Tajemnice polskiej elity

„Iksowie", słynna powieść Węgra o Polsce w kleszczach Rosji zatrzymana przez cenzurę PRL, ukaże się 10 kwietnia. To wydarzenie

Aktualizacja: 07.04.2013 10:14 Publikacja: 07.04.2013 10:03

György Spiro odbiera Literacką Nagrodę Europy Środkowej Angelus, Wrocław 2010 r.

György Spiro odbiera Literacką Nagrodę Europy Środkowej Angelus, Wrocław 2010 r.

Foto: Agencja Gazeta, Łukasz Giza Łukasz Giza

Niesamowite jest to, że jedną z najlepszych powieści o Polsce napisał Węgier.

W 1972 r. György Spiro był lektorem wydawnictwa Corvina Kiado. Zanim dokonał tłumaczeń sztuk Wyspiańskiego i Gombrowicza, odwiedził wrocławskie Ossolineum, od którego otrzymał m.in. „Recenzje teatralne Towarzystwa Iksów".

Zobacz na Empik.rp.pl

– Już lektura przedmowy była dla mnie olśnieniem – powiedział „Rz" Spiro. – Zafascynowało mnie to, że najbardziej wpływowe postaci polskiej sceny politycznej zajmowały się teatrem, spotykały się w tej sprawie, dyskutowały i pisały erudycyjne recenzje podpisywane pseudonimem. Pomyślałem, że to niesamowity temat,  i dziwiłem się, że nie podjął go wcześniej żaden polski pisarz. Tymczasem najlepszy węgierski reżyser teatralny Tomas Oser radził, żebym koniecznie napisał powieść, a potem i tak powstanie z tego sztuka. Jeden z naszych wybitnych reżyserów filmowych Gyula Gazdag, który pracował w Los Angeles, powiedział: napisz powieść, a i tak powstanie z niej film.

Głównym bohaterem jest Wojciech Bogusławski, założyciel Teatru Narodowego, aktor, tłumacz, reżyser, pisarz. Powraca do Warszawy w 1815 r., w dniu podpisania Świętego Przymierza, które po klęsce Napoleona podzieliło Europę pomiędzy największe mocarstwa skuteczniej niż Jałta – aż na sto lat.

Warszawski cyrk

Dzięki swemu wielkiemu talentowi Spiro nasycił 700 kart powieści ironicznym poczuciem humoru, plastycznie nakreślonymi postaciami, pikantnymi romansami, scenami bachicznych przyjęć, a także analizą paradoksów rządzących polityką i działaniami tajnej policji. Inicjuje ona powstanie organizacji wolnomularskich, wolnościowych, aby je kontrolować w okresie przesileń politycznych.

Węgier pokazuje Polskę i Polaków od kulis – bez bohatersko-romantycznego sztafażu, w okresie największego upadku. W czasie, gdy polskie elity godzą się na kolejne zgniłe kompromisy. Po rozbiorach wysługiwały się Prusakom, Austriakom, Francuzom. W Królestwie Kongresowym chodzą na pasku Rosjan. Skorumpować dały się najważniejsze postaci doby oświecenia i wojen napoleońskich, generalicja, a nawet szewc Kiliński. Ci, którzy byli największymi wrogami Moskwy, przyjmują od Rosjan rentę.

Warszawa podupadła wtedy nie tylko moralnie, lecz także jako miasto. Do Śródmieścia wdzierają się drewniane chaty getta, na pałacach porastają drzewa, ratusz jest wypalony. W gorzkich rozmowach powracają dramatyczne wydarzenia z czasów targowicy, powstania kościuszkowskiego i Sejmu Niemego – w relacjach ich uczestników. Polityczna naiwność i głupota mieszają się z cynizmem.

Twórca Teatru Narodowego działa w świecie politycznego cyrku. Masy zadowalają się igrzyskami i leczą mocarstwowe kompleksy koronacją cara Aleksandra na króla Polski. Zarówno promoskiewskie elity, jak i słaba opozycja nie mają pomysłu ani siły, by prowadzić własną politykę. Ich konflikt jest  wpisany w imperatorską logikę „dziel i rządź". Car najpierw kokietuje Polaków, a potem zaczyna przykręcać śrubę.

Bogusławski decyduje się na podwójną grę. Z jednej strony jest bywalcem salonów i stara się ugrać poparcie dla własnych projektów, z drugiej zaś, jak na artystę-buntownika przystało, tworzy spektakle ośmieszające działalność prowadzoną przez legalistów.

Z dzisiejszej perspektywy jego sztuki są czymś na kształt „Dziadów" z 1968 r. Skutek mają na pewno podobny. Budzą patriotyczne reakcje studenckiej widowni i doprowadzają do wściekłości cenzurę. Liberalna z początku władza dąży do rozprawy z opozycją.

W krytykę Bogusławskiego zaangażowane jest tytułowe Towarzystwo Iksów, które próbowało wpływać na Teatr Narodowy krytycznymi recenzjami podpisywanymi pseudonimem X. Zamiast romantycznej dramy lansowali tragedie oparte na francuskim wzorcu.

Towarzystwo istniało naprawdę. Jego inicjatorem był książę Adam Czartoryski, prawa ręka cara Aleksandra podczas kongresu wiedeńskiego. Stowarzyszenie było związane z salonem literackim Tadeusza Antoniego Mostowskiego – ministra spraw wewnętrznych, protoplasty polityki realnej, rozwoju przemysłu i bankowości. Jan Maksymilian Fredro zaczynał jako pułkownik wojsk napoleońskich, potem został adiutantem cara Aleksandra i marszałkiem dworu Królestwa Polskiego. Rzeczą bezpre- cedensową jest to, że recenzje podpisywał „iksem" również Ludwik Osiński – dyrektor Teatru Narodowego. Z pseudonimu korzystali również Julian Ursyn Niemcewicz i Kajetan Koźmian.

Wydana w 1981 r. książka cieszyła się na Węgrzech wielkim powodzeniem, była wznawiana, sprzedała się w 50 tys. egzemplarzy.

– Okazało się, że Królestwo Polskie przypomina nasz socjalistyczny świat – mówi Spiro. – Węgierscy czytelnicy domyślali się też, że w powieści zakamuflowałem postaci węgierskie. To prawda. Byłem stypendystą Teatru Narodowego w Budapeszcie i miałem przyjemność pracować z aktorem, reżyserem Tamasem Majorem. Wielokrotnie się przekonałem, że jest bardzo podobny do Wojciecha Bogusławskiego. To był ten sam typ racjonalisty. Mówię też o podobieństwie fizycznym. Kiedy zobaczyłem pomnik Bogusławskiego przed Teatrem Narodowym w Warszawie, pomyślałem, że to posąg Moiora. Z kolei Alojzy Żółkowski przypominał mi węgierskiego komika Roberta Koltaia, znanego m.in. z „CK Dezerterów". Pisząc o polskim mistrzu, wzorowałem się na moim teatralnym przyjacielu.

Zakaz cenzury i KC

Polska historia mieszała się z węgierską współczesnością.

– Generalnie jednak starałem się trzymać faktów, również ze względu na cenzurę – podkreśla pisarz. – Nie miałem szansy pisać o żołnierzach radzieckich na Węgrzech, ale przecież nikt nie mógł podważyć faktu, że rosyjski wielki książę Konstanty rządził Warszawą po zawarciu Świętego Przymierza.

W 1983 r. napisał o „Iksach" w „Pamiętniku Teatralnym" profesor Andrzej Sieroszewski. Do polskiej premiery książkowej z powodu ingerencji KC i cenzury nie doszło.

– To było dla mnie nieprzyjemne zdarzenie – przyznaje Spiro. – Miałem problemy w Polsce i na Węgrzech, ale największy kłopot wywołał zakaz wstępu do polskich bibliotek i archiwów, bo przecież nie mogłem zbierać materiałów do następnej polskiej powieści „Mesjasze".

Ukazała się dopiero w 2007 r., jest poświęcona sekcie Andrzeja Towiańskiego, Mickiewiczowi, Słowackiemu i polskiej emigracji po powstaniu listopadowym. W 2010 r. otrzymała nagrodę Angelusa. Podobnie jak „Iksowie" podważa posągową interpretację przeszłości.

Klęska krytyków

– Polacy i Węgrzy lubią tak myśleć o swojej historii – mówi Spiro. – Na pewno nie miałem zamiaru nikogo szkalować. Nie jestem jednak idealistą, lecz realistą. Nie umiem tworzyć pomnikowych, jednowymiarowych postaci, lubię ludzi z krwi i kości. Dostrzegam rzeczy złe, ale doceniam bohaterstwo. Moim zdaniem Bogusławski był bohaterem. Nie mam też złego zdania o ministrze Mostowskim. To był mądry człowiek. Przeszedł przez rosyjskie więzienie. Starał się odnaleźć w trudnej sytuacji.

Większość bohaterów książki też przeszła przez rosyjskie więzienia, potem służyła Moskwie. To byli ludzie złamani.

– Taki był również los węgierskiego komunisty Janosza Kadara, który rządził Węgrami po 1956 r., twórcy tak zwanego gulaszowego komunizmu,  – kontynuuje pisarz. – Nasz kraj nie był tak wspaniały, jak to się wydawało polskim turystom, którzy zachwycali się pełnymi sklepami. Przekonał się o tym Stanisław Barańczak, poeta i działacz Komitetu Obrony Robotników. Wystarczyło, że pojechaliśmy do restauracji, a w ślad za nami pojawiła się tajna policja.

– W 2007 r. miałam przyjemność słuchać wyjaśnień samego pisarza o tym, dlaczego nie doszło do literackiej premiery w latach 80.  – powiedziała „Rz" profesor Anna Kuligowska-Korzeniowska, teatrolog. – Powieść Spiro traktowano jako historię z kluczem: PRL nazbyt kojarzyła się z Królestwem Kongresowym, które zależne było od Cesarstwa Rosyjskiego. Władza i cenzura PRL okazały się zatem czujne. Wraz z książką powróciłyby bowiem pytania o status Polski, jej niepodległość i autonomię. Książka wywołałaby pytania o moralną ocenę polskich elit, nie tylko w Królestwie Polskim.

Warto dodać, że polityka Iksów poniosła klęskę nie tylko w wymiarze politycznym.

– W teatrze coraz większe poparcie zdobywała drama, nazwana przez Woltera bękarcim pomiotem wieku – dodaje profesor Anna Kuligowska-Korzeniewska. – Melodramatyczna, widowiskowa i romantyczna, wprowadzająca tematykę zbójecką oraz świat duchów. Tak jak dzisiejsza sztuka masowa i kino.

Niesamowite jest to, że jedną z najlepszych powieści o Polsce napisał Węgier.

W 1972 r. György Spiro był lektorem wydawnictwa Corvina Kiado. Zanim dokonał tłumaczeń sztuk Wyspiańskiego i Gombrowicza, odwiedził wrocławskie Ossolineum, od którego otrzymał m.in. „Recenzje teatralne Towarzystwa Iksów".

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Literatura
„James” zrobił karierę na świecie. W rzeczywistości zakatowaliby go na śmierć
Literatura
Silesius, czyli poetycka uczta we Wrocławiu. Gwiazdy to Ewa Lipska i Jacek Podsiadło
Literatura
Jakub Żulczyk z premierą „Kandydata”, Szczepan Twardoch z „Nullem”, czyli nie tylko new adult
Literatura
Epitafium dla CK Monarchii: „Niegdysiejsze śniegi” Gregora von Rezzoriego
Literatura
Percival Everett „dopisał się” do książki Marka Twaina i zdobył Nagrodę Pullitzera