Emocje zwykłych ludzi

Nagrodą Nobla uhonorowano 82-letnią Kanadyjkę Alice Munro, zwaną mistrzynią współczesnego opowiadania - pisze Marcin Kube.

Aktualizacja: 11.10.2013 02:38 Publikacja: 10.10.2013 19:21

?Alice Munro niedawno ogłosiła, że przechodzi na literacką emeryturę. Czy teraz dotrzyma słowa?

?Alice Munro niedawno ogłosiła, że przechodzi na literacką emeryturę. Czy teraz dotrzyma słowa?

Foto: AP, ap ap ap ap

Plotki musiały się rozejść po Sztokholmie już trochę wcześniej, bo w ostatnim momencie pozycja tegorocznej laureatki w bookmacherskich rankingach gwałtownie wzrosła. Jury zmęczone kontrowersjami, których dostarczyła nagroda dla chińskiego pisarza Mo Yana, odłożyło na bok politykę, doceniając niezwykłą urodę i siłę opowiadań Kanadyjki. –

Do wczoraj nawet nie wiedziałam, że jestem na liście – powiedziała  Alice Munroe kanadyjskiemu Radiu CBC tuż po ogłoszeniu werdyktu. – Jestem oszołomiona.

Ameryka Północna długo czekała na literackiego Nobla. Najważniejsza literacka nagroda na świecie trafia tam po raz pierwszy od 1993 r., kiedy to wyróżniono Toni Morrison, prozaiczkę ze Stanów Zjednoczonych. Smakiem obeszli się Joyce Carol Oates oraz Bob Dylan a także wymieniani na jednym wydechu Philip Roth, Cormac McCarthy, i Thomas Pynchon.

Debiut z wyróżnieniem

Alice Munro – czwarta kobieta z literackim Noblem w ciągu ostatnich dziesięciu lat, a trzynasta w całej historii tej nagrody – pierwsze opowiadanie opublikowała w 1950 r. w studenckim piśmie, ale prawdziwym debiutem był zbiór „Taniec szczęśliwych cieni” w 1968 r. Dostała wtedy za nią nagrodę Gubernatora Generalnego Kanady. Szeroka opularność przyszła w latach 80. wraz z premierami na rynku książek w USA.

Jej ostatni zbiór opowiadań „Drogie życie” ukazał się w listopadzie 2012 r. i zdobył rozgłos na całym świecie.

Równie mocno jak krytycy Alice Munro uwielbiają też czytelnicy. Dobrze to widać na przykładzie Polski, choć wydawcy dopiero od kilku lat prześcigają się w publikowaniu jej książek. Ostatnia z nich „Przyjaciółka z młodości” ukazała się we wrześniu w Wydawnictwie Literackim. Krakowska oficyna ma w planach jeszcze dwa tytuły noblistki na przyszły rok. To wcześniejsze tomy opowiadań: „Księżyce Jowisza” z 1982 r. i „Odcienie miłości” z 1986 r. Z kolei wydawnictwo W.A.B. jeszcze w październiku wyda „Dziewczęta i kobiety!” (1971), a chwilę później „Jawne tajemnice” (1994).

Samotne kobiety, dzieci, słabi mężczyźni to jej ulubione postaci. Ludzie, którzy nie tworzą wielkiej historii, tylko stoją na jej marginesie. Niepewni i bezbronni, ale walczą o swój los. Czasem biją głową w mur. Porzucają rodziny i wyjeżdżają do wielkich miast lub odwrotnie – uciekają na prowincję. Pozornie autorka obserwuje ich na chłodno, ale patrząc uważnie, dostrzegamy delikatnie zarysowaną sympatię oraz zrozumienie. Nawet ci, którzy krzywdzą innych, nie są jednoznacznie potępieni. Tło tych historii jest zawsze podobne. Kanadyjskie Ontario, z krótkim latem, ostrą zimą i uciążliwym wiatrem. Wielkie zalesione przestrzenie upstrzone są drobnymi miejscowościami pomiędzy Wielkimi Jeziorami.

Prostota języka

Peter Englund, sekretarz Szwedzkiej Akademii, odczytując werdykt, nazwał Kanadyjkę „mistrzynią współczesnego opowiadania”. To nie są proste nowelki z puentą. To raczej historie, z których przebija rzeczywistość z całą swą płynnością, nieuchwytnością i wieloznacznością. Raczej słodko-gorzkie niż urocze. Niewielu jest współcześnie pisarzy, którzy prostym, przystępnym językiem potrafią opisać złożoność nowoczesnego świata, międzyludzkich relacji, niepewności i niuansów.

W literackim mikrokosmosie Munro doskonale też widać wielkie przemiany w XX-wiecznej Ameryce. Znajdziemy portret prowincji z lat 20. i 30., echa krwawej wojny toczącej się za oceanem i wynikający z tego kryzys – brak towarów i oszczędności. A potem boom gospodarczy pod koniec lat 40. i Ameryka Północna stała się innym, zmodernizowanym kontynentem. W latach 60. przyszły przemiany obyczajowe, rewolucja seksualna, stopniowa zmiana sytuacji kobiet, wyludnianie się prowincji i rozwój wielkich miast.

Proza Munro to historie „małych ludzi i wielkich emocji”, jak powiedział w Sztokholmie Peter Englund, ale widać w nich zmieniające się oblicze epoki. Sama autorka raczej unikałaby sformułowania „mali ludzie”. Wielokrotnie powtarzała i udowadniała, że historia każdego człowieka jest wyjątkowa i stanowi materiał na literaturę.

Życie na prowincji

Pochodzi z rodziny o szkocko-irlandzkich korzeniach. Losy przodków przed wyemigrowaniem z Europy opisała w sadze rodzinnej „Widok z Castle Rock” w 2006 r. Jej matka była nauczycielką, ojciec hodowcą zwierząt futerkowych. Młodość była naznaczona ciężką chorobą matki, potem był wyjazd z prowincji na studia, ale tylko na dwa lata. Na więcej nie starczyło pieniędzy, więc wzięła ślub i wyjechała z mężem do Vancouver po drugiej stronie kontynentu. Przedmieścia tej metropolii były dla niej obcym światem, nie mogła znaleźć inspiracji, którą zostawiła w Ontario.

W latach 60. otworzyła z mężem księgarnię w uniwersyteckim mieście Victoria. Dzisiaj „Munro’s” to duża sieć księgarń znana w całej Kanadzie. Ich wieloletnie małżeństwo rozpadło się, a ona w wieku 43 lat wróciła do rodzinnego Wingham. Tam wreszcie mogła rozwijać karierę pisarską. Z drugim mężem była do jego śmierci w kwietniu 2013 r.

To wszystko można znaleźć w jej opowiadaniach: nieustanne godzenie opieki nad córkami z literackimi aspiracjami, brak czasu na sen, brak pieniędzy, mozolnie zdobywana edukacja, ślub w młodym wieku, a później rozstanie ze zdradą w tle. I oczywiście wyobcowanie w nieznanym środowisku. Ważny też jest dystans do miasta i tęsknota za prowincją, choć Munro zna wszystkie słabości życia w prowincjonalnej społeczności. Zwłaszcza gdy jest się ambitną kobietą.

O nagrodzie dowiedziała się od córki, której telefon ją obudził (na wschodnim wybrzeżu Ameryki była siódma rano). Jednak nie było lepszego momentu, żeby nagrodzić Kanadyjkę. W listopadzie 2012 r. wydała świetny zbiór opowiadań „Drogie życie”, a niedługo później ogłosiła, że przechodzi na literacką emeryturę. Powiedziała to w wywiadzie po odebraniu nagrody Trillium Book Award. „Miło jest odejść z wielką pompą” – mówiła. Rzeczywiście. Miło.

„Drogie życie”

Fragment opowiadania "Drogie życie" publikujemy dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego

Mieszkałam na końcu długiej drogi, a przynajmniej w taki sposób to wówczas postrzegałam. Daleko za mną, gdy wracałam do domu ze szkoły, najpierw podstawowej, a potem średniej, zostawało tętniące życiem miasto, razem z jego gwarem, chodnikami i latarniami zapalanymi po zmroku. Granice miasta wyznaczały dwa mosty przerzucone przez rzekę Mait land: jeden wąski, żelazny, trudno przejezdny, bo czasami należało się wycofać i przepuścić najpierw auto jadące z przeciwka, oraz drugi, drewniany, w którym od czasu do czasu brakowało jakiejś deski, widać więc było płynącą w dole błyszczącą i wartką rzekę. Lubiłam patrzeć przez te otwory na wodę, ale w końcu zawsze ktoś uzupełniał brakujące kawałki drewna.

Nieco dalej znajdowała się kotlinka z paroma małymi, rozpadającymi się domami, podtapianymi każdej wiosny, ale ludzie całkiem różni, nie zważając na te niedogodności, przychodzili i zasiedlali ją na nowo. Wreszcie był kolejny most, zbudowany na młynówce, wąskiej, ale tak głębokiej, że można się było w niej utopić. Dalej droga się rozwidlała. Jedna odnoga biegła pod górę, na południe i znowu przez rzekę, by w końcu ustąpić miejsca autostradzie, a druga wokół starych targowisk i skręcała na zachód.

To była moja droga.

Była też inna, z prawdziwym chodnikiem na krótkim odcinku, prowadząca na północ, przy której stało kilka domów jeden przy drugim, co stwarzało wrażenie, że wciąż jest się w mieście. W oknie jednego z nich nadal widniała tablica z napisem: „Herbata Salada”, znak, że kiedyś sprzedawano tutaj artykuły spożywcze. Dalej znajdowała się szkoła, do której chodziłam przez dwa lata i nigdy więcej nie chciałam jej oglądać. Nie musiałam, bo matka nakłoniła ojca, by kupił starą szopę w mieście, za którą trzeba było uiszczać podatek, a ja dzięki temu mogłam przenieść się do szkoły miejskiej. Jak się później okazało, matka niepotrzebnie się starała, bo w tym samym roku, dokładnie w tym miesiącu, kiedy rozpoczęłam naukę w mieście, wybuchła wojna z Niemcami i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w starej szkole, w której moi klasowi prześladowcy zabierali mi śniadanie, grozili, że mnie stłuką, i gdzie pośród ciągłego zgiełku nikt niczego się nie uczył, nagle zapanował spokój. Wkrótce była tam tylko jedna sala lekcyjna i jeden nauczyciel, który podczas przerwy nawet nie zamykał drzwi na klucz. Najwidoczniej te same chłopaczyska, które budząc mój przestrach, wciąż z upodobaniem zadawały mi retoryczne pytanie, czy mają mnie przelecieć, równie gorliwie ruszyły do pracy, gdy ich starsi bracia zostali powołani do wojska.

Nie wiem, czy porządek w toaletach nieco się poprawił, czy nie, ale właśnie ten aspekt szkolnego życia doskwierał mi najbardziej. Przy domu mieliśmy tylko wychodek, ale ten nasz był przynajmniej czysty, a na podłodze leżało linoleum. Natomiast w starej szkole, nie wiadomo czy to z chęci okazania lekceważenia, czy z jakiejś innej przyczyny, nikt nawet się nie starał, żeby trafić w otwór ubikacji. Naturalnie w nowej szkole również nie było mi łatwo z różnych względów, bo przecież byłam nowa, a wszyscy się tam znali od pierwszej klasy. Jeśli chodzi o naukę, wielu rzeczy jeszcze nie opanowałam, ale widok czystych toalet i przyjemny szum spłukiwanej wody (w mieście działała bowiem kanalizacja) wpływały na mnie kojąco.

Czytaj więcej

Plotki musiały się rozejść po Sztokholmie już trochę wcześniej, bo w ostatnim momencie pozycja tegorocznej laureatki w bookmacherskich rankingach gwałtownie wzrosła. Jury zmęczone kontrowersjami, których dostarczyła nagroda dla chińskiego pisarza Mo Yana, odłożyło na bok politykę, doceniając niezwykłą urodę i siłę opowiadań Kanadyjki. –

Do wczoraj nawet nie wiedziałam, że jestem na liście – powiedziała  Alice Munroe kanadyjskiemu Radiu CBC tuż po ogłoszeniu werdyktu. – Jestem oszołomiona.

Pozostało 95% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski