Książka autorki zaliczanej od lat do ścisłego grona najlepszych polskich poetek (i poetów!) ukazuje się równo pół wieku po jej debiutanckim tomie „Wiersze". Na tomik składają się wiersze oszczędne w wyrazie, skondensowane i lapidarne pod względem formalnym, a przy tym pobudzające wyobraźnię czytelnika śmiałą, niekonwencjonalną metaforą. Jakby tego było mało, prowokują do dyskusji zaskakującą, by nie powiedzieć przewrotną, pod intelektualnym względem, refleksją.
Podobnie jak w wydanym rok temu zbiorze „Czytnik linii papilarnych" oraz innych zbiorach ogłoszonych w XXI wieku, takich jak: „Gdzie indziej", „Drzazga", „Pomarańcza Newtona" oraz „Pogłos", także w „Pamięci operacyjnej" poetka stawia czoła agresywnej współczesności i nowoczesności, a może nawet postnowoczesności. Z jednej strony świadczą o tym już tytuły poszczególnych wierszy, np. „Postęp", „Wykrywacz kłamstw", „Sztuczna inteligencja", z drugiej podniesione do rangi poetyckich rekwizytów, przywołane w poszczególnych tekstach globalne znaki i symbole, np. Facebook czy DNA.
W kolejnych utworach mowa o naszej „wspólnej pamięci operacyjnej", o skrzynkach e-mailowych, o fotografiach selfie, a nawet o przechwytywaniu danych. Nie znaczy to jednak, że świat poetycki wykreowany przez Lipską to rzeczywistość wirtualna. Nic z tych rzeczy. Akcja liryczna tych utworów rozgrywa się w świecie, w którym żyjemy tu i teraz, gdzie rządzą trzy zasady dynamiki Newtona, odwieczne prawa natury.
Defilady i olimpiady
Co prawda w wierszu tytułowym pada konstatacja „Siedzimy między wojnami", ale jednak na podstawie tego stwierdzenia nie da się powiązać poezji Ewy Lipskiej z mitem arkadyjskim. Wręcz przeciwnie. Akcja liryczna tych wierszy rozgrywa się w czasie poniekąd wyjątkowym, bowiem: „w czasach dysonansu", „w czasie apatii i zadymiarzy", w „czasach bijących na alarm", w „bezlitosnym czasie" i w „żrącym czasie", wreszcie w okresie „defilad i olimpiad", „rebelii i rewolucji", a także terroru.
Nasz świat zmierza ku agonii, o czym mowa w wierszu pod sugestywnym tytułem „Awaria świata", w którym czytamy: „Patrzymy na złom cmentarza./ Mniej więcej umarli. Ale więcej nic". Mało tego, w wierszu „Chłodnia": „Zaczynamy żyć w chłodni/ z przedłużonym terminem depresji". W „Mafii" poetka wyznaje: „sypiam między wersami/ z bronią gotową do strzału", zaś w „Wycieczce" zauważa: „Wycelowane w nas/ głosy z tłumikiem". W „Reportażu ze snu" na „posterunku kościoła" zjawia się „mundurowy Bóg", natomiast w „Bitwie pod Rozumem" tracimy „sporo krwi".