Całość nosi tytuł „Poza tym światem" i jest, jak mi się zdaje, poetycką relacją z widzenia dwóch światów: tego, w którym poeta żyje i przeciw któremu się buntuje, i tego, który przeczuwa i być może doń zdąża. Droga to zupełnie niepodobna do autostrady, a nawet drogi szybkiego ruchu, dlatego rwana narracja Górzańskiego przywodzi na myśl zbiór aforyzmów czy może rodzaj diariusza, przecież mieszają się tu poetyckie olśnienia z zapiskami uwypuklającymi absurdalność losu (podobny jest poeta z warszawskiej Pragi do wzmiankowanego w książce Henri Michaux, autora, którego twórczość cechują czarny humor i liczne paradoksy).
Głos rozpaczy brzmi donośnie: „Jeżeli tym światem rządzi wszechwładny bezsens (instytucjonalny, ale i jednostkowy), to poza tym światem prawdopodobnie istnieją obszary nacechowane pozorem sensu,/ Uchwycić choćby tamten pozór, poza tym światem, żeby nie zaniknąć w bezsensownej pustce tego świata./ Poza tym czasem, który jest tutejszym światem chaosu i absurdu".
Jakie są środki obrony? Na pewno autoironia, dystans, z jakim Górzański spogląda na rzeczywistość, posiłkując się zresztą całą czeredą filozofów od Parmenidesa z Elei po Wittgensteina. Jest to broń, dzięki której można na chwilę zapomnieć o dojmującej potrzebie „wymyślania światów istniejących poza tym światem", bo czasem ten świat okazuje się po prostu banalny: „Po przebudzeniu stwierdziłem, że w gruncie rzeczy (w tym świecie lamentującym) chodziło o to, iż poetom przestano płacić za wiersze". Drugą kategorią porządkującą poetyckie obrazy Jerzego Górzańskiego jest aforystyka. Przewrotna, nieco tragiczna, zawsze trzymająca w napięciu, niejednoznaczna, absurdalna: „Podobno serce krewetki znajduje się w jej głowie./ Można powiedzieć: gdyby serce myślało, nie znalazłoby się w głowie krewetki".
Bardzo lubię owoce morza, więc zatrzymam się jeszcze przy podtytułowej rybie pleperce: „Pleperka to filipińska ryba./ Grozi jej wyginięcie./ Pleperki nie można schować do puzderka./ Puzderko to miniatura pustyni./ W puzderku pleperka wyschnie./ Przezroczysta jak niezapisana kartka papieru./ Ale w sieci też zginie, wyłowiona do ostatniej sztuki./ Zjeść ją dla pamięci, czy zasuszyć i czytać niby fragment anonimowej księgi".
Wątkiem głównym, który prowadzi czytelnika poprzez poetyckie silva rerum, jest antynomia: ten świat poza tym światem. Sytuacja egzystencjalna poety sytuuje się gdzieś pomiędzy trwaniem tu a możliwością zwerbalizowania rzeczywistości przeczuwanej, chociaż w jakiś sposób przeżywanej już teraz. Przy czym do końca nie wiadomo, czy świat poza tym światem będzie rzeczywistością spełnioną czy może po prostu nieistnieniem. Ale skoro nie będzie już nic, to i tak słowo nie zdoła wyrazić nicości. Poeta z Pragi i tu zachowuje właściwą mu miarę, potrafi zrównoważyć oczywistość rozpaczy, a jednocześnie śle czytelny komunikat: „Te swoje i nieswoje światy, tamtejsze i tutejsze, jeszcze bardziej tamtejsze i jeszcze bardziej dojmująco tutejsze, trochę mistyfikuję, to nie jest przenikanie wzajemne, raczej swego rodzaju gra poetycka".