Kariery szwedzkich autorów książek kryminalnych przebiegają zwykle w ten sam sposób. Henning Mankell, Stieg Larsson, Liza Marklund czy Leif GW Persson najpierw byli reporterami lub kryminologami nim skusiła ich pisarska sława.
Camilla Läckberg weszła do tego grona inną drogą. – Byłam przyzwoitą ekonomistką – mówi „Rz". – Tyle, że bardzo nieszczęśliwą. Pisanie kochałam bowiem od zawsze, ale nigdy nie myślałam, że będę mogła z niego wyżyć. Pierwszą książkę opublikowałam już w wieku czterech lat. To była przerażająca opowieść o morderczym świętym Mikołaju.
Läckberg, mimo tak mocnego początku, w dorosłym życiu nie zdecydowała się pójść za ciosem. Wybrała studia ekonomiczne, a potem została dyrektorem w firmie energetycznej. I pewnie byłaby dotąd typowym pracownikiem korporacji, ale w 2000 roku rodzina z okazji Świąt zapisała ją na kurs pisania kryminałów. – Do dziś jestem im za to wdzięczna – podkreśla.
W trakcie zajęć zaczęła pracę nad debiutancką powieścią „Księżniczka z lodu" (2003), w której niespełniona pisarka Erika próbuje rozwikłać tajemnicę morderstwa na szwedzkiej prowincji. Wkrótce powstało 8 kolejnych tomów. Łączny nakład: ponad 8 milionów egzemplarzy. W 2007 roku szwedzka telewizja rozpoczęła ich ekranizacje. „Kamieniarza", „Kaznodzieję" i „Ofiarę losu" pokaże na przełomie listopada i grudnia Ale Kino+.