Superman: najnowszy tom przygód komiksowego herosa

W najnowszym tomie przygód Clark Kent zastanawia się, czy zostać fruwającym herosem. I wcale nie ma na to zbytniej ochoty

Publikacja: 24.11.2010 11:15

Superman: najnowszy tom przygód komiksowego herosa

Foto: Materiały Promocyjne

„Czy to ptak? Czy samolot? Nie, to Superman!”, krzyczeli ludzie, gdy nad ich głowami pojawiał się niczym błyskawica skrzydlaty obiekt. Zawsze tam, gdzie zagrożenie, katastrofa, niebezpieczeństwo. Śmierć zaglądała w oczy, koniec był tuż-tuż. I nagle zza któregoś z drapaczy chmur – to w końcu Ameryka, nie zapominajmy – nadlatywał facet w ciasno opiętym niebieskim dresie, czerwonych majtkach i charakterystycznym „S” na muskularnej klacie.

Świat wracał do normy, złoczyńcy schodzili do podziemia, a heros znikał bez śladu, pozostawiając mocno bijące serca dzierlatek… I tak niezmiennie od 72 lat, kiedy to amerykański autor Jerry Siegel i kanadyjski rysownik Joe Shuster powołali do życia „człowieka ze stali” albo też „ostatniego syna planety Krypton”, jak często nazywano Supermana.

Trudno uwierzyć, że aż sześć lat zabrało im znalezienie wydawcy dla komiksu, który dziś uznawany jest za klasykę gatunku, zaś jego bohater – za ikonę amerykańskiej popkultury. Gdy Superman wreszcie się zadomowił, obrósł w rodzinę, przyjaciół, wrogów, pojawiły się nawet wspomnienia z jego początków na planecie Krypton, z której jako dziecko trafił na ziemię do rodziny państwa Kentów.

W pierwszych zeszytach komiksu „człowiek ze stali” w pełni zasługiwał na ten przydomek – nie patyczkował się z wrogami, walił tak żeby bolało, był brutalny i wykorzystywał swoją nadzwyczajną przewagę bez jakichkolwiek skrupułów. Podobno jego zachowanie było formą odreagowania przemocy, jakiej doświadczyła rodzina Siegela – w 1932 roku jego ojciec zmarł na atak serca, gdy do rodzinnego sklepu włamali się złodzieje.

Wydawca – od początku jest nim DC Comics – szedł z duchem czasów, łagodził brak ogłady swego bohatera, wciąż jednak nie zmieniał jego wyglądu. Czerwona pelerynka, którą wymyślił Joe Shuster, okrywała przez wszystkie lata szerokie bary Supermana, choć sam Shuster przestał go rysować już w latach 70., gdy prawie całkowicie stracił wzrok. Dopiero teraz, w opublikowanym w przed miesiącem w Stanach Zjednoczonych tomie „Superman: Earth One”, nasz heros przeszedł metamorfozę.

Autorami tomu są J. Michael Straczynski, scenarzysta i producent telewizyjny, redagujący również miesięcznik poświęcony przygodom superbohatera, oraz rysownik Shane Davis wspierany przez pięcioosobowy zespół. Straczynski wprowadził zmiany, które większość odbiorców odebrała pozytywnie, niektórym jednak nie spodobały się. W czym rzecz?

Clark Kent, jak po przybranych rodzicach nazywa się Superman, jest dobrze zbudowanym młodym człowiekiem, ale żadnym „karkiem” zakatowanym na siłowni. Nie wyróżnia się już odblaskowymi kolorami, dres ma szary, a spodenki brązowe, brunatne nawet, podobnie jak pelerynę, która – uwaga! – na co dzień jest kapturem bluzy, jaką chętnie noszą nastolatkowie.

Clark/Superman jest tu właśnie niedorostkiem, chłopakiem, który skończył dopiero co liceum i wyrusza do dużego miasta – sławetnego Metropolis – by ewentualnie rozpocząć studia. Nie jest żadnym dziennikarzem, do czego przyzwyczaiły nas wszystkie wcześniejsze epizody. Jest bez pracy, bez pomysłów, bynajmniej się nie pali do zostania herosem na usługach społeczeństwa – za dziękuję? Mołojecka sława jest mu dosyć obojętna…

Przyznam, że wreszcie zacząłem postrzegać Supermana inaczej. Jest i super, i man. Żaden wymyślony cudak. Facet jak inni. I proszę, wystarczyło zmienić majtki.

Literatura
„James” zrobił karierę na świecie. W rzeczywistości zakatowaliby go na śmierć
Literatura
Silesius, czyli poetycka uczta we Wrocławiu. Gwiazdy to Ewa Lipska i Jacek Podsiadło
Literatura
Jakub Żulczyk z premierą „Kandydata”, Szczepan Twardoch z „Nullem”, czyli nie tylko new adult
Literatura
Epitafium dla CK Monarchii: „Niegdysiejsze śniegi” Gregora von Rezzoriego
Literatura
Percival Everett „dopisał się” do książki Marka Twaina i zdobył Nagrodę Pullitzera