Tekst z tygodnika "Uważam Rze"
Mamy tu historię pewnej pary, Czytelnika i Czytelniczki, którzy natykają się na siebie – jakżeby inaczej – w księgarni i wspólnie rozpoczynają literackie śledztwo. Okazuje się bowiem, że zakupiona przez oboje książka urywa się w pewnym momencie i nikt nie wie, czy to wina wydawnictwa, druku, czy świadomy zabieg... Właśnie, kogo? Szukając ciągu dalszego, nasi bohaterowie trafiają na kolejne tytuły, kolejnych autorów, wszystkie historie urywają się w najciekawszym momencie, podsycając czytelniczy głód i nakręcając literackie śledztwo.
Tu Calvino świadomie i otwarcie nawiązuje do „Baśni tysiąca i jednej nocy", gdzie Szeherezada urywa opowiadaną historię w najciekawszym momencie, ale już w kolejnej bajce dowiadujemy się zakończenia poprzedniej. U Calvino jednak nasza ciekawość nigdy nie zostanie zaspokojona. W skonstruowanym szkatułkowo dziele można zagłębić się w kolejne historie, lecz nigdy nie ma możliwości w nich pozostać.
Calvino opowiadając swoje historie, mówi: nie ma ucieczki od rzeczywistości, nie dam ci nawet chwili ułudy, bańka literacka pęka. Kolejne historie, jakie poznają Czytelnik i Czytelniczka, to różne odmiany powieści sensacyjnych, od historycznych po marynistyczne, kryminalne, erotyczne wreszcie, a akcja dzieje się od Polski poczynając, poprzez Niemcy, Japonię, wreszcie na krainach historycznych – jak Hyrkania czy Himmerland – kończąc.
„Jeśli zimową nocą podróżny" to wspaniały traktat o książce, literaturze, o wydawaniu literatury, o stosunku do książek. Calvino nie przewidział wersji elektronicznych słowa pisanego ani spadku czytelnictwa – zmarł w 1985 r. Ta książka to hołd złożony czytającemu, w dodatku wyrażony wprost. „Prawdziwych czytelników spotykam coraz rzadziej" – mówi jeden z bohaterów. Czytelnik jest niczym pielgrzym literatury nieświadomy, jakiej manipulacji poddany zostanie przez pisarza, wydawcę, machinę wydawniczą. Nie wie, czemu z tysiąca książek, które niczym sieroty z domu dziecka spoglądają na niego tęsknie z półek księgarni, on kupuje właśnie tę i żadną inną. Calvino pokazuje też całą procedurę, w której wydawnictwo niczym wielki potwór karmi się maszynopisami, przemiela, wypluwa, nigdy nie wiadomo, w jakiej formie, albo połyka, gubi w swych czeluściach i zapomina.