Jeszcze bardziej zjadliwi dla polskiej piłki nożnej i jej fanów są bracia Tomasz (scen.) oraz Bartosz (rys.) Minkiewiczowie w undergroundowym komiksie z cyklu „Wilq superbohater". Zeszyt 17 (2011) zatytułowany „Podaj, Macieju" już okładką zdradza treść: czarnoskóry piłkarz kłania się nisko Wilqowi. Tytułowy superbohater jest dziwnym pokurczem z pelerynką, wiecznie niezadowolonym, skwaszonym, obrażającym nawet swych najlepszych kumpli z Opola i okolic (w telefonie ma ich zapisanych jako Buc 1, Buc 2). Powiedzonka Wilqa weszły już do popularnego obiegu, jak to się miało swego czasu z dialogami z „Rejsu" czy „Psów", a sam komiks doczekał się kilku analiz naukowych, jako że naładowany wulgaryzmami w odbiorze młodego czytelnika stał się w swoim czasie po prostu przebojem. W „Podaj, Macieju" jest wiele socjologicznych, oczywiście jak na komiks przystało, przerysowanych obserwacji: demonstracja kobiet przed stadionem domagająca się mniej stadionów, więcej tamponów; ryczące areny i hasła „Wchodzimy razem z bramą"; na podziemnym parkingu Odry Opole na każdym samochodzie opierająca się wyzywająca panienka z lubieżnie trzymanym papierosem. Obowiązkowym elementem są tu stada natarczywych czyścicieli szyb zaparkowanych pojazdów. Wilq, jak zawsze zdecydowany bronić swych wpływów na Osiedlu Związku Walki Młodych, poszukuje ukrytej na stadionie bomby, o której zresztą wie PZPN. A cytat z trenera Piechniczka brzmi: „Historia wszelkiego społeczeństwa dotychczasowego jest historią walk klasowych".
Likwidator sportu?
Ostatnim poważnym podrygiem komiksu sportowego w Polsce stała się nagłośniona plakatami i billboardowymi reklamami seria 20 albumów poświęconych wybitnym polskim sportowcom, która wystartowała 16 kwietnia 2008 r. Nawiązywała do tradycji komiksu dokumentującego, bo tak można zakwalifikować wspomniane trzy zeszyty z początku lat 80. Treść została oparta na faktach, co od scenarzysty wymagało konsultacji z samymi sportowcami lub ich rodzinami. Co tydzień, w ramach „Biblioteki Gazety Wyborczej", ukazywał się nowy zeszyt autorstwa różnych rysowników. Chlubna, patriotyczna akcja, mająca mecenat i błogosławieństwo PKOl, okazała się jednak marketingowym niewypałem. Powoli stygł już szał Małysza, a inne nazwiska sportowców niewiele mówiły.
Skoro nie ma dziś chętnych na rzetelną historię w kadrach i dymkach, a szyderstwa komiksowe w zasadzie są smutne, to może pożartujmy? Taką strategię przybrał dzisiejszy senior komiksu, poeta nonsensu i graficznego, i słownego, mistrz Tadeusz Baranowski (ur. 1944) w jednym z odcinków świntuszących „Porad Praktycznego Pana". Po zastrzeżeniu, że tym razem nie będzie niczego o seksie, rozważa zalety piłki nożnej – ale jedynie w kadrowych nadpisach. Same kontrapunktujące rysunki przedstawiające dowcipnie sytuacje damsko-męskie są opisywane sportowym słownictwem: gol, strzał w słupek, czerwona kartka („za wczorajsze spotkanie z blondyną"), przetrenowanie... Dodatkowo mamy tu wątek szachowy (szach i bosmanmat jednocześnie w jednym łóżku) oraz sztafetę, ponoć ostatnio bardzo popularną dyscyplinę. Śmiech – jak sport – to zdrowie.
Zanim Euro 2012 się zaczęło, doczekało się szyderczego protestu Ryszarda Dąbrowskiego, który wcześniej wywołał chwilowy skandal komiksem poświęconym katastrofie smoleńskiej. Bohaterem kilkunastu już zeszytów Dąbrowskiego (ur. 1968) jest Likwidator, ekoterrorysta w czarnej masce z wyszczerzonymi zębami, zwalczający wszystko i wszystkich, którzy zagrażają przyrodzie. Fabuła potrafiąca zgrabnie łączyć kilka wątków, rysunek czytelny, a obserwacje autora, skojarzonego z nurtem anarchistycznym czy też undergroundowym, są tyleż celne, co zjadliwe i czynione dosadnym, a czasem wręcz wulgarnym językiem. W albumie „Likwidator: Ełro '12 i inne epizody" bohater w odwecie za niszczenie terenów nad Biebrzą (rysownik mieszka w Białymstoku) bierze jako zakładników naszą reprezentację, która jest oczkiem w głowie Tuska. Brak tu wiary, że Euro przyniesie nam skok cywilizacyjny, są za to szyderstwa z manipulowania symbolami narodowymi i polscy „Oburzeni" w postaci ruchu kibiców, którzy zamierzają rozliczyć się z premierem za brak zwycięstwa, a pod stołecznym pomnikiem Dmowskiego palą ofiarę w postaci zdemolowanego samochodu TVN. Takich aluzji do aktualnych wydarzeń jest więcej. Warto zauważyć, że Ministerstwo PR w komiksie jest najważniejszym ministerstwem w kraju...
Niewykorzystana szansa?
Wygląda na to, że mały, ale zintegrowany festiwalami, przeglądami i licznymi stronami internetowymi świat polskiego komiksu temat sportu raczej omija. Nie jest to bojkot polityczny, jak to się działo przy okazji igrzysk olimpijskich w Moskwie w 1980 r. czy tegorocznego Euro. Po prostu ów świat zaspał i tak jak cała polska kultura szansy na pokazanie swej rzeczywistej siły przy okazji sportowych wydarzeń nie wykorzystał. Szkoda to może i niewielka dla kibiców oraz sportowców. Ale dla twórców? Niech dokonają własnego bilansu, kiedy sportowe emocje już całkiem opadną.