Po trzech edycjach ścisku i tłoku Nagroda Literacka m.st. Warszawy została wreszcie wręczona w odpowiednich dla siebie wnętrzach. Teatr Syrena nie jest być może sceną kojarzącą się z literaturą najwyższego sortu, jednak jako miejsce gali sprawdził się idealnie. Pomieścili się tu nie tylko jurorzy, ale też nagrodzeni, prezydent Hanna Gronkiewicz-Walz, przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska, a nawet Wojciech Malajkat, wcielający się ironicznie w rolę prowadzącego.
Traumy i ironia
Najpierw wysłuchaliśmy euforycznych przemówień. Od pani prezydent dowiedzieliśmy się, że jeśli chodzi o Warszawę, to z książką jest dobrze, zaś od przedstawicielki rady miasta, że mogłoby być lepiej. Dopiero później nadszedł czas ogłoszenia wyników.
– Wojna nam się wyświechtała. Przez gry komputerowe, filmy... – jowialnie oznajmił zasiadający w jury Grzegorz Leszczyński, przedstawiając zwycięzców w kategorii Literatura Dziecięca: Joannę Papuzińską i Macieja Szymanowicza za książkę „Asiunia". – Dla młodszych czytelników jest ona pojęciem raczej medialnym niż rzeczywistym. Tymczasem pani Papuzińska, pisząc tę niezwykłą autobiografię, zmienia ten punkt widzenia. Tu wojna nie jest cierpieniem milionów. Jest subiektywnym cierpieniem jednej małej Asiuni, dzięki czemu czytelnik jest w stanie głębiej odczuć jego ciężar i zidentyfikować się z nim.
Dla Papuzińskiej pisanie „Asiuni" było próbą zaleczenia traumy. Po chwili okazało się, że to samo kierowało laureatem kolejnej kategorii Literatura Piękna: Poezja, którym został Jarosław Mikołajewski za tom „Zbite szklanki".
– Autor jest mistrzem językowej oszczędności, a także metafory – uzasadnił werdykt Tomasz Wroczyński. – To literatura bardzo egzystencjalna, w której centrum znajduje się człowiek z całym swoim rozdarciem. Można by rzec, że życie dokonuje się tu w perspektywie śmierci. U Mikołajewskiego jest to śmierć ojca.