Powieścią Brunona Schulza „Mesjasz" interesowali się m.in. dyplomaci ZSRR i Królestwa Szwecji. Nieznane utwory Marka Hłaski miały bezpowrotnie przepaść razem z jego samochodem w Los Angeles. Historia uczy, że szukając, nie należy przejmować się niepowodzeniami.
W 1966 r. Stanisław Staszewski, autor „Celiny" i „Baranka", razem z przyjacielem Andrzejem Bonarskim, współtwórcą scenariusza „Hydrozagadki", przystąpili do pracy nad nowelą „Czarna Mańka". Historię pięknej Królowej Przedmieść i jej miłości do Hrabiego, sławnego złodzieja-dżentelmena, osadzili w przedwojennej Warszawie. Po dwóch miesiącach ilustrowany zapis został skończony.
– Socjalizm był szary i siermiężny – powiedział „Rz" Bonarski. – Czasu mieliśmy sporo, „Czarna Mańka" powstała dla zabicia nudy. I dla pieniędzy – chcieliśmy sprzedać prawa do sfilmowania tej historyjki spełniającej – oby! – wszystkie wymogi anonimowej ballady wielkomiejskiego półświatka. Chodziło nam po głowie zrobienie takiego musicalu jak – proszę wybaczyć wysokie porównanie – „Chicago"; wtedy zresztą jeszcze go nie nakręcono.
Nic z tych planów nie wyszło. Stanisław Staszewski wyjechał do Paryża, gdzie zmarł w 1973 r. Bonarski egzemplarz „Czarnej Mańki" schował i przez blisko 30 lat go nie szukał, a gdy potem zaczął, nie mógł znaleźć. W roku 2003, po jakiejś przeprowadzce, sięgnął na dno pudła, a księga, którą tam znalazł, ukazuje się teraz w wydaniu albumowym, zgodnie z koncepcją graficzną obu autorów.
Takie publikacje elektryzują czytelników i przeważnie sprzedają się znakomicie. Przed laty „The Times" ogłosił, że najważniejszą książką roku 1999 jest ostatni niepublikowany utwór Ernesta Hemingwaya „To co prawdziwe o świcie".