Jeżeli istnieje coś takiego jak kanon literatury twórców nowego stulecia, to Sally Rooney już się w nim znalazła. Irlandka, rocznik 1991, jest gwiazdą pierwszej wielkości. Rozgłos towarzyszący jej prozie został jeszcze podbity przez serialową ekranizację drugiej powieści „Normalni ludzie" (2018), która dla polskiego widza jest wciąż dostępna na HBO GO.
Serial to niezły, powieść znakomita, z tym większym apetytem można było oczekiwać na polskie wydanie debiutu Rooney. „Rozmowy z przyjaciółmi" cztery lata temu utorowały jej drogę do sławy. Teraz przy całkiem intensywnej promocji jak na polską rzeczywistość wydawniczą trzymamy tę książkę w ręku.
Biała karta Frances
Dublin, epizodyczne wędrówki po irlandzkim interiorze i Francji, minione dziesięciolecie. Dwie obracające się na pograniczu dublińskiego życia artystycznego studentki Bobbi i Frances jeszcze niedawno łączył gorący romans. Są tuż po dwudziestce, poznają małżeństwo o dekadę starsze – wziętą fotografkę Melissę i nieco mniej wziętego, ale za to przystojnego aktora Nicka.
Między Nickiem i Frances, narratorką opowieści, dochodzi do romansu. Jak nietrudno się domyślić, nie jest to związek łatwy, do licznych zwrotów w tej relacji przyczynia się stan cywilny i emocjonalny Nicka, a przede wszystkim – co najciekawsze w całej powieści – konstrukcja postaci Frances.
Frances jako osoby, charakteru czy postaci właściwie nie ma, jeszcze nie ma. Ta dwudziestolatka jest białą kartą: „Cokolwiek się działo, zwykle czułam, że mogę powiedzieć lub zrobić dowolną rzecz i dopiero potem stwierdzić: aha, oto kim jestem". Jej osobowość to tabliczka wypełniana przez otoczenie – Bobbi, Melissę, Nicka czy dalszych przyjaciół. Nie ma pojęcia, kim jest i kim będzie.