W podróży to świetny wybór tekstów Sándora Máraia

„W podróży" Sándora Máraia – to lektura obowiązkowa. Do czytania w biegu i do kontemplacji

Aktualizacja: 05.03.2012 01:03 Publikacja: 04.03.2012 23:53

W podróży to świetny wybór tekstów Sándora Máraia

Foto: materiały prasowe

Kolejny w Polsce, już 19. tom węgierskiego mistrza – tym razem nie wedle jego wyboru, lecz Teresy Worowskiej, wybitnej tłumaczki i znawczyni dorobku Máraia. Stworzyła swoisty kolaż, układankę z fragmentów „Dzienników" i innych autorskich (autobiograficznych?) zapisków.

Zobacz na Empik.rp.pl

Z tych króciutkich wyimków powstał portret pisarza. Psychologiczny, emocjonalny, intelektualny. Kto ciekaw, może ten obraz dopełnić za pomocą fotografii. Duma, smutek, pogarda, wykwint, smakoszostwo, klasa, intelekt – wszystko to maluje się na obliczu tego pana, który po przeżyciu prawie 90 lat targnął się na życie. Ze skutkiem śmiertelnym.

W latach 20. – 40. ubiegłego wieku Sándor Márai nie zdradzał objawów depresji. Owszem, odczuwał smutek, nie zaznając nigdy ukontentowania. Mimo to większość zjadaczy chleba takim jak on zazdrości. Jeździ sobie po Europie i Bliskim Wschodzie, gnany łakomstwem na życie. Niby emigrant, jednak obywatel świata, kosmopolita, władający kilkoma językami, o nienagannych manierach.

Niby idzie za głosem powołania – a uznaje za takie dziennikarstwo – lecz obok artykułów pisze notatki, zbyt osobiste, by drukowała je prasa, i zbyt finezyjne, by identyfikował się z nimi czytelnik masowych nakładów.

Moim zdaniem Márai zmieniał miejsca zamieszkania, pokonując kilometry po starym i nowym kontynencie w zastępstwie studiów ontologicznych. Uczył się teorii poznania – poznając. Kiedy w połowie lat 20. zjadł w Paryżu niesmaczny obiad, to kulinarne rozczarowanie pozostało jednym z niezapomnianych przeżyć z nadsekwańskiej stolicy. Zaczął domyślać się prawdziwych mechanizmów życia w Monako, obserwując w kasynie szkocką baronową. Rok później, zwiedzając Palestynę, coraz świadomiej analizował imponderabilia. Szukał reguł rządzących światem w zjawiskach efemerycznych, w odczuciach subiektywnych.

Márai bywał apodyktyczny, a zarazem nie rościł pretensji do wszechwiedzy, mieszał realia, psychologizmy i fakty z fantazjowaniem. Stawiał na intuicję, jest pisarzem, tyleż ciekawym świata prawdziwego, co własnej wyobraźni.

Wszystko razem wprawia czytelnika w konfuzję: przecież to nie reportaż! Niby relacje z podróży, lecz żadnych konkretów. On nie zwracał się do anonimowego odbiorcy. Pisał dla siebie i sobie podobnych, obdarzonych jak on nieuważną spostrzegawczością, w niektórych sytuacjach doświadczających profetycznych iluminacji.

Dla tego gatunku człowieka wiek, epoka nie mają znaczenia. Przebiega mnie dreszcz, kiedy czytam uwagi z pozoru niewinne, a prorocze, notatki z Berlina 1933 roku po nazistowskim wiecu: „póki ta jedna piąta jest zwarta i trzyma się razem, póty nie ma mowy o pokoju na świecie. Wiem, bo widziałem te twarze!".

Przyszłość świata odczytana z niemieckich fizjonomii – to epifania, której doświadczył Márai. Odyseusz XX wieku, którego gnało przez kontynenty nie tyle z nakazów losu, co z wyboru. Szukał siebie, nie oszukując się. Historia zmieniała się w przyspieszonym tempie, tacy jak on stawali się zbędni, musieli odejść na dalszy plan, zniknąć.

Kolejny w Polsce, już 19. tom węgierskiego mistrza – tym razem nie wedle jego wyboru, lecz Teresy Worowskiej, wybitnej tłumaczki i znawczyni dorobku Máraia. Stworzyła swoisty kolaż, układankę z fragmentów „Dzienników" i innych autorskich (autobiograficznych?) zapisków.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 90% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski