Reklama

Śmierć i dziewczyna, czyli reportaż o wojnie w Angoli

Ostatnie chwile istnienia portugalskich terytoriów zamorskich, zacięte walki miedzy ruchami wyzwoleńczymi, interwencja rasistowskiego reżimu z Południowej Afryki i wojsk Fidela Castro – książka Mirosława Ikonowicza to wciągająca, napisana z nerwem opowieść o wojnie w Angoli

Publikacja: 10.07.2009 12:00

Śmierć i dziewczyna, czyli reportaż o wojnie w Angoli

Foto: Materiały Promocyjne

Ikonowicz, wieloletni korespondent Polskiej Agencji Prasowej w Hawanie, Madrycie, Lizbonie i Rzymie, mawia żartem, że w życiu zajmował się tym samym, co jego przyjaciel Ryszard Kapuściński, ale efekty były inne. Rzeczywiście, obaj reporterzy mierzyli się z tym samym tematem – krwawym konfliktem w Angoli, dawnej kolonii portugalskiej. Starciem trzech armii wyzwoleńczych wspieranych przez wojska z komunistycznej Kuby i rasistowskiej Południowej Afryki.

Reporterski tom „Angola Express”, który właśnie trafia do księgarń, nie może się równać z klasycznym dziełem „Jeszcze dzień życia” z 1976 r. Kapuściński dał w swojej książce uniwersalny i literacko doskonały, przejmujący obraz wojny, Ikonowicz „jedynie” relacjonuje dramatyczną historię. Czyni to jednak zajmująco i jego wspomnienia w pełni zasługują na lekturę.

Autor mówi o tym, czego doświadczył na własnej skórze. Obrazy, jakie przywołuje z dbałością o szczegół, zapadają w pamięć. Jak choćby opis chronionego przez portugalskich komandosów lotniska, gdzie koczują tłumy cywilów w oczekiwaniu na pierwszy samolot do Lizbony. Albo scena, w której urzędnik straży granicznej wstawia do paszportu pieczątkę uprawniającą do dwutygodniowego pobytu w „Gwinei-Bissau, terytorium zamorskim Portugalii”. Oddając paszport, urzędnik wyjaśnia Ikonowiczowi z melancholijnym uśmiechem: „Niech pan zachowa ten dokument na pamiątkę. To ostatnia wiza, jaką Portugalia wydała do Gwinei-Bissau. Od jutra będzie je wystawiał tymczasowy konsul tego kraju w Lizbonie”.

Kapuściński opisywał Carlottę, dziewczynę z oddziału, która osłaniała dziennikarzy podróżujących na front i tam zginęła. Ikonowicz opowiada o Mercedes, smukłej angolskiej Murzynce o wielkich, uwodzicielskich oczach. Studiowała filologię, pisała wiersze, pracowała jako sekretarka w pałacu w Luandzie, mieście gdzie trwały walki. Zawsze po dziesiątej, kiedy robiło się naprawdę niebezpiecznie, przychodził po nią narzeczony, biały Angolczyk, sierżant portugalskich komandosów. Ostatniego wieczoru miał jednak służbę.

Wtedy właśnie dziewczynę zatrzymał na ulicy patrol. Wszystkie strony konfliktu w Angolii były podobnie umundurowane. Trudno było rozpoznać z kim ma się do czynienia. Żołnierze zadali typowe pytanie: „Camarada? Irmaa? Towarzysz? Siostra?” Po tym rozpoznawało się zwolenników lewicowego frontu ludowego i tych, którzy opowiedzieli się za frontem narodowym. Dziewczyna postanowiła ich przechytrzyć i odpowiedziała: „Jestem córką ludu”. Rano znaleziono ja z kulą w czaszce. Siła prozy Kapuścińskiego i Ikonowicza bierze się również z tego, że autorzy ratują pamięć o ofiarach konfliktów, którymi media dawno przestały się zajmować.

Reklama
Reklama

[i] Mirosław Ikonowicz „Angola Express”. Oficyna Wydawnicza Branta. Bydgoszcz-Warszawa 2009 [/i]

Ikonowicz, wieloletni korespondent Polskiej Agencji Prasowej w Hawanie, Madrycie, Lizbonie i Rzymie, mawia żartem, że w życiu zajmował się tym samym, co jego przyjaciel Ryszard Kapuściński, ale efekty były inne. Rzeczywiście, obaj reporterzy mierzyli się z tym samym tematem – krwawym konfliktem w Angoli, dawnej kolonii portugalskiej. Starciem trzech armii wyzwoleńczych wspieranych przez wojska z komunistycznej Kuby i rasistowskiej Południowej Afryki.

Reporterski tom „Angola Express”, który właśnie trafia do księgarń, nie może się równać z klasycznym dziełem „Jeszcze dzień życia” z 1976 r. Kapuściński dał w swojej książce uniwersalny i literacko doskonały, przejmujący obraz wojny, Ikonowicz „jedynie” relacjonuje dramatyczną historię. Czyni to jednak zajmująco i jego wspomnienia w pełni zasługują na lekturę.

Reklama
Literatura
Marek Krajewski: Historia opętań zaczęła się od „Egzorcysty”
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Literatura
Marek Krajewski: Historia pewnego demona. Zaczęło się od „Egzorcysty"
Literatura
Powieść o kobiecie, która ma siłę duszy. Czy Tóibín ma szansę na Nobla?
Literatura
Marta Hermanowicz laureatką Nagrody Conrada 2025
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Literatura
Żona Muńka o jego zdradach: dobry grzesznik
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama