– Planowałem zrobienie nowych zdjęć podczas londyńskich koncertów Jacksona. Podziwiałem jego muzyczny geniusz. A po spotkaniu z nim przed 12 laty w Warszawie wiedziałem, że w bezpośrednim kontakcie był zupełnie innym człowiekiem, niż kreowały go media. Bardzo naturalny, nie epatujący gwiazdorstwem – mówi Czapliński, wybitny fotografik, specjalizujący się w portretach sławnych postaci. Fotografował (m. in. Tinę Turner i Umberto Eco, Catherine Denevue i Richarda Nixona, Jane Fondę i Jerzego Kosińskiego). – Wracam więc do zdjęć z jego prywatnej wizyty w Polsce.
Michael Jackson odwiedził Polskę dwukrotnie. Po raz pierwszy 7 września 1996 roku, gdy dał koncert na warszawskim Bemowie podczas światowej trasy „HIStory World Tour”. Powtórnie przyleciał na dwa dni 27 maja 1997 roku. Była to wizyta prywatno–biznesowa, związana z planami budowy parku rozrywki w Warszawie.
Czapliński jako jedyny dostał zgodę na robienie Jacksonowi zdjęć z bliska. Czapliński latał z Jacksonem helikopterem nad Warszawą, gdy prezydent miasta – Marcin Święcicki pokazywał mu tereny pod przyszły park. Był też podczas wizyt: na Zamku Królewskim, w Wilanowie, w Łazienkach, w liceum Batorego, w szpitalu na Litewskiej, w opactwie w Lubiąży i we Wrocławiu.
Jackson wszędzie powtarzał „I love you” i zdawał się zainteresowany wszystkim, co mu pokazywano. – Dla fotografika – wspomina Czapliński – choć małomówny, był modelem idealnym. – Rozluźniony zdawał się nie zwracać uwagi na nieustanne błyski flesza.
Gdy na lotnisku fani przerwali zbyt słaby szpaler ochrony, Jackson pierwszy wpadł do helikoptera, pociągając za sobą całą ekipę. Nie krył zachwytu pałacem w Łazienkach i co chwila pytał oprowadzającego go prof. Marka Kwiatkowskiego, czy mógłby kupić którąś z marmurowych rzeźb. Z zainteresowaniem obejrzał imponujące opactwo w Lubiąży pod Wrocławiem, ale na własną rezydencję bardziej podobał mu się pałac w Otwocku. Na Zamku Królewskim w Warszawie sfotografował się ze strażnikami, na których mundury patrzył z uznaniem (sam był ubrany w kurtkę zdobioną złotymi sznurami i fantazyjnym orderem).