Afrykańska proza kojarzona jest w Polsce głównie z arabskimi autorami z północy kontynentu (choćby Nadżib Mahfuz z Egiptu) oraz południowoafrykańskimi pisarzami z Coetzeem na czele. Tymczasem najbardziej odległa kulturowo dla Europejczyków Afryka Środkowa pozostaje wciąż słabo rozpoznana literacko. Czytamy literaturę podróżniczą i reportaże, m.in. o masakrze w Rwandzie, ale rzadko mamy okazję oderwać się od europocentrycznej perspektywy i wsłuchać w głos wzrastających w afrykańskim świecie twórców.
Taką możliwość daje powieść „Babcia 19 i sowiecki sekret" angolskiego pisarza Ondjakiego, która ukazała się nakładem krakowskiego wydawnictwa Karakter. Autor jest synem rdzennej Afrykanki i Portugalczyka urodzonym w Luandzie, stolicy Angoli. Studiował na uniwersytecie w Lizbonie, a obecnie mieszka w brazylijskim Rio de Janeiro.
to hołd złożony nadmorskiej dzielnicy Praia do Bispo – małej ojczyźnie Ondjakiego. Jak pisze w posłowiu: „wszyscy, którzy zostali przywołani, naprawdę tam byli". Tytułowa Babcia 19 to babcia Agnette. Przydomek zyskała po amputacji palca u nogi, do którego wdała się gangrena. Narratorem powieści jest jej kilkuletni wnuczek przyjaźniący się z rówieśnikami – rezolutnymi Pi i Charlitą.
Na drugim planie rysuje się galeria barwnych postaci. Wśród nich Piana Morska – niegdyś naukowiec studiujący na Kubie, obecnie miejscowy wariat z muszelkami w dredach, trzymający krokodyla w budzie dla psa. Są także Brywieczer – radziecki żołnierz, wdzięczny obiekt kpin oraz właściciel stacji benzynowej, na której od dawna nie ma benzyny.