Historia czarnoskórych warszawiaków jest długa. Próbując dotrzeć do jej korzeni, trzeba by cofnąć się w czasie o cztery stulecia. Właśnie wówczas, na weselu zerkającego dziś na nas z kolumny Zygmunta III Wazy – jak odnotowali kronikarze – dla uświetnienia uroczystości pojawił się Murzyn.
Czy był to pierwszy przybysz z Afryki nad Wisłą? Pewności mieć nie można. W każdym razie od jego pojawienia się ciemnoskóre postaci nie znikają już ze stołecznych ulic. Ich losy można teraz poznać dzięki redaktorskiej pracy Pawła Średzińskiego i Mamadou Dioufa, której efektem jest książka „Afryka w Warszawie. Dzieje afrykańskiej diaspory nad Wisłą“.
[srodtytul]Maskotki i bojownicy [/srodtytul]
Kolejną wzmiankę o afrykańskich mieszkańcach Warszawy zawdzięczamy królowi Janowi III Sobieskiemu, który w liście do ukochanej Marysieńki zrelacjonował bitwę pod Wiedniem. Pisze w nim ze smutkiem: „Mnie prawie wszyscy chłopcy poginęli. Owego Murzyna Józefa Holendra Turcy, w ręku mając go, ścięli.“
Do końca XVII wieku Afrykańczyków spotyka się w Warszawie sporadycznie, jednak od początku następnego stulecia zaludniają oni coraz gęściej stołeczny krajobraz. Jednego z nich podglądał Canaletto na Zamku Królewskim, co można do dziś oglądać na obrazie „Widok Warszawy z tarasu Zamku Królewskiego”.