Komiks - Mysia straż. Jesień 1152

Obsypane nagrodami autorskie dzieło Davida Petersena podbija polski rynek – pisze Monika Małkowska.

Publikacja: 28.12.2014 13:11

Komiks - Mysia straż. Jesień 1152

Foto: materiały prasowe

Rzecz dla odbiorców w wieku każdym: „Mysia straż. Jesień 1152". To pierwsza część sagi, zarazem debiut wydawniczy oficyny Bum Projekt. W Ameryce, rodzimym kraju Petersena, wkrótce zostanie opublikowana część czwarta, ostatnia. Poza tym, Studio Disney'a wyprodukowało animację na podstawie tego cyklu. Zgodnie z tytułem, bohaterami serii są gryzonie, na ogół nie cieszące się sympatią ludzkiego rodu. Cóż, szkodniki. Jednak okazuje się, że one mają bardziej pod górkę. Wypada docenić ich dzielność oraz... rolę kulturotwórczą.

Bo to nie pierwszy występ myszy na scenie kultury. Są tu obecne od dawna – od bajek Ezopa i La Fontaine'a, poprzez „Dziadka do orzechów" Hoffmanna i Miki Mouse do współczesnych myszowatych typów, z których najsłynniejsze te z komiksu „Maus" Spiegelmana. Przypomnę jeszcze mojego faworyta, „Kapitana Sheera" z komiksu Marcina Podolca (choć w tym przypadku uczłowieczone zostały szczury... jakby).

Petersen także dokonał antropomorfizacji zwierzątek. Sierściuchy chodzą na tylnych łapkach, przednimi posługując się jak rękoma, mają bogatą mimikę i wyraziste charaktery. Akcja osadzona w głębokim średniowieczu (rok podany w podtytule), na konkretnym terenie (mapa w załączniku), w wojennym kontekście. Wprawdzie walka z hersztem łasic zakończyła się z mysiego punktu widzenia sukcesem, jednak czasy są nadal niebezpieczne. Granic Mysich Terytoriów oraz bezpieczeństwa mieszkańców pilnuje Straż rekrutowana spośród osobników wyróżniających się szczególnymi przymiotami jak odwaga, inteligencja, wierność, odpowiedzialność, odporność na korupcję. Słowem, wzorzec cnót znany od czasów eposu o Gilgameszu.

W mysiej sadze na plan pierwszy wysuwają się trzej herosi – jak trzej muszkieterowie. Wzorem postaci z Dumasa, mają odmienne osobowości i warunki fizyczne: energiczny Lieam jest rudy jak płomień; rozważny, silnie zbudowany Kenzie wydaje się najstarszy z racji szarego futerka; niepozornego Saxona cechuje nieokiełznany temperament, podkreślony czerwoną peleryną.

Wyczyny tych dzielnych druhów, jak i innych Strażników (jest wśród nich także przedstawicielka płci pięknej) wypełniają trzy osobne opowieści, luźno powiązane wspólnym wątkiem: wśród myszy jest zdrajca. Nie wiadomo, kto. Rozwiązanie zagadki w kolejnych tomach.

Nie wgłębiajmy się jednak się w treść „Mysiej Straży" – jak przystało na baśń, uczy, bawi, moralizuje. Prawość wygrywa z podłością, małym udaje się pokonać o wiele większych przeciwników, a sił dodaje im przesłanie: „Nieważne z czym walczysz, a o co".

Petersenowi (a także polskiemu tłumaczowi) należą się gratulacje za wystylizowanie języka opowieści – trąci archaizmami, lecz pozostaje zrozumiały. Jest miejsce na żartobliwy patos („Zleć coś byle myszy, może wykona zadanie. Zleć to Strażnikowi, rychlej umrze, niż cię zawiedzie"); są momenty humorystyczne; jest trochę historii średniowiecza (w końcowym dodatku „Czym się myszy parały").

Warto też zwrócić uwagę na stronę plastyczną dzieła Petersena. Autorowi mysiej sagi udało się uniknąć wizualnego banału i przesłodzenia. Każda postać, każda sytuacja narysowane zostały ze swoistym realizmem, plastycznie. Mapa imituje stare kartograficzne dziełka. Nazwy Strażnicy, jak i inne zwierzęta, zostały znakomicie sportretowane. Ich fizjonomie oddają wiek, płeć, osobowość, emocje. Dzięki temu ich przygody wciągają, reakcje są wiarygodne. Zwłaszcza, że oglądamy rzeczywistość z mysiej perspektywy – wąż urasta do rozmiarów smoka, kraby stają się monstrami, sowa przeobraża się w Godzillę, trawy tworzą dżunglę, liść służy jako łódź.

Jestem dużą dziewczynką, ale „Mysią Straż" oglądałam i czytałam z ogromną przyjemnością, bo to praca mistrzowska. Nie ja jedna doceniłam maestrię Petersena. Saga zdobyła wiele wyróżnień, w tym trzykrotnie najwyższy komiksowy laur – Nagrodę Eisnera.

Mysia straż. Jesień 1152

Scenariusz i rysunki: David Petersen

Tłum. Mateusz Jankowski

Wyd. Bum Projekt, Warszawa 2014

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski