1.
Co pewien czas świat elektryzują wyznania kogoś, kto przeżył śmierć kliniczną, wybudził się ze śpiączki, a następnie zdał relację z tego, co zobaczył po tamtej stronie. Teraz padło na amerykańskiego neurochirurga Ebena Alexandra, który po tym, jak zachorował na zapalenie opon mózgowych, przez tydzień był w śpiączce. Wyszedł z niej w dniu, gdy miano odłączać go od aparatury, i oświadczył: „Mam dowód. Spotkałem Boga". O tym, jak wykładowca Harvardu przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo, traktuje jego książka „Dowód" (Znak).
2.
„Pyszne 25" (Znak) to bardzo popularna ostatnio książka kucharska gwiazdy TVN Anny Starmach. W części pierwszej autorka rekomenduje potrawy na słono, w drugiej – na słodko, a w trzeciej serwuje rady, jak z sukcesem piec i gotować. „25" w tytule wzięło się stąd, że Anna Starmach uważa tę właśnie liczbę za szczęśliwą dla siebie. Informując, że swoje 25. urodziny obchodzić będzie wcale nie 25, lecz 15 maja. O czym powiadamia wszystkich wokół. Co ma z tego wynikać? Tego nie wie nikt – podejrzewam, że włącznie z autorką.
3.
„Wyznaję" (Marginesy) budzi podziw. Ta blisko 800-stronicowa powieść zakrojona została z nieprawdopodobnym rozmachem. Obejmuje siedem wieków historii Europy, akcja rozgrywa się w kilku krajach, przenosząc się z Hiszpanii do Włoch, z byłej Jugosławii do Niemiec, zahacza nawet o Polskę, tyle że o wyjątkowe miejsce – Oświęcim. Przewija się przez nią około 200 ważnych postaci, z Heinrichem Himmlerem i Rudolfem Hössem, ale i z genialnym skrzypkiem Jaschą Heifetzem i z historykiem idei Isaiahem Berlinem, cytowani są politycy, myśliciele i poeci włącznie z Wisławą Szymborską. Jaume Cabre na proscenium swego literackiego teatru wprowadził Katalonię. „Wyznaję" nie ma jednak (na szczęście) wiele wspólnego z całą serią przewodników po Barcelonie, dla niepoznaki udających powieści. Pisarz opowiada o historii swego miasta poprzez ludzi ją tworzących, których ukazuje jako lustrzane odbicie Żydów: „...czujemy się niewolnikami na własnej ziemi i poznaliśmy smak diaspory tylko dlatego, że jesteśmy Katalończykami".
4.
Hurra!!! „Nowe oblicze Greya" (Sonia Draga) i dwa pozostałe tytuły trylogii E.L. James spadły wreszcie z podium. Ale złudzeń nie mam; w rankingu utrzymywać się będą jeszcze bardzo, bardzo długo.
5.
„Ciemniejszą stronę Greya" i inne „Greye" E.L. James (Sonia Draga) czyta się szybko. Dlaczego? Bo i akcja powieści (o ile o takowej można mówić) rwie do przodu niczym kulig z kopyta. Nie wierzycie, Państwo? Oto jak bohaterowie „Ciemniejszej strony..." jedzą lody: „Naprawdę się staram leżeć nieruchomo, pomimo tego przyprawiającego o zawrót głowy połączenia zimna i jego rozpalającego dotyku. Ale moje biodra mimowolnie zaczynają się poruszać, wirując w swoim własnym rytmie, ulegając czarowi tej chłodnej wanilii. Christian przesuwa się niżej i zaczyna zlizywać lody z mego brzucha (...). Wiję się i jęczę. O rany, szybko poszło".