Niewykluczone, że lekkość i pogodę, z jaką napisany został „Konsul w Belgradzie", serbsko-europejski autor zawdzięcza potrójnemu dystansowi: lat (relacja rozpoczyna się w latach 30.), odległości (pisarz, wyjechawszy z Serbii na początku lat 90., od blisko ćwierć wieku mieszka w Niemczech), wreszcie zasadniczej przemiany: Ćosić pisze o stolicy sporego i ważnego państwa, które już nie istnieje.
Cokolwiek jednak byłoby źródłem tego dystansu – robi on wrażenie. Gęstą od szczegółów relację chciałoby się wręcz, nieco niegramatycznie, nazwać „wspomnieniem", nie wspomnieniami, tak lekko jest ona spisana: to przechadzka po galerii pamiątek, lekkostopy cursus vitae w miejsce żmudnego wędrowania po szlakach przeszłości.
A przecież ponad 80-letni dziś autor, pisząc przed kilku laty „Konsula...", sięgnął do czasów „pierwszej", królewskiej jeszcze, Jugosławii. Nie znam innej wydanej po polsku „relacji z życia", która napisana byłaby z równie pańską nonszalancją, jakby ktoś od niechcenia zsuwał z ramion pelerynę, pozwalając złapać ją służącemu. Nawet późny, przez chwilę pogodzony ze sobą Iwaszkiewicz, nawet Jan Kott, który włożył wiele wysiłku, by w świetnym „Przyczynku do biografii" odrzucić pytania o etykę, nie potrafili być równie zdystansowani wobec własnej przeszłości.
Z odległej krainy
Jedna z technik służących osiągnięciu podobnego dystansu zapowiedziana jest już w tytule: autor, który urodził się w serbskiej rodzinie w Zagrzebiu i do naddunajskiej stolicy trafił jako kilkulatek, spisał swoje wspomnienia na kształt relacji z odległej krainy, obsadzając się w roli dyplomaty raczej śledzącego miejscowe stosunki i osobliwości niż uczestniczącego w intrygach: stąd staroświecki „konsul" w miejsce ambasadora czy agenta.
To perspektywa kusząca, lecz niejedyna: świetnie odtworzony został również pierwszy etap życia, dziecięce zadziwienie światem nie tylko nowych barw, zapachów, kształtów, w których nie rozpoznaje się jeszcze liter, ale i skomplikowanych rytuałów Odwiedzania Się, Herbatek czy Deklamowania, niepojętych relacji ambicji czy romansów łączących dorosłych. To czuły i drwiący zarazem opis praktyk środkowoeuropejskiego mieszczaństwa u progu zagłady całej tej warstwy społecznej – dowód niemałego kunsztu autora, który zdołał dotrzeć do pokładów własnego dziecięcego zdziwienia sprzed trzech czwartych wieku.