Tendencja spadkowa była obserwowana od dawna. W latach 1994 – 2004 ankietowani coraz rzadziej sięgali po książki, następnie zmniejszać zaczęła się ogólna liczba czytelników – z 58 proc. w 2004 r. do 50 proc. w 2006 r. i 38 proc. w 2008 r.
Rezultat najnowszych badań może oznaczać, że książka w tradycyjnej postaci odchodzi do przeszłości. Nie należy jednak załamywać rąk: chętniej czytamy literaturę w Internecie i słuchamy audiobooków, których coraz więcej ukazuje się na naszym rynku.
– Kryzys gospodarczy odbije się na wynikach sprzedaży książek, ale niekoniecznie na czytelnictwie – powiedział „Rz” Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej. – Teraz większość ludzi będzie korzystała z darmowej kultury, a więc z bibliotek publicznych i cyfrowych. Tam znajdziemy podręczniki, które stanowią znaczną część księgarskiej oferty. Biblioteka cyfrowa działająca przy naszej placówce zanotowała w zeszłym roku 7 milionów odwiedzin. 80 proc. użytkowników pozostawało na naszej stronie dłużej niż 5 minut.
Wyniki badań Tomasz Makowski tłumaczy więc zmianą cywilizacyjną, a nie szczególną zapaścią kulturową. Przyznaje, że wolałby, aby młodzież korzystała z tradycyjnych bibliotek. Podkreśla jednak, że Internet ma swoje zalety, choćby taką, że nie zna ograniczeń czasowych.
Zdaniem językoznawcy prof. Jerzego Bralczyka trudno oceniać stan czytelnictwa w Polsce, gdy nie wiemy, ile osób korzysta z książek w postaci cyfrowej.