Ale w sztuce jest nośny i na swoim miejscu, jest reakcją na obserwowany świat i dobrym kluczem dla tego świata artystycznej interpretacji i eksploracji.
Nihilizm jest odpowiednikiem albo raczej: dobrze się komponuje z minimalizmem w sztuce. Rzeczywiście, w dzisiejszych czasach rzadko mamy do czynienia z wyrazem nihilizmu podanym w wyszukanej, barokowej formie. Chociaż wyobrazić to sobie oczywiście można. Na ogół jednak nihilizm czuje się najlepiej na gruzach świata, a gruzom odpowiada równie pogruchotana poetyka.
Bardzo dobrym przykładem takiego nihilizmu – i wybitnym artystycznie – jest twórczość dramatyczna Tadeusza Różewicza. Nihilizm dotyczy nie tylko świata przedstawionego, ale również samej formy teatralnej, która jest umowna, fragmentaryczna albo tylko opisana, nie zrealizowana. Dotyczy to, na przykład, sztuki „Akt przerywany”, w której obszerne wstępne didaskalia są w istocie refleksjami i wyznaniami autora na temat dzieła, jakie ma na warsztacie i w ogóle teatru. Można by to nazwać teatrem konceptualnym. Czyż jednak każda sztuka teatralna napisana na papierze, choćby klasyczna i konwencjonalna, nie jest w istocie dziełem konceptualnym, czyli przepisem na dzieło, które ewentualnie może dopiero zaistnieć na scenie?
Didaskalia w „Między nami dobrze jest” Doroty Masłowskiej też nie są językowo neutralne, nie stanowią tylko wskazówki technicznej, co się ma dziać albo jak aktorzy mają się zachować, lecz są językowo i stylistycznie zintegrowane z tekstem sztuki, tak jakby były napisane przez osoby dramatu.
[srodtytul]Myślałam, że to przyszła II wojna światowa[/srodtytul]