Reklama
Rozwiń
Reklama

Polak, Litwin, Rosjanin przeciwko wojnie

Czesław Miłosz, Josif Brodski i Tomas Venclova byli bohaterami konferencji „Pogranicze jako doświadczenie duchowe”, która odbyła się w Teatrze Aleksandryjskim w Sankt-Petersburgu.

Aktualizacja: 03.11.2015 06:33 Publikacja: 03.11.2015 06:05

Tomas Venclova

Tomas Venclova

Foto: Fotorzepa/ Darek Golik

Wielka trójka Miłosz-Brodski-Venclova jest dla nas wyjątkowa: uosabia los narodów Europy Wschodniej, najpierw uciemiężonych przez komunizm, a potem, również dzięki wielkim poetom, dążących do wyzwolenia się spod jarzma totalitaryzmu. Miłosz-Brodski-Venclova dali przykład, jak wznosić się ponad narodowe uprzedzenia i podziały, które występowały i wciąż występują pomiędzy Polakami, Litwinami i Rosjanami. Czynili to, pisząc, przyjaźniąc się oraz kreśląc projekty nowej demokratycznej, zjednoczonej Europy, do której dołączyła już Polska i Litwa. Zaś Rosja, miejmy nadzieję, jest w drodze.

Putin i Pandora

Tomas Venclova wziął udział w konferencji dzięki bezpośredniej transmisji przez Skype'a. Mówił na temat „Pogranicze: budowa czy ruina?".

– Mniej więcej od półtora roku mamy w Europie nową sytuację – powiedział „Rz" Tomas Venclowa. – Wszystko zaczęło się od aneksji Krymu przez putinowską Rosję, dokonanej z naruszeniem prawa międzynarodowego. To są sprawy absolutnie niedopuszczalne. W Rosji mówi się, że Krym jest znaczącym miejscem dla kultury rosyjskiej i znacznie mniej ważnym dla kultury ukraińskiej, co jest nawet prawdą. Puszkin napisał o Krymie „Fontannę Bakczysaraju", Tołstoj - „Sewastopolskie opowiadania", zaś Mandelsztam piękne krymskie wiersze. Pamiętajmy jednak, że przed kulturą rosyjską na Krymie zakorzeniła się tatarska, co opisał Puszkin, a wcześniej – grecka, co z kolei najmocniej podkreślał Mandelsztam. Wszystkie te konteksty składają się na zagmatwaną historię, która jest typowa dla wszystkich pograniczy, w szczególności zaś na wschodzie Europy. Tak jest w Wilnie i we Lwowie.

Venclova przypomniał też, że na temat Lwowa wypowiedział się polski historyk Jan Żaryn, ale tonacji jego wypowiedzi nie pochwala. – Nie można łamać prawa międzynarodowego i zmieniać układu państw na mapie – mówił na konferencji. – Jeśli już, to za zgodą stron, przy stole negocjacyjnym. Co dzieje się w innym wypadku, pokazał Putin, zabierając Krym: otworzył puszkę Pandory. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby wszyscy politycy w Europie Wschodniej chcieli iść tym tropem, przecież w naszej części kontynentu każdy ma jakieś zadawnione pretensje i zaszłości. Polska ma nostalgię do Kresów, a Niemcy podobną do Wrocławia, Szczecina, Gdańska i Olsztyna, zaś Litwini do Suwałk, tak jak Ukraińcy do Przemyśla. W jeszcze bardziej skomplikowanej sytuacji znajdują się Węgrzy, Rumunii i mieszkańcy dawnej Jugosławii. Jeśli nie zrozumieją, że nadrzędną sprawą jest budowanie pokoju – ich pogranicze może się zamienić się w ruinę, czemu trzeba zapobiegać. Dlatego w żadnym wypadku nie można sobie pozwalać na terytorialne pretensje i roszczenia.

Rosyjskie toasty

Zapytaliśmy Tomasa Venclovę, czy jego zdaniem rosyjskie środowiska opozycyjne mają dziś szansę wpływać na zmianę proputinowskich, imperialnych sympatii większości rosyjskiego społeczeństwa.

Reklama
Reklama

– Kiedy zaczynał się ruch dysydencki w czasach Breżniewa, wyglądało na to, że jest to absolutnie beznadziejna sprawa – odpowiedział. – Sami dysydenci wznosili ironiczne toasty: „Za sukces naszej beznadziejnej sprawy!". W końcu okazała się mniej beznadziejna niż myślano, wymagała tylko wysiłku, czasu, poświęcenia, a czasami ofiar – zarówno w Rosji, jak i na emigracji. Teraz dysydentów jest znacznie więcej niż za Breżniewa, a ich walka może potrwać krócej niż przypuszczamy. W czasach sowieckich większość społeczeństwa robiła wrażenie absolutnie obojętnego na sprawy wolności, a jednak w chwili przełomu zmieniła się.

Niezwykle pożyteczne jest to, że Rosja związała się z Zachodem tysiącami relacji. Właśnie dlatego działają na nią sankcje. Wcześniej czy później będziemy widzieli tego skutki.

Jest takie słowo

– W Sankt-Petersburg spotkaliśmy się z przyjaciółmi ze środowiska dawnej antysowieckiej opozycji, która z przerażeniem patrzy na to, co dzieje się w Rosji – powiedział „Rz" Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki. – Z wielkiej trójki poetów: Czesław Miłosz-Josif Brodski-Tomas Venclova, jest z nami już tylko ten ostatni, ale żyje i trwa poezja, a także przekaz wzajemnego szacunku dla kultur, narodów, społeczeństw. Warto przypominać przyjaźń pisarzy pochodzących z Litwy z rosyjskimi dysydentami. To, co dla nas ważne, co uderzało podczas całej konferencji, to ogromny respekt dla Miłosza, uważanego w Rosji nie tylko za wielkiego poetę, ale i myśliciela.

Grzegorz Gauden, powiedział też, że Tomas Venclova stawiał niezwykle ważne pytania, a za nim poszły kolejne: czy Rosja używa pojęcia: pogranicze, czy takie pojęcie w ogóle istnieje w języku rosyjskim?

– Odpowiedź obecnie brzmi: raczej nie, przecież Rosja stara się wchłonąć wszystko to, co naokoło – uważa Grzegorz Gauden. – Zamiast rozmawiać o swoich granicach, woli akcentować kwestię rosyjskiej strefy interesów. A przecież pojęcie pogranicza łączy się z uznaniem różnic pomiędzy społeczeństwami żyjącymi na terenie przygranicznym oraz budowaniem porozumienia między nimi. Chodzi nie tylko o granice państwa, ale również języka, religii, kultur, etniczne. Pogranicza znakomicie funkcjonują w Europie Zachodniej, gdzie dobrosąsiedzka atmosfera jest efektem namysłu nad dawnymi konfliktami, jakie teraz chcemy rozwiązywać drogą pokojową.

Będą kolejna spotkania

– Już sam tytuł konferencji „Duchowość pogranicza", zainspirowany zbiorem esejów Tomasa Venclovy „Pogranicze", a także fakt, że możemy na ten temat rozmawiać w dzisiejszej Rosji, wypada uznać za novum – mówi „Rz" Krzysztof Czyżewski, twórca Ośrodka Pogranicze w Sejnach, pisarz. – Myślę, że trzeba dostrzec pozytywny wpływ środowiska paryskiej „Kultury" oraz nasz. Rosjanie coraz bardziej rozumieją, że bez dialogu międzykulturowego i otwierania zamkniętych fortec nie da się funkcjonować we współczesnym świecie. Właśnie w tym duchu odczytywaliśmy dzieło Miłosza, Brodskiego i Venclowy.

Reklama
Reklama

Krzysztof Czyżewski podkreśla, że debata będzie kontynuowana: – Za pierwszym spotkaniem pójdzie druga konferencja zaplanowana na luty 2016 roku. Odbędzie się w Sankt-Petersburgu na uniwersytecie, m.in. we współpracy z Muzeum Anny Achmatowej. Wszyscy czuliśmy, że mamy do czynienia z początkiem nowego rozdziału, nie tylko w sferze literackiej, ale kulturowej.

Organizatorami konferencji byli Instytut Książki, Instytut Polski w Sankt Petersburgu, Konsulat Generalny Republiki Litewskiej w Sankt-Petersburgu, Wydawnictwo Iwana Limbacha.

Nad całością unosił się duch paryskiej „Kultury" i jej redaktora - Jerzego Giedroycia. Przypomnijmy, że nagrodę jego imienia przyznaje co roku redakcja „Rzeczpospolitej", którą podczas konferencji reprezentowała Hanna Wawrowska, sekretarz kapituły.

Literatura
„Lewandowski. Prawdziwy”. Szokująco wspaniała biografia
Literatura
Tajemnica tajemnic współpracy Soni Dragi z Danem Brownem i „Kodu da Vinci" w Polsce
Literatura
Musk, padlinożercy i pariasi. Wykład noblowski Krasznahorkaia o nadziei i buncie
Literatura
„Męska rzecz", czyli książkowy hit nie tylko dla facetów i twardzieli
Literatura
Azja w polskich księgarniach: boom, stereotypy i „comfort books”
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama