„O Izraelu pisze się na ogół albo politycznie, albo turystycznie" – stwierdza Konstanty Gebert we wstępie do książki Pawła Smoleńskiego „Arab strzela, Żyd się cieszy". „Z tej pułapki Paweł Smoleński znalazł niezmiernie eleganckie wyjście. On nie pisze o Izraelu ani politycznie, ani turystycznie. On pisze o tym, jak się żyje na co dzień w miejscu, w którym nawet to, co turystyczne, jest polityczne".
Uwaga jak najbardziej słuszna, aczkolwiek – z całym szacunkiem – mało w istocie treściwa. Ani bowiem pisanie polityczne, ani tym bardziej turystyczne nie jest w ogóle zadaniem reportera. W każdym razie reportera pokroju Pawła Smoleńskiego, a więc uprawiającego reportaż fabularny (w opozycji do publicystycznego). Jego celem jest eksploracja kultury, a nie zdawanie relacji z aktualnych wydarzeń politycznych, opisywanie lokalnych ciekawostek przyrodniczych, katalogowanie zabytków czy reprodukcja stereotypów na temat miejscowych obyczajów. Poprzez rozmowy z konkretnymi ludźmi stara się on raczej uchwycić specyfikę świadomości zbiorowej danej społeczności. Umieścić ją w szerszym kulturowym kontekście, a jednocześnie tłumaczyć ten kontekst tą właśnie częścią rzeczywistości, którą opisuje. A tym samym skłonić do (auto)refleksji tych, którzy poprzez lekturę jego tekstów mają okazję zetknąć się z Innym. Pozwala zatem lepiej zrozumieć świat i nas samych, zanurzonych w tym świecie w sposób o wiele bardziej istotowy, niż na ogół skłonni jesteśmy to przyznać.