24 kwietnia 2012 mija 70. rocznica śmierci Lucy Maud Montgomery
W pamiętniku z 20 czerwca 1908 r. pisarka zanotowała: „Dzisiaj, jak powiedziałaby sama Ania, nastąpiła »epoka w moim życiu«. Przyjechała książka, świeżo od wydawcy”. Rękopis był gotowy cztery lata wcześniej, ale dopiero teraz zainteresowali się nim bracia L. C. Page z Bostonu. Na zielonej okładce umieścili profil rudowłosej dziewczyny o kształtnym nosie. Już w połowie września pracowali nad czwartym wznowieniem, w ciągu pięciu lat książkę dodrukowano 22 razy.
Historia osieroconej dziewczynki, odmienionej dzięki miłości dwojga starych ludzi, jest do dziś jedną z najbardziej poczytnych w literaturze młodzieżowej. Nie słabnie wiarygodność ani atrakcyjność bohaterki. Bo Lucy Maud Montgomery jej nie wymyśliła. Ania wyrosła z autentycznych doświadczeń autorki, ale też jej losy stały się drugim życiem pisarki – poprzez bohaterkę mogła przeżyć to, czego sama nigdy nie zaznała.
Obie z wyobraźnią
Montgomery nie miała jeszcze dwóch lat, gdy w 1876 r. jej matka zmarła na zapalenie płuc. Ojciec zostawił córkę pod opieką teściów i wyjechał. Mała Maud, jako jedynaczka dorastająca w malowniczym Cavendish z babcią Lucy i dziadkiem Aleksandrem, szukała towarzyszy w świecie przyrody i własnej wyobraźni. Bez tej ostatniej nie poradziłaby sobie Ania Shirley, którą poczciwy Mateusz i surowa Maryla przyjęli na Zielonym Wzgórzu. Zjawiła się tam niekochana i wychudzona. Trwała przy życiu wyłącznie dzięki nadziejom, że kiedyś będzie miała sukienkę z bufiastymi rękawami i prawdziwy dom.
Buzia jej się nie zamykała – Ania zagadywała swój strach, snując romantyczne wizje. Także Maud radziła sobie z osamotnieniem, uciekając w fikcję. Uwielbiała czytać, od dziewiątego roku życia pisała wiersze i pamiętniki. „Tylko samotni ludzie prowadzą dzienniki” – stwierdziła później w autobiografii.