Czy Google rządzi literaturą

Dopiero po publikacji „Rz" polscy wydawcy i pisarze zainteresowali się ugodą, która zezwala na wyświetlanie ich książek online i szykuje czytelniczą rewolucję. Boją się, że komputerowy gigant zawładnie dorobkiem ludzkości

Aktualizacja: 27.05.2009 17:01 Publikacja: 25.05.2009 19:24

Małgorzata Szejnert, Paweł Huelle, Katarzyna Grochola

Małgorzata Szejnert, Paweł Huelle, Katarzyna Grochola

Foto: Fotorzepa

Gdy na początku maja pytaliśmy autorów, czy wiedzą, że zawarta przez ich amerykańskich kolegów ugoda z Google'em dotyczy wszystkich pisarzy na świecie, reagowali zdziwieniem i oburzeniem .

Sprawy nie znali też wydawcy. Teraz gorączkowo konsultują się z prawnikami.

Do 4 września mają zdecydować, czy chcą być częścią internetowej biblioteki. – Pomysł Google'a znacznie przyspieszy nadejście literatury w formacie cyfrowym, ale wiedza o tym wciąż jest w Polsce znikoma, wielu wydawców prześpi udział w nowym biznesie – ocenia Łukasz Gołębiewski, przewodniczący Sekcji Publikacji Elektronicznych w Polskiej Izbie Książki.

[srodtytul]Nadchodzą e -czytniki [/srodtytul]

– Propozycja Google'a jest przełomowa – ocenia Gołębiewski. – Firma realizuje wizję biblioteki Babel, chce zgromadzić całą wiedzę świata w jednym miejscu, z całkowicie nową możliwością przeszukiwania tych zbiorów według kontekstu. Będziemy mogli błyskawicznie odnaleźć potrzebny fragment. Ale Google nie robi tego charytatywnie – nie wiemy jeszcze, jaki model ekonomiczny wybierze – ostrzega.

Philippe Colombet z Google'a zapewnia: – Nasz biznes to nie sprzedaż książek, ale reklama. Możemy pomóc wydawcom w łączeniu użytkowników z książkami, bo w tym mamy doświadczenie.

Jednak polscy wydawcy i pisarze podkreślają: raz zeskanowaną książkę można eksploatować na różne sposoby, a Google nie będzie miał konkurentów.

Gołębiewski: – Ugoda umacnia Google'a, który i tak jest najsilniejszym graczem na rynku wyszukiwarek. Teraz pierwszy będzie komasował literackie treści. Rewolucja nastąpi wraz z upowszechnieniem czytników do e -booków. Moim zdaniem wejdą na polski rynek za rok, półtora.

Poręczne, proste w obsłudze i formatem zbliżone do prawdziwych książek urządzenia (jak sprzedawany przez Amazon Kindle) pozwalają czytać, nie męcząc oczu. Książki ściąga się na nie przez telefon komórkowy. Jeśli operatorzy udostępnią tę usługę w promocjach, np. za złotówkę, moda na czytanie elektroniczne rozwinie się błyskawicznie. – A księgarnie stracą rację bytu, bo druk będzie drogi. Książka stanie się gadżetem jak samowar – przewiduje Gołębiewski.

Wojciech Kuhn z W. A. B. się nie zgadza: – Radio nie zabiło gazet, a internetowe piractwo nie zniszczyło kina. Książki nie znikną – zapewnia.

[srodtytul]Szekspir na wynos [/srodtytul]

Google proponuje wyszukiwarkę połączoną z cyfrową biblioteką. Jej podwaliny istnieją jako serwis [link=http://books.google.com" "target=_blank]books.google.com[/link] (polska wersja [link=http://books.google.pl" "target=_blank]books.google.pl[/link]). W przyszłości działać będzie tak: wklepujemy interesujący nas tytuł, autora albo hasło, komputer pokazuje listę wyników, w tym np. książki w języku polskim, ale i ich tłumaczenia. Jeśli publikacja nie jest objęta ochroną praw autorskich, jak dzieła Szekspira czy Sienkiewicza, będziemy za darmo czytać ją w całości lub ściągać.

Wyszukiwarka pokaże też tytuły nowsze, dostępne w sklepach, ale te można będzie tylko częściowo przekartkować albo zapłacić i przeczytać całość. Obok książek zobaczymy reklamy i odesłania do księgarni wysyłkowych. – Nie wiem, czy dzięki temu zwiększą się zyski wydawców, ale będziemy mogli dłużej prezentować tytuły, które w tradycyjnych księgarniach są szybko zastępowane nowymi – cieszy się Wojciech Kuhn z W. A. B.

Niebawem polscy autorzy i wydawcy mogą odczuć skutki ugody, mimo że dokument czeka na akceptację sądu i na razie dotyczy wyłącznie użytkowników w USA. Najpewniej posłuży jako modelowe rozwiązanie na przyszłość, bo Google chce swój pomysł zastosować w Europie.

[srodtytul]Kogo zeskanowali [/srodtytul]

Sprzeciwia się temu Federacja Wydawców Europejskich z obawy, że firma zmonopolizuje rynek e -booków. Do tej pory zeskanowała co najmniej 7 mln książek znajdujących się w bibliotekach USA. Nie ominęła nawet pracy doktorskiej szefa PIK Piotra Marciszuka, wydanej wiele lat temu w nakładzie zaledwie 600 sztuk.

– Znajdujące się w USA książki wszystkich polskich autorów mogą być już zeskanowane. Także niszowe. Dlatego radzę wydawcom, by sprawdzili w rejestrze, czy są tam ich tytuły – mówi Marciszuk. To samo zaleca Krzysztof Czyżewski, szef Departamentu Własności Intelektualnej w kancelarii Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy: – Najgorszym wyjściem jest niepodjęcie kroków, bo wtedy, zgodnie z amerykańskim prawem, większość polskich autorów i wydawców zostanie automatycznie objęta ugodą, nie czerpiąc z niej korzyści. Lepiej wpisać się do rejestru i świadomie zarządzać prawami do książek.

Czyżewski podkreśla, że sprawa nie dotyczy jedynie świata literackiego – może zaważyć na przyszłości kulturowego dziedzictwa ludzkości: – Dziwi mnie brak poruszenia w innych środowiskach twórczych. Przecież Google zajmuje się rozpowszechnianiem różnych treści, a taka ugoda to wręcz matryca, którą wkrótce będzie można zastosować wobec dzieł muzycznych czy filmowych.

[ramka][b]Małgorzata Szejnert, reportażystka[/b]

Na razie w Google Book Search większość książek jest tylko wymieniona, a teksty niedostępne. A bez cyfrowych archiwów bibliotek brytyjskich nie napisałabym "Wyspy Klucz". W czasie pracy nad nią zrozumiałam, jaką krzywdę wyrządziło nam wieloletnie odcięcie od świata. Kiedyś płaciłam kartą kredytową i zamawiałam książki na polski adres w amerykańskim Amazonie, teraz to niemożliwe. To dyskryminacja polskich czytelników. Cyfrowa czytelnia jest szansą, by dorobek intelektualny ludzkości był naprawdę dostępny. [/ramka]

[ramka][b]Paweł Huelle, pisarz[/b]

Cyfrowa biblioteka jest świetna, gdy szukamy jakiegoś cytatu, sięgamy do źródeł. To jak podręczny regał. Sama idea udostępnienia książek w sieci bardzo mi się podoba – uważam, że literatura piękna powinna być darmowa, tyle że pisarze muszą z czegoś żyć, a kulturalny socjalizm to tylko idée fixe. Nie martwię się, że w przyszłości znikną książki papierowe. Ważniejszy wydaje mi się pytanie: czy będziemy jeszcze chcieli czytać? Komunikacja ulega uproszczeniu, odchodzimy od kultury tekstu w stronę piktogramu. [/ramka]

[ramka][b]Katarzyna Grochola, pisarka [/b]

Cyfryzacja literatury kłóci się z moją wizją obcowania z tekstem. Lubię książkę wąchać, dotykać, natomiast e -book jest jedynie formą zapisu. Jeśli zabraknie prądu, rozładuje się bateria – to nie będzie książki? Zgodziłam się na nagranie serii "Nigdy w życiu" jako audiobook dla niewidomych, ale nie oddałam praw do przekształcania moich tytułów na e-booki. Nie poddam się modzie, zawartej w Ameryce ugodzie ani wydawcy. To będzie moja decyzja, a na razie mam z jej podjęciem problem. [/ramka]

Gdy na początku maja pytaliśmy autorów, czy wiedzą, że zawarta przez ich amerykańskich kolegów ugoda z Google'em dotyczy wszystkich pisarzy na świecie, reagowali zdziwieniem i oburzeniem .

Sprawy nie znali też wydawcy. Teraz gorączkowo konsultują się z prawnikami.

Pozostało 96% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski