Wznowienie Karafki La Fontaine’a Wańkowicza

Niezwykłą opowieść Melchiora Wańkowicza o sztuce pisania i pisarskim warsztacie wznowiło wydawnictwo Prószyński w edycji jego „Pism”

Aktualizacja: 06.09.2010 02:57 Publikacja: 06.09.2010 02:49

Wznowienie Karafki La Fontaine’a Wańkowicza

Foto: rp.pl

Wielka ta, także objętościowo, praca to ostatnia – testamentalna, jak powiada autor wstępu Andrzej Gronczewski – książka twórcy „Ziela na kraterze”, w której wyczuwa się nastrój pożegnalny, widome są też „przestrogi i sygnały”.

Tom pierwszy „Karafki La Fontaine’a” ukazał się po raz pierwszy w 1972 r., dwa lata przed śmiercią pisarza, tom drugi w roku 1981. W powstanie tej książki wpisała się Aleksandra Ziółkowska. Właśnie wówczas zaczęła pełnić obowiązki sekretarki pisarza i to jej zadaniem było sporządzenie researchu niezbędnego do tak szeroko zakrojonej pracy.

Niech nikogo nie zmylą liczne a rozsiane po całej książce tropy, jakoby rzecz dotyczyć miała li tylko genealogii reportażu, gatunku literackiego, który z tak wielkim powodzeniem uprawiał Wańkowicz przez całe życie. Owszem, pisał on i o tym, trzydzieści parę lat wcześniej od Kapuścińskiego. Z tym że Herodota wspomniał tylko raz: „Tucydydes, Ksenofont tym się różnią od współczesnego im Herodota, że relacjonują zdarzenia, w których brali udział. Tym samym w pięćset lat potem Cezar różni się od Tacyta”.

Naprawdę jednak opowiada o przygodach człowieka piszącego, najchętniej tych znanych mu z autopsji. Składając hołd polszczyźnie, którą ukochał nade wszystko i której złożył iście królewski dar – swoje książki.

Jest „Karafka La Fontaine’a” klamrą zamykającą pisarski dorobek Melchiora Wańkowicza, w którym jedni najwyżej cenili utwory optymistyczne w rodzaju „Tworzywa” czy „Sztafety” (nawiasem mówiąc, tej ostatniej cykl artykułów zatytułowany „Zbrodnicze tezy” poświęcił w 1952 roku... Sławomir Mrożek), a drudzy woleli borykać się z nieprzyjemnym „Kundlizmem”. I jednych, i drugich tak samo, na szczęście, porywał patos „Bitwy o Monte Cassino”, dramatyzm „Ziela na kraterze” i humor „Tędy i owędy”.

Niewiele utworów podobnych „Karafce La Fontaine’a” znajdujemy w historii literatury polskiej. Na pewno da się ją porównać z „Alchemią słowa” Jana Parandowskiego. Tyle

że zdaniem Gronczewskiego praca Parandowskiego jest „książką sprzed potopu”, a „Karafka...” to dzieło „po wielkiej katastrofie”.

„Wańkowicz – czytamy dalej – nie uchyla się od tragiczności dziejów. Nie unika »ciemnych świecideł« losu. Nie ucieka od polarnych klimatów ubiegłego stulecia. Wystawia »rzecz ludzką« artysty na nieludzkie próby. Wańkowicz nie stroni także od grząskich obszarów winy, grzechu, klątwy i kary”.

Wielka ta, także objętościowo, praca to ostatnia – testamentalna, jak powiada autor wstępu Andrzej Gronczewski – książka twórcy „Ziela na kraterze”, w której wyczuwa się nastrój pożegnalny, widome są też „przestrogi i sygnały”.

Tom pierwszy „Karafki La Fontaine’a” ukazał się po raz pierwszy w 1972 r., dwa lata przed śmiercią pisarza, tom drugi w roku 1981. W powstanie tej książki wpisała się Aleksandra Ziółkowska. Właśnie wówczas zaczęła pełnić obowiązki sekretarki pisarza i to jej zadaniem było sporządzenie researchu niezbędnego do tak szeroko zakrojonej pracy.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski