Tę powieść reklamowano jako „najzabawniejszą powieść Cormaca McCarthy'ego". W rzeczy samej, nie ma w niej psychopatycznych morderców, kanibali ani nekrofilów. Jest za to młodzieniec gwałcący arbuzy. Ale gwałt na polu arbuzów to trochę za mało, by rozbawić czytelnika na sześciuset pięćdziesięciu stronach.
(...)
W powieści „Suttree", zatytułowanej nazwiskiem głównego bohatera, język żywcem wzięty z dzieł anglosaskiego „wysokiego modernizmu" przeplatany jest ze slangiem amerykańskich dołów społecznych z połowy ubiegłego stulecia. To połączenie starannie zaplanowane i dające silny efekt, również w przekładzie. Językiem „wysokim" mówi narrator, kiedy opisuje stany wewnętrzne tytułowego bohatera lub jego czynności, językiem „niskim" mówi sam bohater oraz inne postacie. Jest więc tak, jak gdyby „Suttree" był relacją z życia wyrzutków dokonaną przez salonowca.