W filmie „Znieważona ziemia" jest scena, kiedy fizyk z czarnobylskiej elektrowni (Andrzej Chyra) w dzień po katastrofie chodzi po ulicach miasteczka Prypeć i mierzy promieniowanie. Gdy widzi, jak skażony jest padający deszcz, kupuje na targu parasolki i rozdaje nieświadomym zagrożenia przechodniom. Ci nie rozumieją jego zachowania i traktują jak nieszkodliwego wariata.
Podobne poczucie bezradności uderza z „Czarnobylskiej modlitwy. Kroniki przyszłości". „Mówiono nam, że powinniśmy zwyciężyć. Kogo? Atom? Fizykę? Kosmos?" – wspomina jeden z bohaterów.
Autorka książki opowiada nie tylko o katastrofie, ale także o mieszkańcach zony (strefy skażonej) żyjących w cieniu tragedii. Wśród wielu relacji niezwykle przejmująca jest historia Ludmiły – żony strażaka gaszącego pożar w elektrowni. Zmarł w męczarniach, po przeszczepie szpiku kostnego w moskiewskim szpitalu.
Awaria przez pychę radzieckich władz zmieniła się w katastrofę. Mogłaby pozostać tajemnicą, gdyby nie alarm podniesiony przez Szwedów. Do sprzątania wysłano „na ochotnika" weteranów z Afganistanu. Zamiast psujących się wskutek promieniowania maszyn, radioaktywny grafit z dachu elektrowni sprzątały „bioroboty" – Oleg, Witalij, Grigorij...