Jej tytuł „Lekarz, który wiedział za dużo" kojarzy się z filmem Hitchcocka „Człowiek, który wiedział za dużo". Nie wydaje się, aby był to przypadek. Thriller Mjåseta reprezentuje ten sam gatunek.
Na tym jednak kończą się podobieństwa. Akcja filmu Hitchcocka rozgrywała się w Maroku, Mjåset przenosi czytelników do Norwegii, konstruując własną wciągającą intrygę.
Bohater - młody lekarz Mads Helmer przybywa na wyspę gminy Hitra, zagubioną w odległym północnym fiordzie i podejmuje tam pracę. Trafia do nowego środowiska w samym środku śnieżnej zimy i długich posępnych nocy. Szybko odkrywa, że niemal każdy z mieszkańców wyspy nosi w sobie jakąś tajemnicę. On także ma własne ukryte powody, dla których musiał porzucić poprzednią pracę w szpitalu w dużym uniwersyteckim mieście.
Pewnego dnia na wyspie kilka tygodni przed Bożym Narodzeniem Helmer odkrywa rozbity samochód swojego szefa Aldusa Caroliussena. Policja ogłasza, że śmierć starego lekarza była skutkiem wypadku – zderzenie auta z jeleniem na zamglonej śnieżycą drodze.
Helmer ma jednak sporo wątpliwości, podsycanych rozmowami z ludźmi. Jego niepokój rośnie i w końcu decyduje się na śledztwo na własną rękę. Odkrywa, że Caroliussen nie był tylko lekarzem, ale ważną figurą, mającą wpływ na wiele lokalnych decyzji. Miał szerokie znajomości i kontakty. A przy tym osobliwe hobby - w domu ukrywał potężne archiwum, w którym gromadził szczegółowe dane na temat pacjentów. Nie tylko medyczne, ale odsłaniające mroczne tajemnice z ich życia. Wszystko to rzuca dwuznaczne światło na postać powszechnie poważanego starego doktora. I rodzi podejrzenia, że zginął, bo wiedział za dużo. Krąg podejrzanych, którym mogło zależeć na jego śmierci, okazuje się bardzo szeroki, a poszukiwanie prawdy trzyma w napięciu.