Spotkali się na zawodowej niwie nie po raz pierwszy, ale debiutują jako autorski duet dla najmłodszych. Etgar Keret, jeden z najpoczytniejszych pisarzy izraelskich i Rutu Modan, międzynarodowa mistrzyni komiksu. Musieli mieć niezłą zabawę, rejterując od dojrzałych problemów do... cyrku. Wraz z pewnym infantylnym facetem, bohaterem książeczki „Tata ucieka z cyrkiem".
Przełom pod namiotem
Wydawca określa tę pozycję mianem komiksu dla maluchów. Wizualnie – majstersztyk. Styl rysunków plakatowy, czy raczej pop-artowy: płaskie plamy barw bez światłocienia, z ostrym konturem; świetna charakterystyka postaci, jak zwykle u Modan.
Moim zdaniem, autorzy poruszyli wcale nie dziecięcy problem. Oto izraelska rodzina, model dwa plus dwa, najbardziej typowy w krajach rozwiniętych gospodarczo. Dwójka bystrych dzieciaków, bezbarwna, zapracowana matka i tata-fantasta. Emocjonalnie i psychicznie niedojrzały. Wybiera się z synem i córką do cyrku, najbardziej z całej trójki podekscytowany. On też najsilniej przeżywa spektakl, po którym postanawia zmienić życie. Opuszcza rodzinę, jedzie w świat z cyrkową ekipą. Po roku wraca, bo tęskni, ale już nie daje się wpasować w dotychczasowy kierat. Przywozi z sobą kumpli – słonia i małpy; robi grilla, smażąc kiełbaski na ogniu, którym zionie z paszczy; uczy młodych akrobacji i woltyżerki.
Znamienne – dzieciaki postrzegają papę jako bardziej naiwnego od nich. Traktują go z lekkim pobłażaniem, choć trochę krępują ich jego przesadne reakcje. Nestorką rodu i ostoją jest dla nich mama. Powrót matriarchatu?
Poezja na linie
Zaintrygowało mnie jeszcze coś: cyrk jako metafora rzeczywistości stosowana w sztukach wszelkich. Było tak: cyganeria końca XIX i początku XX wieku dobrowolnie usytuowała się na społecznym marginesie, w opozycji do strasznych, nudnych mieszczan. Stworzyła subkulturę, o której do dziś przetrwał lukrowany mit. W istocie żyło się okropnie ciężko, za cenę wyzwolenia z konwencji i spełniania zachcianek klientów.