Dziadek pisarza Jegor urodził się w Olchowatce w Ukrainie Słobodzkiej. 90 procent mieszkańców stanowili tam Ukraińcy. Ciekawe, co pisał o Czechowie Iwan Bunin, rosyjskojęzyczny laureat Nobla z 1933 r.: „Czechow miał małe pojęcie o (wielkoruskich) ziemianach, szlachcie, o szlacheckich dworach i ogrodach”. A może miał inne od rosyjskiego, ukraińskie, bo jego dziadek wykupił się z pańszczyzny.Dlatego Anton nie traktował rosyjskiego ziemiaństwa, ani inteligencji z sentymentem. Akcentował, że jest chłopem.
Piotrowska cytuje Czechowa, który w 1902 r. powiedział: „Jestem prawdziwy Małorus, w dzieciństwie nie mówiłem inaczej niż po małorosyjsku”, to znaczy, że przedstawiał się jako Ukrainiec, także w spisie powszechnym. W szkolnym teatrze grał w ukraińskiej sztuce po ukraińsku. Później, mówiąc o sobie, nie używał już na określenie swojego pochodzenia oficjalnego rosyjskiego terminu „Małorus”, lecz „Chochoł” – od nazwy fryzury ukraińskiej, zwanej u nas czubem. Nie stosował też kolonizacyjnej formy „na Ukrainie”, tylko tak jak my teraz „w Ukrainie”. Deklarował: „Ukraina jest droga i miła mojemu sercu (…) kocham naród ukraiński, który dał światu tytana, jakim jest Taras Szewczenko”.
Ważna była przyjaźń pisarza z ukraińską gwiazdą teatralną Marią Zeńkowiecką, uważaną za pierwowzór Niny Zariecznej z „Mewy”. Zeńkowiecka, która domagała się, by Czechow pisał po ukraińsku, wprowadza nas w kontekst, jaki pozwolił Rosji zawłaszczyć Czechowa: cenzura nie pozwalała pisać współczesnych sztuk po ukraińsku, ukraińska kultura miała być zepchnięta do etnograficznego getta.
Czechow marzył o karierze, więc tworzył po rosyjsku. Łamał jednak carskie prawo i wysyłał do przyjaciół bezdebitowe ukraińskie wydawnictwa poza Rosją. Tylko za granicą pisano o ukraińskości Czechowa. W Rosji to było i jest tabu.
Kwestia ukraińskiego pochodzenia Czechowa skłania do przemyślenia intencji pisarza. Inscenizacje jego sztuk od początku kształtowały obraz Rosjan jako ludzi ulegających niemocy, ale wrażliwych i tym właśnie się przejmowaliśmy nawet wtedy, gdy w „Trzech siostrach” rosyjskie wojsko maszerowało do Polski, gdzie przecież nie krzewiło przyjaźni polsko-rosyjskiej. Piszę o tym, ponieważ Czechow, który uwielbiał komizm ziomka Gogola, nie mógł znieść melancholijno-sentymentalnych inscenizacji swoich dramatów, które proponował Konstantin Stanisławski, a stworzony przez Stanisławskiego kanon interpretacji Czechowa dominował w Rosji carskiej i stalinowskiej, a także w dobie socrealizmu w krajach podbitych przez ZSSR. Pokutuje do dziś.
Przeciwko melancholijno-sentymentalnym odczytaniom Czechowa protestowali m.in. Adam Hanuszkiewicz i Agnieszka Glińska. Wspominali, że autor nie życzył sobie, by grać dramaty z „samowarem” – nostalgicznie, lecz z „szampanem i fontanną”, wodewilowo. Czechow nie chciał więc widzieć swoich rosyjskich bohaterów wyłącznie jako ludzi wrażliwych i odczuwających niemoc. Portretował ich satyrycznie, akcentując śmieszność. Dziś trzeba dodać, że bierność większości Rosjan jest przyczyną wojny w Ukrainie. Wciąż nie da się nic rzekomo zmienić. Kolejny car robi, co chce.