Nihilizm dobrze wychodzi w teatrze

To nie jest cynizm. Nihilizm jest postawą, która wynika z jakichś doświadczeń. W życiu może być postawą tragiczną, niszczącą, symptomem choroby społecznego środowiska albo zwątpienia człowieka.

Publikacja: 08.01.2010 19:26

Red

Ale w sztuce jest nośny i na swoim miejscu, jest reakcją na obserwowany świat i dobrym kluczem dla tego świata artystycznej interpretacji i eksploracji.

Nihilizm jest odpowiednikiem albo raczej: dobrze się komponuje z minimalizmem w sztuce. Rzeczywiście, w dzisiejszych czasach rzadko mamy do czynienia z wyrazem nihilizmu podanym w wyszukanej, barokowej formie. Chociaż wyobrazić to sobie oczywiście można. Na ogół jednak nihilizm czuje się najlepiej na gruzach świata, a gruzom odpowiada równie pogruchotana poetyka.

Bardzo dobrym przykładem takiego nihilizmu – i wybitnym artystycznie – jest twórczość dramatyczna Tadeusza Różewicza. Nihilizm dotyczy nie tylko świata przedstawionego, ale również samej formy teatralnej, która jest umowna, fragmentaryczna albo tylko opisana, nie zrealizowana. Dotyczy to, na przykład, sztuki „Akt przerywany”, w której obszerne wstępne didaskalia są w istocie refleksjami i wyznaniami autora na temat dzieła, jakie ma na warsztacie i w ogóle teatru. Można by to nazwać teatrem konceptualnym. Czyż jednak każda sztuka teatralna napisana na papierze, choćby klasyczna i konwencjonalna, nie jest w istocie dziełem konceptualnym, czyli przepisem na dzieło, które ewentualnie może dopiero zaistnieć na scenie?

Didaskalia w „Między nami dobrze jest” Doroty Masłowskiej też nie są językowo neutralne, nie stanowią tylko wskazówki technicznej, co się ma dziać albo jak aktorzy mają się zachować, lecz są językowo i stylistycznie zintegrowane z tekstem sztuki, tak jakby były napisane przez osoby dramatu.

[srodtytul]Myślałam, że to przyszła II wojna światowa[/srodtytul]

Dzieło Różewicza powstało bezpośrednio po straszliwych doświadczeniach II wojny światowej. Twórczość Masłowskiej po innym przełomie – odzyskaniu przez Polskę niepodległości po okresie komunizmu, lecz nie od razu, tylko kilkanaście lat później. Dla bohaterów Masłowskiej druga wojna jest pozbawionym emocjonalnej treści pojęciem-straszakiem lub częścią hasła z Wikipedii.

Leczo. Różne takie flupsy z papryką i spermą węgierskich kosmitów. Zobacz również: zupa tygodnia, zupa miesiąca, niemarnowanie, II wojna światowa, głód.

[ul][li] [/li][/ul] OSOWIAŁA STARUSZKA: Kto tam? MAŁA METALOWA DZIEWCZYNKA: Otworzę sprawdzę... A nie... Myślałam, że to przyszła II wojna światowa.

U Masłowskiej nihilizm jest radosny, starający się, pełen dobrej woli. Jej postaci uznają swoją rolę i pozycję w społeczeństwie. Nikt tam nie mówi, że nic nie ma i nic nie ma sensu. Jest to nihilizm pozytywny, bo postaci starają się być pozytywne, cieszą się byle czym: starą puszką, kolorowym magazynem sprzed pięciu lat znalezionym w śmietniku. Są pozbawione nadziei, ale same o tym nie wiedzą. Czy ten radosny nihilizm to „radość z odzyskanego śmietnika”, jak po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r.? Juliusz Kaden Bandrowski jest autorem i tego powiedzenia, które zaświadcza, że był człowiekiem pozbawionym złudzeń. „Radość z odzyskanego śmietnika” i rozczarowanie nową sytuacją stanowiły płaszczyznę dyskusji o państwie polskim.

[srodtytul]Różewicza rozpacz czysta[/srodtytul]

U Różewicza jest nihilizm i rozpacz czysta. Po straszliwej wojnie przyszedł komunizm, nie ma żadnej radości z odzyskania czegokolwiek, może najwyżej z ocalenia życia. To zresztą nie radość, tylko wyrażona językiem prostym i beznamiętnym konstatacja: „ocalałem prowadzony na rzeź”. Która ma tłumaczyć, dlaczego człowiek w nic nie wierzy.

Dzisiaj w sytuacji podobnej, czyli okresie rekonwalescencji państwa i społeczeństwa po odzyskaniu wolności od komunizmu, Dorota Masłowska przewrotnie traktuje śmietnik dosłownie. Jej postaci żyją i żywią się na śmietniku, który raz jest dosłowny, raz metaforyczny. Bo też jest to śmietnik nowej epoki, konsumpcyjny; za komuny takiego nie było, bo nie było konsumpcji. Teraz jest dużo do konsumowania, ale nie każdego na to stać.

[srodtytul]Być za, a nawet przeciw[/srodtytul]

Różewicz jest jak Beckett: nic nie ma, świat jest pustynią. To jest nihilizm minimalistyczny, elegancki. Z punktu widzenia teoretycznego – można go nazwać egzystencjalnym oraz etycznym, bo mówi o pustce i bezsensowności świata oraz zaprzecza istnieniu uniwersalnych wartości moralnych.

W świecie Masłowskiej inaczej: jest bardzo dużo niepotrzebnych, tandetnych rzeczy, jak to na śmietniku. Jest to nihilizm epistemologiczny, tj. twierdzący, że rzeczywiste poznanie jest niemożliwe, a prawda nie istnieje. Autorka „Wojny polsko-ruskiej” wyraża ten pogląd nie wprost, lecz za pomocą zdegenerowanego języka. Język ten jest kreacją artystyczną, a u podstaw ma bełkotliwą nowomowę złożoną z języków: przedmieść, osób doznających awansu społecznego, reklamy. Jest nie tylko pozbawiony logiki, ale składający się wręcz z samych przeciwstawień (być za, a nawet przeciw). Nie można takim językiem wyrażać prawdy. Nie można się nawet porozumieć na podstawowym poziomie. Nie tylko sztuka „Między nami dobrze jest”, ale i powieści Masłowskiej są właśnie o tym.

Tadeusz Różewicz jest patronem stylistycznym Masłowskiej. Różewicz wykręcał mowę, ale u niego podstawą nie był półinteligencki język przedmieść, lecz patriotyczne zadęcie, niby-romantyczne szlacheckie i mieszczańskie sklerotyczne ględzenie. Parodiował mentalność warstw odchodzących w przeciwieństwie do Masłowskiej ukazującej ludzi nowych.

[srodtytul]Żadnego pasterza, sama trzoda[/srodtytul]

Stanisław Ignacy Witkiewicz jest patronem ideowym Masłowskiej. Witkacy zakończył życie samobójstwem w 1939 r. na wieść o wkroczeniu do Polski armii sowieckiej, utożsamianej przezeń z nadciągającą zagładą europejskiej cywilizacji (co się o mało nie sprawdziło). Nowa cywilizacja miała wytworzyć nowego człowieka, o nowej świadomości osiąganej dzięki m.in. wschodnim narkotykom (z którymi Witkacy sam zresztą eksperymentował). To, co łączy autora „Szewców” i Masłowską, to pojęcie „szczęśliwego bydlęcia” (określenie Witkacego, Masłowska go nie używała).

W powieści Huxleya „Nowy wspaniały świat”, napisanej w tym samym czasie, co katastroficzny i proroczy dramat „Szewcy”, państwo jest opiekuńczym totalitaryzmem, którego najważniejszym celem jest – pisze Mateusz Werner w książce „Wobec nihilizmu. Gombrowicz, Witkacy” – wyrugowanie z życia ludzkiego cierpienia w jego wszystkich przejawach i na wszystkich piętrach egzystencji – od zaspokojenia zwykłych potrzeb bytowych po eliminację lęku przed śmiercią. W tym celu trzeba utrzymać sferę psychiczną człowieka – przede wszystkim emocje – na poziomie dziecka. „Tak to trochę widzę, że jesteśmy pierwszym pokoleniem, któremu wykupiono kolonie w raju” – pisze na jakimś blogu Masłowska. Jedynym celem w życiu ludzi miała się stać praca i rozrywka.

Dzięki nieprzewidywanemu przez nikogo wybuchowemu rozwojowi technologii i potencjału wytwórczego gospodarki, okazuje się dzisiaj, że praca właściwie nie jest niezbędna. I że nie jest potrzebne, jak to było u Huxleya, laboratoryjne manipulowanie ludzkimi płodami, by osiągnąć pożądane właściwości dorosłych egzemplarzy – „szczęśliwych bydląt”. Osiąga się to całkiem prostym reklamowo-perswazyjnym sposobem. Tylko w niewiarygodnie małym stopniu jest to złowrogi spisek ponadnarodowych korporacji – reszta to naturalny rozwój wydarzeń. Nikt nim nie kieruje. „Żadnego pasterza, sama trzoda” jak wieszczył Fryderyk Nietzsche w „Tako rzecze Zaratustra”, dziele o podtytule „Książka dla wszystkich i dla nikogo”.

[srodtytul]Błąd Pimkowski[/srodtytul]

Generacja Nic odpowiada w dużym stopniu proroctwom Huxleya i Witkacego. Czy jest tworem realnie istniejącym, czy raczej propagandowym produktem, kolejnym orężem w odwiecznej walce pokoleń? W każdym razie jest to generacja nic niewarta. Oto parę wyimków z debat, czyli forów internetowych: „Pokolenie najmłodsze, pokolenie oczywiście kompletnie stracone, bo do cna znieprawione przez telewizję, narkotyki, Internet oraz wilczy polski kapitalizm”. „Szkolono nas i przystosowywano do sięgania, brania, jedzenia, klepania się po brzuchu. Żadnych naturalnych wrogów, żadnych dzikich zwierząt, nic, co stawiałoby nam opór. Wojna, Holocaust i śmierć to tytuły gier komputerowych”.

Definicje powyżej są oczywiście stworzone przez generację poprzednią albo jeszcze poprzednią i przez młodzież zostały tylko przekornie przyjęte i wyjaskrawione. Czy Mała Metalowa Dziewczynka – główna postać „Między nami dobrze jest” – to przedstawicielka Generacji Nic, która, gdyby młodzież uczęszczała dzisiaj do gimnazjum klasycznego, nazywałoby się Nihil? I czy to jest może nawet alter ego autorki? Już byłbym wziął w obronę tę generację, ale nazbyt przypominałoby to troskę o młodzież w wydaniu prof. Pimki, więc zawahałem się przed podobną kompromitacją. Kto by odczytywał „Między nami dobrze jest” jako dramat pokoleniowy, popełniałby właśnie błąd Pimkowski. Sztuka nie jest pokoleniowa. Jest to kolejna stacja na drodze awangardowego polskiego dramatu i kolejna ambitna edycja różewiczowsko-beckettowskiego nihilizmu i historiozoficznego katastrofizmu Witkacego. Znowu obserwujemy, że nihilistyczna maniera jest najbardziej efektywnym instrumentem przedstawienia świata w szoku przemiany. Czyli w stanie, w jakim pozostaje on permanentnie.

[ul][li] * * [/li][/ul] Prosimy czytelników o potraktowanie artykułu jako „zamiast recenzji” książki, której tekst wiele zawdzięcza (np. typologię nihilizmów): Mateusz Werner „Wobec nihilizmu. Gombrowicz, Witkacy”, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2009

Ale w sztuce jest nośny i na swoim miejscu, jest reakcją na obserwowany świat i dobrym kluczem dla tego świata artystycznej interpretacji i eksploracji.

Nihilizm jest odpowiednikiem albo raczej: dobrze się komponuje z minimalizmem w sztuce. Rzeczywiście, w dzisiejszych czasach rzadko mamy do czynienia z wyrazem nihilizmu podanym w wyszukanej, barokowej formie. Chociaż wyobrazić to sobie oczywiście można. Na ogół jednak nihilizm czuje się najlepiej na gruzach świata, a gruzom odpowiada równie pogruchotana poetyka.

Pozostało 95% artykułu
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Literatura
"To dla Pani ta cisza" Mario Vargasa Llosy. "Myślę, że powieść jest już skończona"
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką