Profesjonalizm za cenę życia

Mari Okazaki, wzięta japońska rysowniczka mangi, w serii „Suppli” pokazuje życie młodej pracownicy reklamowej firmy i kilku jej koleżanek

Publikacja: 07.04.2009 11:54

„Suppli”

„Suppli”

Foto: Materiały Promocyjne

W Japonii nie używa się terminu „manga”. Mówi się po prostu „comics”. Tradycyjne określenie „manga” oznacza o wiele więcej. Natomiast w zachodnim świecie, także u nas, manga rozumiana jako rysowane paski z każdym rokiem zdobywa coraz więcej fanów. Mnożą się też wystawy i publikacje. W Polsce propagowaniem współczesnej kultury japońskiej, w tym komiksów, zajęło się Wydawnictwo Hanami. Ze znakomitym skutkiem.

[srodtytul]Pracoholiczne uzależnienie [/srodtytul]

Właśnie ukazała się siódma część cyklu „Suppli”. Internetowe komentarze nie pozostawiają wątpliwości: sukces. „Bardzoooooo gorąco polecam, zakochałam się w tym” i tym podobne superlatywy.

A ja oglądam i chce mi się wyć. Pierwsze części „Suppli” wydawały mi się tyleż naiwne co pociągające plastycznie. Egzotyczne. Z czasem dostrzegłam w nich coraz większe podobieństwo do warunków i układów w Polsce. Czyżbyśmy stawali się drugą Japonią? Czy raczej taki jest cały wysokouprzemysłowiony świat?

Okazaki pokazuje, do czego prowadzi pracoholizm. Zawodowe poświęcenie staje się zaprzeczeniem godnego, sensownego życia. To kierat, niewolnictwo, zdziczenie. Przekreślenie szans na bliskość z inną osobą, na emocjonalne związki. Nie mówiąc o rodzinie – dziecko wykluczone. Co za to delikwent dostaje? Niezłą, ale nie pozwalającą na wiele pensję. Ma za co jeść i gdzie spać, lecz posila się w biegu, a zasypia na kanapie.

„Suppli” jest swego rodzaju „terapeutycznym pamiętnikiem” Mari Okazaki. Obecnie 42-letnia autorka po artystycznych studiach w Tokio trafiła na kilka lat do renomowanej japońskiej agencji reklamowej, drugiej co do wielkości w kraju. W 2000 roku zdezerterowała. W samą porę, żeby nie zwariować. Od tego czasu zajęła się rysowaniem komiksów. Jednak nie potrafi wyzwolić się z traumatycznego doświadczenia, jakim było całodobowa służba w Hokuhodo (tak nazywa się firma).

[srodtytul]Trauma po reklamie[/srodtytul]

Jej świat – to wciąż reklama; jej bohaterowie – to ludzie w niej zatrudnieni. Szczególne typy: utalentowani, urodziwi, koniecznie młodzi (starsi nie wytrzymują fizycznie) i gotowi na wszelkie poświęcenia dla słowa uznania. Żeby wytrzymać reklamowy dryl, muszą reprezentować specyficzne cechy psychiczne: niskie poczucie wartości, ubogie życie uczuciowe, osamotnienie. Takich właśnie „pogiętych” ludzi produkuje współczesna cywilizacja.

Oni naprawdę wierzą, że reklama jest gatunkiem sztuki! Uważają, że poświęcają się w imię artystycznych wartości. Jednocześnie, nie mają czasu kontaktować z jakąkolwiek inną dziedziną twórczości. Nawet nie mogą sobie pozwolić na słuchanie muzyki. Z czego więc czerpią pomysły, idee? Odpowiedź brzmi: z harówki. Z wyżyłowania. Tysiąc razy próbujesz, wreszcie wymyślisz coś ekstra. Aż do zupełnego wyjałowienia.

Okazaki utożsamia się z bohaterką Fujii Minami. Ta panna z oczyma jak spodeczki wciąż ma 28 lat (choć powinna dawno przekroczyć trzydziestkę). W ostatnim tomie przespała się z pewnym kamerzystą (rzecz jasna branżowcem, od spotów). Wydawało się jej, że złapała Pan Boga za nogi, a miłość – za rogi. Czar prysnął niemal natychmiast, gdy na planie pojawiła się inna dziewczyna związana z operatorem, która w dodatku zainwestowała w niego, kupując mu samochód. Z typowo japońską uprzejmością jest gotowa odstąpić partnera konkurentce, uprzedzając „… to właśnie taki facet. Dbaj o niego”.

[srodtytul]Nienawiść do pogody [/srodtytul]

W najnowszej części „Suppli” autorka portretuje kilka koleżanek Fujii. Wyrobniczki agencji nie widzą, jaki jest sezon. Nie kontaktują z naturą, nie kontemplują pejzażu, nie chcą zmian w pogodzie . To tylko utrudnia wybór stroju. „Nienawidzę zmiany pór roku”, wyznaje Tanaka, jedna z najbardziej samodzielnych dziewczyn w zespole. Lecz jej niezależność – to też pozory. „Daj mi siłę, by nie przegrać z piorą roku!”, modli się – nie wiadomo do kogo. Do Boga? Chyba nie jest wierząca, jako że wyznaje „Nienawidzę robić rachunku sumienia”. Przy czym nie chodzi jej o uchybienia moralne, lecz o wpadki zawodowe, za które musi się pokajać. Ale „przepraszanie to też część pracy”.

„Supplli” to depresyjny komiks. Wspomniana Tanaka, freelanserka pisząca reklamowe slogany, w pewnym momencie zdobywa się na podsumowanie sytuacji: „Nie mam młodości, pozycji, stabilizacji, perspektyw, marzeń, zaszczytów”. Pociesza się, że uprawia zawód, który lubi. I wmawia sobie, że tylko tą drogą osiągnie prawdziwy profesjonalizm. O ile wcześniej nie wyskoczy z okna. Scenariusz i rysunki Mari Okazaki

[i]Tłum. Magdalena Tomaszewska-Bolałek

Suppli 7

Wyd. Hanami Warszawa, 2009 [/i]

W Japonii nie używa się terminu „manga”. Mówi się po prostu „comics”. Tradycyjne określenie „manga” oznacza o wiele więcej. Natomiast w zachodnim świecie, także u nas, manga rozumiana jako rysowane paski z każdym rokiem zdobywa coraz więcej fanów. Mnożą się też wystawy i publikacje. W Polsce propagowaniem współczesnej kultury japońskiej, w tym komiksów, zajęło się Wydawnictwo Hanami. Ze znakomitym skutkiem.

[srodtytul]Pracoholiczne uzależnienie [/srodtytul]

Pozostało 90% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski