Ferdinanda von Schiracha znamy jako autora świetnych opowiadań kryminalnych, do których temat zaczerpnął ze swojej wieloletniej adwokackiej praktyki. Zostały wydane w tomach „Przestępstwo" i „Wina". W Niemczech stały się bestsellerami, a autor triumfalnie wkroczył na wyboisty trakt literatury. Swój sukces von Schirach zawdzięcza przemyślanej konstrukcji swej prozy, doskonałej znajomości realiów prawniczych oraz obrazowemu, pozornie pozbawionemu emocji językowi, dzięki któremu jednak czujemy podmuch wiatru na Unter den Linden, zapach liści w Tiergarten i widzimy jasnoniebieski miedziany dach herbaciarni w Charlottenburgu. Berlin, czyli miasto, które zna każdy Polak, miasto zamieszkania von Schiracha, jest najczęściej areną wydarzeń ze zbrodnią w centrum.

Tu ważna uwaga, która nie jest bez znaczenia dla zrozumienia najnowszego dzieła berlińskiego adwokata, powieści „Sprawa Colliniego". Ferdinand von Schirach jest wnukiem nazisty Baldura von Schiracha, w III Rzeszy pełniącego rolę przywódcy Hitlerjugend i gauleitera Wiednia. Kiedy Ferdinand przyszedł na świat w 1964 r., Baldur kończył odsiadywanie dwudziestoletniego wyroku w więzieniu w Spandau (zwolniony w 1966 r.). Warto dodać, że ten prominentny nazista był erudytą i poliglotą (syn reżysera teatralnego, jego pierwszym językiem był angielski, jego matka była Amerykanką) i właściwie do dzisiaj trudno jest pojąć, z jakich przyczyn bezwzględnie poparł takiego prostaka jak Hitler. Na pewno było to przedmiotem refleksji jego wnuka. Dlatego powieść Ferdinanda von Schiracha krąży wokół winy za przeszłość, wokół niej została zbudowana misterna fabuła, choć rzecz nie dotyczy bezpośrednio rodziny pisarza.

Berliński adwokat Caspar Leinen zostaje obrońcą Fabrizia Colliniego, Włocha, od 35 lat mieszkającego w Niemczech, oskarżonego o brutalne morderstwo. Zabił Hansa Meyera, osiemdziesięciokilkuletniego staruszka, przedsiębiorcę, przykładnego obywatela i kochanego dziadka. Morderca sam ma ponad 60 lat, a przez z górą 30 pracował w zakładach Daimlera jako narzędziowy. Przyznał się do winy. Nie chce zeznawać, dlatego motywy pozostają dla nas nieznane.  Zaczyna się proces.

Jest jednak druga powieściowa warstwa. Leinen doskonale znał ofiarę. Od dziecka przyjaźnił się z wnukiem Meyera Philippem, który zginął w tragicznym wypadku, zna również Johannę, wnuczkę denata. Łączy go z nią romans. Można powiedzieć, że zamordowany Hans Meyer pełnił rolę ojca dla chłopca z rozbitej rodziny. Dlatego w młodym adwokacie rodzi się pokusa, by zaniechać dociekania motywu, by zostawić wszystko tak, jak jest, i doprowadzić do skazania mordercy. A jednak. Pewnego dnia wsiada do pociągu i z Berlina udaje się do Ludwigsburga. Po pięciu dniach wraca i otrzymuje korupcyjną propozycję rezygnacji z obrony Colliniego. Coś jest na rzeczy.

Równie ciekawe w książce jest ujawnienie mataczenia niemieckiego wymiaru sprawiedliwości po II wojnie. Opisana jest zmiana kodeksu karnego, wedle której za morderców uznano wyłącznie najwyższe dowództwo nazistów. Wszystkich pozostałych zakwalifikowano jako pomocników w zbrodni, a ten czyn łatwo ulegał przedawnieniu. Czy dlatego zabił Collini? Kilka miesięcy po ukazaniu się powieści Ferdinanda von Schiracha minister sprawiedliwości Republiki Federalnej powołała komisję do zbadania nazistowskiej przeszłości w swoim ministerstwie.