opowieści odnaleźć.
I na koniec wyznanie osobiste. Jako człowiek, także parający się pisaniem recenzji, odłożyłem tom Basi Jakubowskiej ze smutkiem. Zrozumiałem, jak krótki żywot mają prasowe teksty. Nie da się z nich – jak dawniej – złożyć ciekawej książki. Opinie formułowane na gorąco szybko dezaktualizują się w naszych pędzących do przodu czasach.