Zaskakująca mieszanka – klasyka dramatu zderzona z fantastyką naukową. Tragiczny romans dwojga nieletnich mieszkańców Werony przeniesiony w bliżej nieokreśloną przyszłość, kiedy naturalny kataklizm niemal całkowicie zniweczy życie na naszej planecie. Takiej śmiałej fuzji dokonał Enki Bilal w komiksie „Julia & Roem". Opowiedział historię miłości spadającej jak grom z ciemnego nieba na dwoje młodych niedobitków ocalałych po Krwotoku Ziemi, jak autor nazywa mega-katastrofę.
Pięcioro w hotelu
Nie będę streszczać akcji, za to naszkicuję scenerię. Oto nagi świat po katastrofie. Morze zamieniło się w pustynię, niebo przenika się z glebą, wszystko gniewnie faluje. Zamiast renesansowego zamczyska mamy ruinę wielopiętrowego hotelu, częściowo zatopionego w błocie zmieszanej z ropą. Dookoła – nicość i niebo groźne jak lawa. Trudno wyobrazić sobie brzydszy pejzaż... Na jednym z pięter wegetuje piękna Julia i jej rodzina: ojciec, macocha, jej syn z poprzedniego związku oraz amant-przyjaciel, znakomicie wyszkolony agent-zwiadowca. Pewnego wieczoru do pięciorga rozbitków dołącza trójka innych ocalałych – Laurenty, wszechwyznaniowy kapelan oraz dwóch młodzieńców. Nietrudno odgadnąć, że zgodnie z szekspirowskim scenariuszem, dochodzi do gwałtownej erupcji uczucia pomiędzy Julią a jednym z niespodziewanych gości, Roemem. Ku uciesze kibiców tej urodziwej pary, tym razem historię wieńczy happy end. Ostatni kadr opowieści – to nadzy kochankowie biegnący zapewne ku świetlanej przyszłości; nad nimi skrzydło w skrzydło lecą dwa drapieżna ptaki. Znaczy – życie przetrwa. Dzięki miłości. Cudownej, dzikiej, nieskażonej przeciwnościami natury politycznej, obyczajowej, ekonomicznej...
Mnożenie klonów
Tę naiwną bajeczkę stworzył człowiek więcej niż dojrzały. Enki Bilal to 60-letni mistrz komiksu, osiadły we Francji, ale o słowiańskich korzeniach (ociec Bośniak, matka – Słowaczka). Jako 14-latek spiknął się z René Goscinnym, który zachęcił chłopaka do próby sił w „rysowanych paskach" (jak po francusku nazywa się komiksy). Enki wsiąkł w magazyn komiksów „Pilote" od początku lat 70. nie mając czasu na jakiekolwiek studia. Ten bagaż – brak plastycznego wykształcenia i ex-socjalistyczne pochodzenie – widać w postawie i twórczości autora „Julii & Roema". Artysta jest zaprzysięgłym wrogiem faszyzmu, lecz rozgrzesza komunistów (tych prawdziwych, nie koniunkturalnych) za dobre chęci. Jego światopogląd skręca na lewo, co we Francji należy do dobrych tradycji. Samouctwo też nikomu nie wadzi, o ile twórcę cechuje talent i wrodzony dobry smak. Niestety, nie da się tego powiedzieć o Bilalu. Wypracował łatwą, efekciarską manierę. Postaci rysuje jak zdolna plastycznie licealistka: wszyscy są ładni jak sklepowe manekiny, do tego bliźniaczo do siebie podobni. Twarze zachowują niezmienny wyraz, z anatomią mistrz też jest na bakier. O psychologii bohaterów można zapomnieć.
Kasandra ma głos
Jednak, pomimo swych wad, „Julia & Roem" ma pewien mroczny urok. Można przypomnieć sobie fabułę romansu wszech czasów, którego fragmenty pojawiają się na kartach komiksu w przekładzie Stanisława Barańczaka. A poza tym, dziełko Bilala wydało mi się znamienne dla obecnej sytuacji na świecie. Wojny, terror, kryzys, rabunkowa eksploatacja dóbr naturalnych, powiększające się rozwarstwienie ekonomiczne – wszystko to wprawia większość mieszkańców ziemi w wisielcze nastroje. Efekt? Po raz kolejny zalewa nas fala fantastyki o tym, „co będzie po Wielkim Bum". Zauważmy – kasandryczne prognozy dla naszego globu pojawiają się w sztuce ze zmienną częstotliwością. Sinusoida tematu osiągnęła szczyt po zrzuceniu atomu na Hiroszimę; w zimnowojennych latach 60., pod koniec wojny w Wietnamie i teraz, na początku XXI wieku. Oczywiście, fantastyczno-katastroficzną twórczość można potraktować jako gatunek rozrywki z gatunku noir. Jednak zajmujący się tym rodzajem artyści niekiedy są prawdziwie przerażeni. I wyrażają zbiorowe emocje. Ciekawy materiał do badań.
Scenariusz i rysunki – Enki Bilal Julia & Roem Tłum. Wojciech Birek Wyd. Egmont Warszawa, 2011 S. 92, ISBN 978-83-237-4612-6