Jason Lutes o seksie w Berlinie

"Berlin. Miasto dymu" – graficzna opowieść uznana za arcydzieło

Publikacja: 30.08.2011 19:22

Jason Lutes o seksie w Berlinie

Foto: materiały prasowe

Monika Małkowska

Jason Lutes, amerykański twórca komiksów historycznych, obecnie 54-latek, sięgnął do faktów czasów wielkiego kryzysu poprzedniego stulecia, hiperinflacji, nędzy. Przekopanie się przez materiały z epoki, następnie przełożenie ich na tysiące obrazków i jeszcze więcej słów zajęło autorowi dziesięć lat. Tak powstała trylogia berlińska, monumentalne dzieło o ambicjach historyczno-literacko-plastycznych. Pierwszy tom "Berlin. Miasto kamieni" ukazał się u nas trzy lata temu. Teraz doszedł drugi – "Berlin. Miasto dymu".

Rok 1929, w Niemczech kipi. Republika Weimarska chyli się ku upadkowi, krzyżują różne "ratunkowe" koncepcje, głównie komunizm i narodowy socjalizm, narasta niechęć wobec Żydów, Kościoła, burżuazji. W Berlinie jedyną odtrutką na stresy stają się uciechy nocnego życia. Boska dekadencja oraz seks bez obyczajowych uprzedzeń.

Zobacz galerię zdjęć

Podobnie jak w genialnym filmie Boba Fosse'a "Kabaret" mamy tu parę zainteresowanych sobą protagonistów: uzdolnioną plastycznie Marthe Müller i Kurta Severinga, dziennikarza zaangażowanego w politykę. Początkowo łączy ich seks i uczucie, które z czasem zamienia się w przyjaźń, bowiem dziewczyna odkrywa inne podniety... Tu rysuje się kolejny wątek – lesbijskie kluby, zjawisko ekskluzywne, lecz już modne. Jeszcze bardziej trendy jest bywanie w nocnych lokalach i kabaretach, gdzie przy dźwiękach jazzu tańczy się do upadłego. I pojawia się następny problem – czarni muzycy i chude białe szansonistki, wykorzystywani przez pazernych właścicieli klubów.

Do tego dochodzą perypetie nastolatki osieroconej przez matkę komunistkę, losy bezdomnego Żyda Pawła, szamotanina robotników zakładających partię na wzór sowieckiej i drobnych urzędników przyłączających się do NSDAP. Ktoś popełnia samobójstwo, inny okrada sklep mięsny, żeby przeżyć, dawny bogacz z dnia na dzień staje się nędzarzem. Słowem, galeria typów, panorama postaw, mozaika wydarzeń.

Mam respekt dla rzetelnej roboty, jednak nie uważam tej trylogii za arcydzieło gatunku. To raczej arcydzieło mozołu. Widać gigantyczny wysiłek Lutesa, każdy kadr jest wycyzelowany: mimika i gestykulacja postaci bez zarzutu; sekwencje zakomponowane atrakcyjnie, prowadzone "po filmowemu", ze zbliżeniami i szerokimi planami; realia berlińskie w porządku; przedmioty, samochody i inne detale zgodne z historyczną prawdą. Do tego staranna oprawa graficzna – okładka stylizowana na stary kajet, teksty pisane zróżnicowanymi czcionkami, w zależności od charakteru osoby (np. Marthe "mówi i myśli" kursywą, Kurt – maszynopisem).

Ale... brakuje lekkości, fantazji, tchnienia natchnienia. A autor za wiele chce opowiedzieć. Mnoży wątki, mordując przy tym suspensy. Wprowadzane w akcję dyskusje polityczne brzmią jak cytaty z propagandowych ulotek. Lutesowi nie pomogły literackie koneksje, na które się powołuje: Ezra Pound, T.S. Eliot, James Jones. Jego bohaterowie szeleszczą papierem. Nie można ich polubić. Boskiej dekadencji w "Berlinie" brakuje pazurów.

 

 

 

Monika Małkowska

Jason Lutes, amerykański twórca komiksów historycznych, obecnie 54-latek, sięgnął do faktów czasów wielkiego kryzysu poprzedniego stulecia, hiperinflacji, nędzy. Przekopanie się przez materiały z epoki, następnie przełożenie ich na tysiące obrazków i jeszcze więcej słów zajęło autorowi dziesięć lat. Tak powstała trylogia berlińska, monumentalne dzieło o ambicjach historyczno-literacko-plastycznych. Pierwszy tom "Berlin. Miasto kamieni" ukazał się u nas trzy lata temu. Teraz doszedł drugi – "Berlin. Miasto dymu".

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Literatura
Elektryczna sonda Zimbardo na mózgu Williama Szekspira
Literatura
Nie żyje autor „Dnia szakala”. Frederick Forsyth miał 86 lat
Literatura
Olga Tokarczuk w Gdańsku: O literaturze i polityczności
Literatura
Śmierć wkrada się na truskawkowe pola dzieciństwa. Nowa książka Gospodinowa
Literatura
100 tysięcy egzemplarzy noblistki Han Kang w Polsce