Na tym tle też były podziały w Rodzinach Katyńskich, a teraz są podziały w rodzinach Rodzin. Rozgrywają się one nawet w poszczególnych domach. Ojciec myślał inaczej, a syn inaczej i to było powodem do kłótni przy niedzielnym czy świątecznym stole. Ja nie chcę tego oceniać. Wolałabym też, w kontekście mojej książki, nie wydawać sądów politycznych. Nie dlatego, że się boję, ale dlatego, że „Ostatni krzyk" to, śmiem powiedzieć, epopeja polskiego losu. Wspólnego, w całej jego złożoności, wielkości i małości. Coś, co nie powinno być skażone współczesnymi rozgrywkami politycznymi. Tym niech zajmują się publicyści, reportażystę interesuje człowiek i historia, którą tworzy.
Najbardziej wyrazistą bohaterką tych reportaży jest dla mnie Bożena Łojek, postać zdecydowanie pozytywna, niemniej z relacji zawartych w pani książce wynika, że nawet po śmierci budząca kontrowersje. Dlaczego?
Nie była kontrowersyjna, była bezkompromisowa w dążeniu do ujawnienia prawdy katyńskiej, ocierała się o śmierć. Była osobą wyjątkowo zasłużoną w ruchu katyńskim i tego nie odbierają jej ludzie nawet jej niechętni. Tacy jak ona nie są łatwi w kontaktach z innymi. Dlatego przez jednych są szanowani, wręcz podziwiani, przez innych znienawidzeni.
Zdecydowanym szwarccharakterem jest za to niejaki Kazimierz Krawczyk. Kim był i co się z nim dzieje?
To był, jak się okazało, agent rosyjski, który powoływał się na swoje bliskie kontakty z Kurią Warmińską. Przyprowadził go ksiądz Zdzisław Peszkowski. Po około roku, kiedy zainterweniował UOP, nakazując ówczesnemu prezesowi Fundacji Rodzin Katyńskich usunięcie Krawczyka, ksiądz Peszkowski napisał w tej sprawie poufny list do władz federacji. Członkowie Rodzin Katyńskich oceniają księdza niejednoznacznie. Nikt nie odbiera mu zasług dla sprawy katyńskiej, ale niektóre jego działania i historia życia wzbudzają wątpliwości. Sprawa uratowanych z Katynia, a takim był między innymi ksiądz Peszkowski, to jest temat, którego dopiero w tej książce dotknęłam. To jest wielka tajemnica, kryjąca w sobie wiele tragedii i obciążonych sumień, a w innych przypadkach wielką odwagę. Czy kiedykolwiek ma szanse być do końca wyjaśniona, nawet, jeśli zostaną ujawnione wszystkie archiwa, trudno powiedzieć. Czy nastąpi rozróżnienie kto poszedł na współpracę „na ochotnika" a kto służbowo, z rozkazu"
Czy znała pani kogoś z opisywanych w książce osobiście?