„Abeandry” Biernackiego

Jak wielu zapewne posiadaczy bibliotek rozrastających się, lecz nieskatalogowanych i nieułożonych w porządku alfabetycznym miewam kłopoty z odnalezieniem tomu, do którego chciałbym wrócić ponownie.

Publikacja: 08.10.2011 01:01

„Abeandry” Biernackiego

Foto: Archiwum

Z jednym - od czterech lat – wyjątkiem. Ilekroć wyłowione w księgarni wśród stosów „Koktajli nad rozlewiskiem" i seryjnych prac Baumana Zygmunta trzy kolejne pozycje znudzą mnie po paru minutach lektury, wracam do domu, by sięgnąć po leżące na komodzie „Abeandry" Andrzeja Biernackiego (Biblioteka Więzi 2007). Na książkę składa się sto krótkich, od dwu do pięciu stron druku, szkiców ogłaszanych przez dziesięciolecia w dziale Noty w „Twórczości" Jarosława Iwaszkiewicza, a potem Jerzego Lisowskiego, sygnowanych Abe. Autor zwracał uwagę na wydawnictwa raczej pomijane. Dzięki niemu stałem się wdzięcznym czytelnikiem, a nawet posiadaczem „Rzymu na rozdrożu", „Sylwetek rzymskich", „Świata historyków rzymskich" Stanisława Łosia. Dowiedziałem się też, że profesor, pominięty w „Słowniku współczesnych pisarzy polskich", jest autorem powieści wydanej w latach 30. pod pseudonimem Henryk Mortęski; ale tu już trzeba udać się do Biblioteki Narodowej.

Ostatnio zajął mnie w „Abeandrach" portret zmarłego w roku 1960 Wacława Rogowicza, którego zdążyłem jeszcze spotkać w Związku Literatów, autora wyboru i tłumacza moich ukochanych „Listów" Flauberta. Urodzony w roku 1879 Rogowicz przed ukończeniem 20 lat ogłaszał w „Gazecie Polskiej" „Listy z Niemiec". Studiował kapryśnie: rok medycynę (był synem lekarza), pół roku prawo, literaturę francuską na Sorbonie. Poznał Prusa i całą plejadę ówczesnej inteligencji warszawskiej: Ochorowicza, Antoniego Sygietyńskiego, Świętochowskiego, Ignacego Matuszewskiego. Podróżował po Europie i Azji. Wydał cztery powieści, trzy tomy nowel. Do tego cztery wystawiane z powodzeniem sztuki teatralne. Był redaktorem miesięcznika „Wieś i Dwór", sekretarzem teatrów warszawskich i urzędnikiem ministerialnym. Przekładał z trzech języków dzieła 35 autorów, wśród nich byli: Bunin i Diderot, Egon Erwin Kisch i  Napoleon I, Oskar Wilde i Szołochow, Lermontow i Celine. Tłumaczenie „Podróży do kresu nocy" było szczególnie cenione. W roku 1956 wydane zostały jego wspomnienia „Warszawa wydarta niepamięci".

Gdy historyk prawa Juliusz Bardach w monografii Wacława Aleksandra Maciejowskiego pozwolił sobie na lekceważącą wzmiankę o krytyku teatralnym Antonim Lesznowskim, Abe prostuje szczegóły sporu o recenzję muzyczną z 26 listopada 1858, opowiadając o nim tak, jakby rzecz miała miejsce w minionym tygodniu. Broniąc dobrego imienia osób sprzed stukilkudziesięciu lat, pamięta o niegodziwościach dokonanych w czasach bliższych, wspominając w tym kontekście o Adamie Schaffie i wiceminister Eugenii Krassowskiej, eksuczennicy Manfreda Kridla, która miała, o ile pamiętam, dość zgrabne nogi i dochrapała się w swej karierze godności członkini Rady Państwa. Chętniej jednak zajmuje się Abe postaciami, od których on sam wiele się nauczył: Izydorą Dąmbską, Julianem Krzyżanowskim, Tadeuszem Kotarbińskim, Władysławem Tatarkiewiczem. Słuchał Abe przez dwa lata wykładów Tatarkiewicza z historii estetyki. Potem profesor powierzył mu przygotowanie tekstów do opracowanej przez siebie antologii „Jakiej filozofii Polacy potrzebują" (PWN, Warszawa 1970).

Nasz autor jest znakomitym edytorem. Antologia „Portrety uczonych polskich. 51 sylwetek humanistów" (WL, Kraków 1974) jest najbardziej dotkliwym z braków mego księgozbioru. Zawdzięczam też Abe dotarcie do książki nieistniejącej w handlu księgarskim, wydanej w mikroskopijnym nakładzie przez Zakład Semiotyki Logicznej UW, wyrwanym od wydawcy „Wizerunkom i wspomnieniom" Jerzego Pelca. Magister Pelc, który w roku 1950 z dyskretną elegancją ubiera się i nosi (okulary w pazurkach, bez oprawek) na wzór przedwojenny, zajęcia z nauk pomocniczych literatury prowadzi ze spokojem niezmąconym, różne zetempowskie pomruki wytwornie ignorując. Pomruki nasiliły się jednak do tego stopnia, że magister P. napisał rozprawę, która przyniosła mu doktorat z logiki. Ideologia ideologią, ale sowieccy marszałkowie artylerii wiedzieli, że warunkiem trafień armat jest zachowanie logiki. Trzy lata później właśnie wykłady doktora Pelca z logiki sprawiły, że wytrzymałem na wysoce już zestalinizowanej polonistyce.

Po śmierci Jerzego Lisowskiego redakcję „Twórczości" objął niejaki Zadura, spowinowacony z Aleksandrem Kwaśniewskim. Przystosowując pismo do gustów rodzinnych, zrezygnował z wieloletniego współpracownika, a całkiem ostatnio prezes dziennikarzy Bratkowski Stefan postanowił pozbawić kontaktu słuchaczy Szkoły imienia Wańkowicza z profesorem Biernackim, ponieważ ten miał przy sobie wśród innych gazet „Nasz Dziennik".

To wydarzenie zbiegło się z faktem, że dr Biernacki w minionym miesiącu ukończył 80 lat, zachowując wzorem mistrzów swej młodości znakomitą formę fizyczną i umysłową.

Jedną dobrą wiadomością jest ta, że wydawca nie rozsprzedał jeszcze całego nakładu „Abeandrów".

Z jednym - od czterech lat – wyjątkiem. Ilekroć wyłowione w księgarni wśród stosów „Koktajli nad rozlewiskiem" i seryjnych prac Baumana Zygmunta trzy kolejne pozycje znudzą mnie po paru minutach lektury, wracam do domu, by sięgnąć po leżące na komodzie „Abeandry" Andrzeja Biernackiego (Biblioteka Więzi 2007). Na książkę składa się sto krótkich, od dwu do pięciu stron druku, szkiców ogłaszanych przez dziesięciolecia w dziale Noty w „Twórczości" Jarosława Iwaszkiewicza, a potem Jerzego Lisowskiego, sygnowanych Abe. Autor zwracał uwagę na wydawnictwa raczej pomijane. Dzięki niemu stałem się wdzięcznym czytelnikiem, a nawet posiadaczem „Rzymu na rozdrożu", „Sylwetek rzymskich", „Świata historyków rzymskich" Stanisława Łosia. Dowiedziałem się też, że profesor, pominięty w „Słowniku współczesnych pisarzy polskich", jest autorem powieści wydanej w latach 30. pod pseudonimem Henryk Mortęski; ale tu już trzeba udać się do Biblioteki Narodowej.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski