Shaun Tan to człowiek sukcesu, który przeszedł depresję

Jednocześnie ukazały się dwa tomy prac Shauna Tana, który za animację „Zgubione rzeczy" otrzymał Oscara - pisze Monika Małkowska.

Aktualizacja: 19.08.2014 19:31 Publikacja: 19.08.2014 19:27

Shaun Tan

Shaun Tan

Foto: materiały prasowe

Shaun Tan to człowiek sukcesu. Czterdziestolatek, który od debiutu w 1992 roku zaliczył 45 międzynarodowych nagród za komiksy i ilustracje plus Oscara za animację (2011). Dziecko emigranta z Chin i Australijki, pomimo kariery – wyobcowany. Przyznaje, że jest pracoholikiem i że przeszedł depresję. Paradoksalnie, jego sztuka „chwyciła" właśnie dzięki temu, że odzwierciedliła frustracje i strachy.

Zobacz galerię zdjęć

Od czasu rewelacyjnego „Przybysza" czekam na każdą nową książkę Tana. Tego roku pojawiły się aż dwie – „Regulamin na lato" i „Zgubione, znalezione", zbiór trzech opowiastek.

Nazwać dokonania Shauna Tana komiksami oznacza wprowadzić czytelnika w błąd. Australijczyk pisze niby-bajki, quasi-reportaże, pseudopowieści. Jednak ich strona literacko-fabularna mieści się na... stronie. Ich lektura trwałaby kilka minut, gdyby nie wizualne walory. Od przepięknych, dopracowanych w każdym detalu książek nie można się oderwać. Są magiczne, magnetyczne, metaforyczne. Ich malarski powab idzie w parze z fascynującą wyobraźnią autora, który z dziecięcą niefrasobliwością łączy realia z cudami-niewidami.

Te książki nie są jednak przeznaczone (tylko) dla małolatów. Tan, podobnie jak jego najwybitniejsi poprzednicy (La Fontaine, Carroll, Swift, Grimm, Andersen), w baśniowej formie ukrywa poważne treści, problemy, bolączki. Zwraca się do wszystkich mu podobnych wrażliwców, których przerasta konieczność „dawania sobie rady" według zasad obowiązujących w pragmatycznym i cynicznym świecie.

„Regulamin na lato" to dziecięce wspomnienia z wakacji spędzanych przez autora i jego brata w jakimś nieprzyjaznym mieście. Na kolejnych stronach zamieszczonych jest szesnaście „reguł" (na lato czy na życie?), które zaczynają się od surowego „nigdy": „Nigdy nie upuszczaj słoika", „Nigdy nie psuj doskonałego planu", „Nigdy nie spóźniaj się na paradę"...

Wytyczne wydają się równie absurdalne jak prawa narzucane przez Królową Kier w „Alicji w Krainie Czarów". W dodatku Tan dopełnia „regulamin" obrazami-wizjami, w których elementy zwyczajności zderzają się z fikcją.

Bracia-pajacyki (przypominają Pinokia) przeżywają przygody w świecie monstrualnych, zwierząt; wyludnionych, odpychających brzydotą ulic; dziwadeł atakujących domy nocą. W tym fantastycznym świecie wyczuwamy prawdziwe emocje malców – ich niepokój, osamotnienie, stałe poczucie zagrożenia. Dzieci, które same się wychowują i po swojemu próbują oswoić wrogie otoczenie.

Podobny temat powraca w „Czerwonym drzewie" (chronologicznie ostatni utwór w zbiorze „Zgubione, znalezione"). Znów główną postacią jest krucha kukiełka o nieproporcjonalnie dużej głowie i ognistoczerwonych włosach. Świat jawi się jej jako bezduszna maszyna, w której ona, ignorowana przez wszystkich, zatraca sens istnienia. Nadzieję i uśmiech przywraca dziewczynce... czerwone drzewko, które za sprawą nadprzyrodzonych sił wyrasta wprost z podłogi jej pokoju. W ten malowniczy i poetycki sposób Tan opowiedział o własnej depresji. Jednocześnie zobrazował wspólne wielu z nas lęki, frustracje, psychiczne doły.

Miniaturka „Króliki" jest jedynym w tomie tekstem obcego autora. John Mardsen (australijski pisarz) pod postaciami tytułowych gryzoni zaszyfrował wszelkich agresorów – kolonialistów, najeźdźców, łupieżców. Tan znakomicie zobrazował tę metaforę: królikom nadał zunifikowane kształty, przypominające chodzące pojemniki na śmieci. Nie trzeba dodawać, że artysta ma wrogi stosunek do niepohamowanej pazerności społeczeństw konsumpcyjnych.

Historia zatytułowana „Zguba" w animowanej wersji przyniosła Tanowi przed trzema laty statuetkę Oscara. Pięknie wygląda także w wersji książkowej. Shaun znów odwołał się do wspomnień z dzieciństwa – kiedyś z bratem znaleźli i wbrew zakazowi rodziców zaopiekowali się małym porzuconym kotkiem. Ale w książce (i w filmie) zastąpiła go fantastyczna czerwona maszyna obdarzona ludzkimi emocjami. Inna od wszystkiego, w każdym miejscu obca, niechciana, złowroga, odpychana.

Takimi odrzucanymi dziwolągami czują się często imigranci – w tym przodkowie Shauna Tana. A i on daleki jest od psychicznego komfortu: jak sam mówi, przeszkadza mu „kryzys środowiskowy, kryzys sumienia i brak porozumienia". Przyznaję mu rację.

Shaun Tan to człowiek sukcesu. Czterdziestolatek, który od debiutu w 1992 roku zaliczył 45 międzynarodowych nagród za komiksy i ilustracje plus Oscara za animację (2011). Dziecko emigranta z Chin i Australijki, pomimo kariery – wyobcowany. Przyznaje, że jest pracoholikiem i że przeszedł depresję. Paradoksalnie, jego sztuka „chwyciła" właśnie dzięki temu, że odzwierciedliła frustracje i strachy.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 91% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski